Miałem kiedyś kumpla, który choć nigdy w życiu nie posiadał Amigi, to za moim pośrednictwem wiedział o niej całkiem sporo. Był również ze mną na kilku amigowych imprezach, jak choćby Amizaduszki. Jego narzeczona nie była "w temacie", ale jako dziecko grała w "Superfroga". Co jakiś czas wspólnie organizowaliśmy jakieś spotkania: a to grill, a to jakaś nasiadówka w swoim gronie. Raz nieśmiało zaproponowałem, aby zabrać na taką imprezę Amigę. Kumpel i jego luba zgodzili się. Był to strzał w dziesiątkę. Moja Amiga była okupowana przez zdecydowaną większość spotkania, choć mało kto miał wcześniej styczność z tym komputerem. Amiga z powodzeniem może robić za gwiazdę imprezy, o czym Was postaram się przekonać oraz przedstawię przepis jak tego dokonać. Dodam, że konfiguracja naszej Amigi jest kwestią drugorzędną, choć nie całkowicie obojętną, ale o tym później. Zacznijmy jednak od początku.
Czego nam trzeba, a czego nie?
Po pierwsze - najpierw trzeba mieć okazję. Co istotne - z dostępem do prądu. Jeżeli nie istnieje tzw. metodą tradycyjną, można sobie jakoś poradzić, np. przy pomocy akumulatora samochodowego i przetwornicy 150 W. Taka przetwornica w zupełności wystarcza, aby zasilić Amigę + monitor "made by Commodore". Ważne, aby przetwornica dawała cały czas (a nie tylko chwilowo) stałą moc 150 W. Z moich obserwacji wynika, że akumulator 62 Ah, o ile jest całkowicie sprawny i naładowany, wystarcza na kilka godzin zabawy. Mój się nie rozładował. Spokojnie mogłem go włożyć z powrotem do auta i uruchomić silnik.
Po drugie - gdy już mamy okazję, to możemy śmiało wkręcić swój pomysł przytaszczenia Amigi i jej zaprezentowania. Jeśli się uda, to dobra nasza. Jeśli nie, to trudno.
Po trzecie - jeśli punkt drugi wypali, to nie możemy wyjść na głupka. Trzeba mieć świadomość, że większość ludzi kojarzy Amigę z reliktem przeszłości. Dobrze na samej imprezie jest nakreślić aktualną sytuację Amigi i w szczególności polecić PPA. Jednak nie zachęcam do tłumaczenia sytuacji "mosowo-arosowo-aosowej". Raczej nikogo to nie zainteresuje, w szczególności dziewczyn obecnych na imprezie. Niemniej parę faktów można krótko streścić. Bez większego znaczenia jest też to, czy zabierzemy Amigę 500, 600, 1200 czy inną. Na każdej możemy pokazać coś ciekawego i zabawić jednocześnie całe towarzystwo. Grunt, aby zrobić to z głową i klasą. Im lepsza Amiga, tym oczywiście lepiej, ale już na poczciwej "pięćsetce" możemy naprawdę dużo zaprezentować.
Ze swojego doświadczenia wiem, że mało kogo, szczególnie po kilku głębszych, interesują szczegóły techniczne. Na początek polecam odpalanie kilku gier. Bardzo dobrym pomysłem jest zaopatrzyć się w interfejs umożliwiający podłączenie do portu równoległego Amigi dodatkowych "dżojów". Dzięki temu nawet pięciu graczy będzie mogło na raz pograć przy jednej Amidze. Co ciekawe, bardzo często w gry zręcznościowe wkręcają się także dziewczyny. Nie raz dochodziło do tego, że była przepychanka, kto teraz ma grać. Jeśli nie możemy takiego interfejsu kupić, to możemy go zrobić samemu. Koszt części to około 13 PLN. Jeśli boimy się lutować, to trzeba kombinować i szukać kogoś, kto nam pomoże. Naprawdę warto.
Zaczynamy od gier
Zabawa się zaczęła. Ludziska patrzą dużymi oczami na to coś, co przynieśliśmy i pytają „co to za komodor”. Naszym zadaniem jest zaciekawić pospólstwo do bliższych oględzin. Możemy w kilku zdaniach powiedzieć jakie nasza Amiga ma w środku bebechy i z czym to się je. Na sam początek polecam "Dyna Blaster". Można grać w pięciu graczy, o ile mamy wspomniany wcześniej adapter. Jeśli mamy Amigę 1200 z dyskiem twardym, to proponuję "Blitz Bombers" (do pobrania za darmo z Aminetu). Zdecydowanie lepszy od oryginału klon "Dyna Blaster". Dalej polecam klasykę: "Skidmarks" lub "Indy Heat" (można grać w trzech). Dziewczyny naprawdę w to grają! W chwili przerwy możemy odpalić jakieś scenowe demo. Oczywiście takie, które na naszej Amidze odpali. Jeśli mamy Amigę 500, to polecam "Enigmę". Warto też dodać, z którego jest ono roku.
