[#842]
Re: Nowy joystick do Amigi na DB9 i USB
@Madman,
post #841
Cześć
Chciałbym wreszcie przełamać ciszę i równocześnie przeprosić, że dopiero teraz daję znak życia w "mateczniku" jakim jest PPA. Jak już wiecie milczenie miało związek z impasem w spółce i było podyktowane także względami prawnymi. Choćbyśmy chcieli, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie poruszone przez Was kwestie - koncentrujemy się teraz na nadciągającej produkcji, a opóźnienie mamy srogie. Mimo, że niektórych domysłów (niekiedy nawet tych trafnych) wolimy nie komentować, to trochę wyjaśnień Wam się należy:
Po Kickstarterze UNI-joy miał być "normalnie" funkcjonującą firmą, skupioną się na wyprodukowaniu joysticków, jakimi sami chcieliśmy grać. Joye miały być dostępne początkowo dla wspierających na Kickstarterze, a docelowo w ogólnej sprzedaży - jak ma to miejsce w przypadku, kiedy coś odniesie na nim sukces. Nawiasem mówiąc UNITHOR po akcji rzeczywiście zwrócił uwagę kilku dużych graczy - nie tylko w branży retro.
Niektórzy z Was wiedzą, że poza samym projektowaniem UNITHORa zajmowałem się także prowadzeniem promocji i kampanii na Kickstarterze. Agencje marketingowe kosztowałyby tyle, że musielibyśmy zrobić osobną zrzutkę, aby móc sobie na jakąś skuteczną pozwolić, więc z pomocą zafascynowanych projektem przyjaciół wziąłem to zadanie w znacznej mierze na siebie. Wszystko było wyliczone tak, że środki na produkcję oraz oczywiście na pracę z tym związaną miały pochodzić ze zbiórki oraz od wspólnika-inwestora, którego wynikiem kampanii crowdfundingowej miałem przekonać do zasadności takiej inwestycji, jednak pomimo jej wyniku do porozumienia i do rzeczonego dofinansowania projektu nie doszło.
Już przed finałem dysproporcja nakładu pracy stawała się coraz bardziej przytłaczająca, a klimat w ekipie coraz bardziej niekomfortowy, mimo to cały czas wierzyłem jeszcze w zapewnienia, że możemy liczyć na konkretne wsparcie biznesowe i to, że w fazie produkcji nakłady i zaangażowanie wyrównają się. Tak się jednak nie stało, a ja w efekcie zmuszony byłem szukać pracy gdzie indziej, bo po znacznych inwestycjach czasowych i finansowych w projekt musiałem pomyśleć o sobie, a "Winter was coming".
Mijały miesiące, sytuacja nie zmieniała się, co ostatecznie pchnęło mnie do decyzji o ustąpieniu ze stanowiska członka zarządu w spółce. W ślad za tym od projektu odstąpiły kolejne osoby, które wspierały nas swoją wiedzą i pracą. Dalej walczyłem o UNITHORa i proponowałem różne warianty rozwiązania problemu, a w międzyczasie trochę odkułem się finansowo i psychicznie. Tymczasem "to się zrobi" samo się jednak nie zrobiło. Odwilż przyszła dopiero koło kwietnia, kiedy przyszło sprawozdanie finansowe, wykwitły bazie i ze strony wspólnika nastała zgoda co do opcji wykupienia jego udziałów, co też - pomimo widma ogromu pracy i trudności - postanowiliśmy z kolegą zrobić. Grand finale dokonał się 30 czerwca i UJP nie jest już w zespole, a my podzieliliśmy się jego obowiązkami między sobą.
Co do kasy: ok. 7500 euro pochłonęła opłata naliczona przez samego Kickstartera i otrzymaliśmy kwotę pomniejszoną już o tę sumę. W późniejszym czasie z pozostałych pieniędzy będzie do zapłacenia danina dla państwa w postaci VATu i CITu, a gdzieś tam czają się jeszcze tzw. koszty stałe - szczęśliwie na razie niewielkie. Na ten moment nie czerpiemy z projektu żadnych dochodów i nadal sprzątamy bałagan - dopiero w zeszłym tygodniu udało się ogarnąć bank, ale wciąż borykamy się z brakiem updatu danych w KRSie.
Aktualnie wszystko dzieje się "po godzinach" i jest logistycznie nieco bardziej skomplikowane. Jadąc gdziekolwiek w sprawie projektu musimy brać urlopy i po pakiecie swoich papierów, umów i uchwał, aby każdorazowo udowadniać, że mamy prawo działać w imieniu spółki, bo żaden z nas nie ma w inicjałach litery J. To chyba na razie byłoby na tyle, jeśli chodzi o Bahamy...
Jesteśmy jednak dobrej myśli, i co najważniejsze - możemy kontynuować projekt, a joystick broni się sam, co potwierdzają opinie osób, które miały okazję nim pograć.
Wątek ze Zmorobełem to forma zdystansowania się dla lepszego snu. :) Nie możemy się biczować w nieskończoność, a jak zauważyliście, mieliśmy już wcześniej różne szalone pomysły i mamy nadzieję je kontynuować, licząc na to, że przyniosą nam jeszcze coś dobrego. :)
W międzyczasie głowię się nad rozwiązaniami pozwalającymi na zoptymalizowanie kosztów projektu, nie schodząc jednoczenie z jakości czy trwałości. Jednym z nich było np. wyeliminowanie oczek z fajerów, co pozwoli by same formy były mniej skomplikowane. Alternatywą byłoby puszczenie mało estetycznego szwu przez ich środek, a tego chciałem uniknąć. Zmienione zostało także oświetlenie w podstawie Unithora i mimo że joy funkcjonalnie się rozrósł, to redukowana jest ilość części, bo niektóre elementy pełnią po 2 funkcje jednocześnie (będzie zatem mniej do hipotetycznego psucia się :)) W ostatnim prototypie testujemy regulację siły nacisku dźwigni i wysokości rączki. Jeśli rozwiązanie okaże się niezawodne do momentu ruszenia z formami, to zagości ono w Unithorze jako jeden z bonusów.
Wrócimy do Was (wraz z odświeżoną stroną internetową, która wysypała się w związku z jej przeniesieniem), gdy narzędziownia zacznie już rzeźbić, bo obecnie jest to dla nas priorytet.
W celu sprawniejszego kontaktu piszcie proszę na maila info@uni-joy.com lub zajrzyjcie na FB, gdyż na razie nie mamy mocy przerobowych, żeby aktywnie udzielać się wszędzie.
Marcin / UNI-joy