• Monster

01.04.2012 08:01, autor artykułu: Benedykt Dziubałtowski
odsłon: 4922, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Monster

Monster Monster W 1995 roku firma L.K. Avalon wydała niesamowitą grę "Monster". Dzieło grupy Dual System na długo zapadło w pamięci graczy. Jest to gra doomopodobna, choć zasadniczo rzecz ujmując to "Doom" powinien być grą typu "monsterpodobną", ale niestety ten pierwszy ukazał się wcześniej niż ten drugi. Za to rok później wydany "Quake" był nazywany klonem "Monstera". Jako ciekawostkę podam fakt, że autorzy "Quake" opatentowali większość rozwiązań, jakie wykorzystano w "Monsterze". Efekt tego był taki, że Polacy wnieśli sprawę do sądu przeciwko firmie Id Software o naruszenie praw patentowych. To opóźniło premierę "Quake" o rok. Ostatecznie do procesu nie doszło, a sprawa skończyła się wypłatą sporego odszkodowania przez firmę Id Software.

Wróćmy jednak do samej gry. "Monster" nie ma wielkich wymagań sprzętowych. Zadowoli się gołą Amiga 1200. Gra nie obsługuje ani chipsetu ECS, ani kart graficznych czy dźwiękowych. Jest to genialne posunięcie autorów. Grafika w grze miażdży dowolną kartę z pixel shaderami, a dźwięk po prostu dobija dowolny sprzęt hi-fi. Autorzy doszli do słusznego wniosku, że lepiej jest się skupić na rozwoju samej gry niż dokładać zbędną obsługę sprzętu, który i tak niewiele zmieni w samej rozgrywce. "Monster" pokazuje potęgę chipsetu AGA oraz niesamowitą moc drzemiąca w Pauli. Gra zajmuje dwie dyskietki i posiada możliwość instalacji na dysku twardym. To również jest zbędne, ponieważ "Monster" potrafi zainstalować się w pamięci ROM Amigi. W efekcie tego możemy zaraz po uruchomieniu Amigi, cieszyć się nieprzerwaną radością oraz satysfakcją płynąca z gry. Mało tego, autorzy opracowali nowatorski sposób obsługi prądu w Amidze, dzięki czemu można grać w "Monstera" nawet wtedy, gdy nie ma zasilania. Bardzo skompilowany algorytm zarządzający napięciem umożliwia czerpanie energii z kondensatorów naszej Amigi. Niestety gra działa wtedy trochę wolniej i obraz jest nieco przyciemniony, ale nadal możemy komfortowo grać. Dzięki temu, że gra zainstalowana jest w pamięci ROM Amigi, komputer nie zużywa prądu na pracę stacji dyskietek czy dysku twardego. Procesor również działa w trybie energooszczędnym, dlatego prąd z kondensatorów Amigi wystarcza nawet na kilkanaście godzin rozrywki. Pomysł jest oczywiście opatentowany, dlatego niestety tylko "Monster" korzysta z tego rozwiązania.

Monster Monster Sama gra jest świetna od samego początku. Zaskakuje już podczas samego wprowadzenia. Oglądałem je wiele razy. Mniej więcej za 15 razem zorientowałem się, że ten bełkot płynący z głośników, to synteza ludzkiej mowy w dodatku po polsku! W tym właśnie momencie uświadomiłem sobie geniusz autorów - w "Monstera" trzeba zagrać przynajmniej kilka razy. Zarówno wprowadzenie, jak i sama gra nam się nie znudzi, ponieważ za każdym razem będziemy odkrywać coś nowego. Już na samym początku, po zobaczeniu ekranu menu, możemy doznać bardzo realistycznych wrażeń oferowanych przez grę. Po ekranie lata sobie realistycznie wyglądająca, trójwymiarowa siekiera (w pierwszej chwili zrobiłem głową unik, bo byłem pewny, że siekiera walnie mnie między ślepia i będę miał zeza).

Właściwa rozgrywka jest ciekawie zbudowana. Do pokonania mamy kilkanaście poziomów. Różnią się one nieco grafiką, natomiast sam ich układ jest taki sam. Po raz kolejny zostałem zaskoczony. Taki układ etapów gwarantuje oszczędzanie szarych komórek, a jednocześnie potęguje uczucie radości płynącej z obcowania z grą. Gracz nie musi się męczyć z każdorazowym zapamiętywaniem układu nowych map. Ba, nawet nie musi tego robić przy pierwszym - jest to jedna, wielka platforma i trochę ścian. Nasze misje, z którymi musimy się zmierzyć, są różnorodne. W pierwszej musimy pozabijać wszystkich wrogów. W drugiej i trzeciej też. Czwarta i piąta polegają na zabiciu wszystkich oponentów. Piąta i szósta natomiast wprowadzają sporo nowości, ponieważ tym razem należy pozabijać wszystkie monstra. W pozostałych, dla odmiany, należy wrogów zlikwidować ze skutkiem śmiertelnym. Aby jednak nie było zbyt łatwo, grze towarzyszy upływający czas. Jeśli nie uda nam się wykonać zadania, to musimy poziom powtórzyć. Autorzy dali sobie spokój z animacją śmierci głównego bohatera. W końcu, na co to komu - jeśli zginiemy czy skończy nam się czas, ekran robi się czarny i zaczynamy dany etap od początku. Nasi przeciwnicy dokonują reinkarnacji i musimy ich pokonać ponownie. Takie rozwiązanie dostarcza kolejnej porcji niesamowitej rozgrywki.

