W drugim numerze Polskiego Pisma Amigowego rozpisałem się nieco na temat struktury naszego amigowego środowiska. Teraz przyszedł czas na kubeł zimnej wody, czyli opis stanu zdrowia naszej amigowej społeczności.
Obóz niebieskich
Artykuł ten powstał pod wpływem pewnego wydarzenia, zupełnie mikroskopijnego z perspektywy całego, amigowego środowiska, jednak dla mnie osobiście bardzo zaskakującego. Otóż niedawno dowiedziałem się, że jeden z moich amigowych przyjaciół, wyjątkowy człowiek i wielki miłośnik Amigi, odchodzi z czynnego działania w naszym amigowym środowisku. Podczas szczerej rozmowy dowiedziałem się, że męczy go już niekończąca się wojna między obozami AmigaOS 4 i MorphOS oraz wrogość i arogancja, z jaką odnoszą się do siebie nawzajem najbardziej gorliwi wyznawcy obu obozów. A z racji tego, że ów amigowiec jest użytkownikiem AmigaOS 4, to (jakby z urzędu) traktowany jest jak człowiek gorszej kategorii. Oczywiście nikt na PPA nie mówi użytkownikom AmigaOS 4, że są ludźmi ułomnymi. Nie, to w końcu byłoby zbyt prymitywne. Jako w większości wykształceni i światli ludzie, silimy się na bardziej wymyślne metody powiedzenia komuś, że jest po prostu głupi, tylko dlatego, że używa AmigaOS 4. Wystarczy przeczytać komentarze pod wiadomościami o sprzęcie/oprogramowaniu dla tego systemu. Niebiescy rycerze prześcigają się w jak najszybszym zbesztaniu i zmarginalizowaniu znaczenia danego wydarzenia. Osoby czekające z nadzieją na AmigaOne X1000 lub Natami są ewidentnie uważane za dzieci wierzące w bajki. Jest tylko jedna niepisana zasada - dopiero gdy kupisz licencję na MorphOS-a - wejdziesz do elitarnego klubu morphosowców. Wtedy możemy poklepać Cię po ramieniu i do woli śmiać się z AmigaOS 4 i ciemniaków, którzy go używają... Załamka...
Obóz czerwonych
Tu jest jeszcze gorzej. W środowisku miłośników AmigaOS 4 nie mamy już do czynienia z istnieniem cichego "przywódcy duchowego". Tu tak naprawdę jest jawna osoba, która, o zgrozo, czuje się w tej roli jak ryba w wodzie! Każdy, kto chciałby obiektywnie podyskutować na łamach eXecowego forum na tematy amigowe (niekoniecznie nawet krytykując AmigaOS 4), zostanie sprowadzony do parteru i ostentacyjnie zbesztany przez "redaktora prowadzącego". Wystarczy jedynie, że spojrzy się w duszy krytycznym okiem na AmigaOS 4, a wszechwiedzący redaktor eXeca automatycznie wyczuje zagrożenie, po czym wytoczy najcięższą artylerię, aby przemienić w niebieski pył swojego wroga... Szok...
O co "kaman"...
...bo już naprawdę nie wiem? Obie strony - zamiast się integrować, a nawet wspierać nawzajem - działają na swoją szkodę i najchętniej widziałyby system swojego przeciwnika w komputerowym grobowcu. Przykro to mówić, ale wydaje mi się, że wszystkie amigowe imprezy nie spełniają swojego głównego założenia, czyli integracji amigowego środowiska. To one miały stępić pazury nawet największym rycerzykom niepokalanego systemu MorphOS/AmigaOS 4. Jednak nic tak naprawdę się nie zmienia. Imprezy są w rzeczywistości świetną zabawą, ale każdy pozostaje w swoim okopie, nie wychylając się nawet na milimetr. Niestety, otworzenie się na inny punkt widzenia, szczególnie niezrozumiały (czasem nawet nielogiczny), jest dla nas bardzo trudne. Z grubsza, morphosowcy mają ogromne problemy z uzmysłowieniem sobie, że użytkownicy AmigaOS 4 są świadomi tego, że ich system jest słabszy od MorphOS-a. Zapominają przy tym, że przecież użytkownicy najnowszej wersji AmigaOS nie są wcale przymuszeni do używania AmigaOS 4! To jest ich pasja i osobisty wybór. Należy to uszanować. To, co ich rajcuje w AmigaOS 4, nie musi przecież wcale rajcować morphosców, a tym bardziej być powodem do szyderstw z ich strony.
Wojna!
W ferworze tej portalowej walki gubi się gdzieś po drodze cały sens zabawy w nowoczesne amigowanie. Przecież MorphOS i AmigaOS 4 to nie są jakieś dwie zwalczające się wzajemnie korporacje. Nas tak naprawdę niewiele dzieli, a bardzo wiele łączy! Jednak tragedią jest, jeżeli oceniamy kogoś negatywnym okiem tylko z powodu systemu, jakiego używa. I niestety - póki będziemy mieli przed oczami systemy operacyjne zamiast ludzi, dopóty sytuacja w naszym środowisku nie ulegnie poprawie. Co gorsza, może się skończyć tak, że zniesmaczeni, zdrowi użytkownicy obu systemów będą odchodzić ze środowiska, mając dosyć patrzenia na niekończące się wojenki i utarczki słowne między bojownikami obu systemów. Tu nie chodzi o generowanie jakiegoś sztucznego, sielankowego świata, gdzie wszyscy są happy. Chodzi po prostu o tolerancyjne podejście jednej strony do drugiej i najzwyklejszą kulturę. Wiem, że świat - jaki nas otacza - jest ciężki, przepełniony chamstwem i pychą, ale czy musimy to przenosić na nasze amigowe poletko? Marzy mi się obraz zdrowej, wyrozumiałej i zróżnicowanej, amigowej społeczności. Mam głęboką nadzieję, że kiedyś się tego doczekam.
P.S. Artek ten dedykuję Taurusowi (widzimy się brachu na kolejnym AmiParty – nie ma innej opcji ;).