W co jeszcze warto zagrać? To już zależy od towarzystwa i od posiadanej Amigi. Ilość chętnych oraz zapał są adekwatne do wyboru gry. Na jednej imprezie ludzie grali trzy godziny w "Blitz Bombers" i nie było siły, aby włączyć coś innego. Innym razem zainteresowanych było dwóch panów i tłukliśmy w "Mortal Kombat" oraz "Super Stardust". Poza tym, jeśli mamy odpowiednio wyposażoną Amigę, to możemy zaprezentować mocniejsze gry. Mam tu na myśli "Quake" (najlepszy jest standardowy komentarz pospólstwa ”To wyszło na Amigę?”). Poza tym "Earth 2140", "Duke Nukem 3D", "Quake II". Bardzo fajne wrażenie robi emulator Macintosha z uruchomioną grą "Rebel Asault II". Zresztą - gdy to raz pokazywałem na SACP, to ludziska byli zdziwieni, że to na Amidze chodzi.
Wróćmy jednak do dziewczyn, których ani emulator Macintosha, ani tym bardziej "Rebel Assault II" nie interesuje. Panie lubią grać w "Superfroga", co nie dziwi, oraz "Draggy and Croco" czy również masę innych fikuśnych gier, jak choćby "Hugo". Co ciekawe kobity lubią tez grać w "Mortal Kombat" i parę razy byłem proszony przez dziewczynę o włączenie właśnie tej gry.
Kilka ciekawostek
Nie samymi grami jednak człowiek żyje. Ja zrobiłem furorę, odpalając na Amidze 600 z twardym dyskiem kilka utworów muzycznych przerobionych z MP3 do Wave. Dodatkowo puściłem kilka animacji pobranych z Aminetu w formacie CDXL oraz intro z gry "Alien Breed: Tower Assault". Warto też odpalić intro z gry "Cytadela". Poza tym na Aminecie jest sporo animacji Erica Schwartza, które można puścić. To naprawdę robi wrażenie na ludziach. Raz nawet przerobiłem teledysk z oryginalnego formatu XVid na 320x240 Radius Cinepak. Powyciągałem pojedyncze klatki, szybkość odtwarzania ustaliłem na 12 klatek na sekundę (aby Amiga się ze wszystkim wyrobiła). Ścieżkę dźwiękową przerobiłem na IFF-a, a później wszystko pod Scalą poskładałem w animację. Efekt był ciekawy. Ludziska oglądali, a co niektórzy byli bardzo zdziwieni, że Amiga jest w stanie odtwarzać filmy na pełnym ekranie. Do prezentacji użyłem Amigi 1200 z twardym dyskiem i dodatkową pamięcią Fast.
Jest mnóstwo innych fajnych rzeczy, które na Amidze można podczas takiego spotkania zademonstrować. Ja zrobiłem sobie pióro świetlne. Koszt części to około 6 PLN, a samo wykonanie jest banalne. Czujnik, opornik i możemy szaleć. Wrażenie na widzach robi to spore. Innym razem podłączyłem do Amigi Siemensa C35 kupionego za pare PLN na portalu aukcyjnym. Połączenie komórka<->komputer uzyskałem za pomocą kabla szeregowego oraz przejściówki z DB25 na DB9. Za pośrednictwem modemu wbudowanego w telefon połączyłem się z internetem i pokazywałem PPA na IBrowse. Efekt równie piorunujący na widzach (artykuł o tym można znaleźć na PPA). Kolejną rzeczą, jaka zrobiła wrażenie, to wykonanie kilku zdjęć aparatem cyfrowym. Akurat mój miał kartę CF. Podłączyłem to od razu do Amigi za pomocą PCMCIA i wyświetliłem zgrane zdjęcie. Tak na marginesie dodam, że warto w aparacie ustawić jak najmniejszą jakość zdjęć, aby nasza Amiga nie dostała czkawki przy wgrywaniu pliku JPEG.
Co jeszcze?
Czasami trzeba się przygotować na rożne dziwaczne pytania - niekiedy bardzo irytujące. Wśród nich chyba koronne „Czym Amiga się rożni od komputera”. W miarę spożycia alkoholu tego typu pytania zanikają na rzecz niczym nieskrępowanej i nieorganicznej rozrywki czerpanej z naszego ulubionego komputera. Koniecznie musimy zadbać o bezpieczeństwo naszej Amigi. Mam tu na myśli dwa aspekty: pogodowy i ludzki. Na ten pierwszy musimy być przygotowani, jeśli zabawa jest na świeżym powietrzu albo korzystamy z prowizorycznego zadaszenia. Musimy się liczyć z szybką ewakuacją naszego sprzętu w razie nagłej zmiany pogody. W tym celu przed właściwą zabawą warto jest dogadać się z innym członkiem imprezy i poprosić o ewentualną pomoc. Drugi czynnik jest dużo gorszy i bardziej nieprzewidywalny. Szczególnie gdy ilość spożytych płynów wyskokowych jest adekwatna do czasu trwania imprezy. Trzeba po prostu pilnować, aby nikt nam nie wylał piwa lub innego trunku na komputer. Zdarzyła mi się też sytuacja, że dziewczyna zmieniając dyskietkę w Amidze wkładała ją na opak. Udało mi się na szczęście odpowiednio wcześnie zareagować.
W sumie to tyle moich rad. Ja swoją Amigę zabieram na większość imprez. Znajomi, gdy mnie zapraszają, to czasami od razu mówią, żebym wziął sprzęt i "dżoje". Wielu ludzi dzięki temu po raz pierwszy poznało ten fajny komputer albo wróciło na kilka chwil do swoich młodzieńczych lat. No i wiem też, że co niektórzy zaczęli zaglądać na PPA. Sądzę, że warto wyjść z Amigą do ludu.
Artykuł oryginalnie pojawił się w szóstym numerze Polskiego Pisma Amigowego.