Wspomniałem już o przeciwnikach. Wyglądają bardzo realistycznie i posiadają bardzo zaawansowane A.I. Wróg potrafi się ruszać i to zarówno do przodu jak i do tyłu. A także na boki. Posiada talent do zaklinowania się między ścianami (co zdarza się bardzo często), stać za nami oraz przed nami, jak również potrafi strzelać. Dostępna jest także dosyć ciekawa nowość - jeśli wróg stanie za nami, to my nie możemy się poruszać. Jako dodatkowy smaczek autorzy wprowadzili "ruchliwego klina". Wygląda to mniej więcej tak, że postać przeciwnika przebiera w miejscu nogami, gdy się zaklinuje. Bardzo zjawiskowe.

Monster Monster Przeciwników eksterminujemy bronią. W grze mamy dostępny tylko jeden jej rodzaj, którego dodatkowo nie widzimy. Jest to słuszne rozwiązanie, ponieważ każdy stwór ginie po pierwszym celnym strzale. Pukawka posiada nieograniczoną ilość amunicji, tak też nie musimy zawracać sobie kompletnie głowy jej uzupełnianiem. W grze występują także elementy magii, co ucieszy zapewne fanów Tolkiena. Wygląda mniej więcej to tak, że gdy mamy ścianę oraz drzewa oddalone od siebie dosyć daleko, nie możemy wówczas między nimi przejść. Choć fabuła gry wprost tego nie podaje, domyśliłem się, że blokadę stanowi niewidzialna magiczna ściana. Nie udało mi się jej jednak aktywować celowo ani dezaktywować w celu dalszej eksploracji. Jeszcze jedna zagadka w grze pozostała dla mnie nie wyjaśniona - autorzy w grze umieścili kompas. Brak jest jednak mapy. Być może jest to jedna z nieodkrytych jeszcze tajemnic, jakie skrywa przede mną ta produkcja.

Grafika w grze jest doskonała. Autorzy chyba jako jedyni pomyśleli o osobach z dużą wadą wzroku - możemy się wczuć w skórę osoby noszącej okulary -25 dioptrii. Oprócz tego możemy włączyć w grze efekt rozmycia - gra przypomina wtedy widok z oczu osoby posiadającej wadę wzroku większą niż -25 dioptrii. W opcjach możemy także zmniejszyć rozmiar ekranu. Zasadniczo jest to niepotrzebne, gdy mamy prąd w gniazdku. Natomiast przydaje się, gdy gramy bez prądu. Dzięki mniejszemu ekranowi prąd z kondensatorów Amigi starcza na dłużej. Efekty występujące w grze są bardzo widowiskowe. Z daleka na przykład ciężko odróżnić drzewo od przeciwnika, animacja śmierci przeciwnika natomiast wygląda tak, że zmienia się on w przeźroczyste kratki, aż zniknie całkowicie. Mechanika samej gry jest wykonana po mistrzowsku. Nie możemy się od tak poruszać w lewo i w prawo. Ruch przy obrocie nie jest płynny, tylko jego skok wynosi mniej więcej kilka stopni. Dołączając do tego fakt, że trudno odróżnić z daleka wroga od drzewa, otrzymujemy dodatkowy element zaskoczenia. Nie pisałem jeszcze nic o dźwięku. Tutaj niestety bez fajerwerków - zwykły dźwięk stereo. Najprawdopodobniej autorzy nie zaimplementowali Dolby Surround z prostego powodu - gracz zbyt łatwo zorientowałby się, gdzie jest wróg. Jak wiadomo, nie ma sensu zbytnio upraszczać rozgrywki.

Byłem trochę zaskoczony faktem, że gra nie ma trybu multiplayer. Szybko jednak zrozumiałem dlaczego. Sztuczna inteligencja komputera jest tak zaawansowana, że tryb multiplayer nie jest po prostu potrzebny. Po co grać z żywym, niedoskonałym przeciwnikiem, jeśli można zagrać ze świetnym i wymagającym wrogiem komputerowym.

Sądzę, że warto zapoznać się z grą "Monster". Dostarcza ona niesamowitych wrażeń od euforii i zachwytu po wymioty i padaczkę. Autorzy dołożyli naprawdę sporo wysiłku, aby skopać przysłowiowy tyłek gracza. W szczególności polecam instalację gry w pamięci ROM Amigi i granie bez prądu. Niesamowita sprawa. Jedyne czego szkoda to, że autorzy spoczęli na laurach. L.K. Avalon wypłaciło im tantiemy a Id Software odszkodowanie. Autorzy, z tego co mi wiadomo, wyjechali do Urugwaju, gdzie żyją sobie w szczęściu i dostatku. Co ciekawe byłem ostatnio na targach bielizny używanej w Bośni i widziałem w jednym z salonów gier automat z "Monsterem". Aż się łezka w oku zakręciła.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej recenzji wielu z was zapragnie zagrać w tę pozycję. Niestety L.K. Avalon nie planuje reedycji tej gry. Dziwi to, ponieważ pojedyncze egzemplarze gry, jakie pojawiają się na portalach aukcyjnych, kosztują tyle, co najmocniejszy Blizzard do Amigi 4000. Jednak w serwisie YouTube jest filmik prezentujący rozgrywkę. Film jest jednak tylko w rozdzielczości HD i niestety nie oddaje całego jej piękna.

 głosów: 3   
komentarzy: 44ostatni: 17.01.2022 10:47
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem