• Burnout

28.05.2012 19:40, autor artykułu: Sebastian Rosa
odsłon: 2976, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Niezbyt odległa przyszłość. Nasza cywilizacja wymyśliła nowy sposób rozrywki - pojedynki o przetrwanie. Na arenę trafia czterech przeciwników, zasiadających w futurystycznych bolidach, którzy mają jeden cel: wyeliminować konkurentów. Można to zrobić na dwa sposoby: spychając ich z areny w otchłań nicości lub niszcząc ich tarcze ochronne (w efekcie zderzeń z naszym lub innymi pojazdami, a także elementami areny). Istnieje jeszcze rozwiązanie pośrednie - wykorzystanie broni, która "sprytnie" wspomoże w usunięciu przeciwnika. Tak przedstawia się ogólny zarys rozgrywki. A co więcej oferuje tytuł? Niestety niewiele... Ale może po kolei.

Na początek na pewno naszą uwagę przykuje estetycznie wykonane menu, które pozwala ustalić ilu żywych graczy stanie do walki (maksymalnie czterech na jednym ekranie) oraz w jaki sposób będą sterować swoim pojazdem (joystick, klawiatura, joypad). W przypadku przeciwników komputerowych możemy określić ich poziom inteligencji, a co za tym idzie trudność ich eksterminacji. Do wyboru mamy dwa tryby gry: "Head to Head" - zwyczajna rozgrywka na dowolnie wybranej arenie, w dowolnie określonej liczbie rund oraz "Tournament" (turniej) - osiem rund na każdej z czterech losowych aren. Po zadeklarowaniu formy rozgrywki wybieramy pojazd. Oryginalnie do wyboru są cztery, a każdy z nich charakteryzuje się innymi elementami, które mają wpływ na sterowanie oraz oferowane funkcje. Tutaj warto nadmienić, że podstawowy zestaw aren oraz pojazdów można rozszerzać praktycznie w nieskończoność (o ile ma się trochę zdolności graficznych). Z Aminetu można pobrać dodatkowych dziewięć aren do gry oraz cztery nowe pojazdy, co - mogłoby się wydawać - jest sporym plusem tej gry. Nie często przecież autorzy gier tak hojnie umożliwiają dowolne rozbudowywanie swoich dzieł.

Szczęśliwi z dokonanych wyborów możemy przystąpić do właściwej rozgrywki. I tutaj czeka nas ogromne rozczarowanie - cztery małe pojazdy walczą o przetrwanie na jednoekranowej arenie, próbując się wzajemnie staranować, uszczuplając tarczę ochronną przeciwnika lub spychając go w nicość. Może i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że cała zabawa trwa kilka sekund. Czasami nawet nie zdołamy ruszyć z miejsca, a już nas nie ma! Obszar rozgrywki jest niesamowicie mały, czasami nawet nie można za bardzo wykonać manewru skrętu. W efekcie cały turniej, czyli 32 pojedynki, możemy ukończyć w góra 20 minut! Czy na pewno czegoś takiego się spodziewamy po tej grze? Sytuacji wcale nie ratuje sklep, w którym za zarobione pieniądze możemy rozbudować nasz pojazd o lepsze hamulce, zawieszenie, wzmocnione tarcze ochronne, obudowę zwiększający stopień zniszczeń czy też zakupić sprytną broń. Sprytną, gdyż nie jest to broń, którą można strzelać, lecz broń, która dekoncentruje przeciwników. Mamy możliwość włączenia mgły (bezsens - na kilka sekund ekran robi się "mleczny", uniemożliwiając widoczność każdemu graczowi - włącznie z nami), przenikalności (kolejny absurd, który nie sprawdza się na tak małym obszarze gry - przeciwnik przez nasz pojazd "przelatuje" nie robiąc ani sobie, ani nam krzywdy; jeżeli jest szybki, to może spaść z areny, ale z reguły tak nie jest) czy też ekstremalnego turbo cechującego się niszczycielską mocą (na tak małym obszarze gry przynoszącą zgubne skutki również i nam). Gwoździem do trumny są etapy bonusowe, które pojawiają się co kilka aren. Są ich trzy rodzaje i chodzi w nich o to, aby "przetrzymać" przeciwnika, na przykład podjeżdżając bliżej niż inni do destrukcyjnych kolców lub dziury nicości. Niby fajne, ale niech ktoś zdradzi technikę sterowania... Ważny taktyczny element tych etapów jest taki, że czasami lepiej nie robić nic i przegrać (otrzymamy zero punktów) niż ulec zniszczeniu (od naszego dorobku punktowego odjęty zostanie jeden punkt). Na zakończenie turnieju następuje podsumowanie zabawy i zaprezentowanie, który z zawodników wypadł najlepiej. Koniec. W grze nie ma nic więcej!

"Burnout" to przykład gry o ładnym wykonaniu i w miarę prostej rozbudowie, lecz kompletnym braku grywalności. Rozgrywka jest nudna i powtarzalna. Gra wcale nie przyciąga i nie zachęca. Sytuacji nie ratuje kapitalnie wykonana grafika i udźwiękowienie, które jak na produkt Vulcan Software są oszołamiające. Gra w pełni korzysta z chipsetu AGA, pozwalając cieszyć nasze oczy świetnie wykonanymi, renderowanymi arenami oraz obiektami pojazdów. Od strony muzycznej również gra przedstawia się wybornie, oferując kilka motywów na różną okoliczność oraz dwa zestawy efektów dźwiękowych towarzyszących samej rozgrywce. Wszystko naprawdę cieszy oko i ucho, lecz cóż z tego skoro nie wystarczy ładnie wyglądać, aby się podobać.

"Burnout" to byłaby ciekawa pozycja jako gra shareware. Wówczas wiele jej mankamentów można byłoby wybaczyć. A tak, jak na produkt komercyjny gra w zasadzie nie ma nic do zaoferowania ponad to, co już zdradza na pierwszej arenie. Tytuł można byłoby z powodzeniem przed jego wydaniem rozbudować. Do głowy przychodzą mi takie urozmaicenia, jak ukryte areny, zbierane żetony czy przesuwane plansze, które pozwoliłyby na nieco dłuższą zabawę "w spychacz". Dziwi trochę fakt, że Vulcan Software, które słynęło raczej z udanych produktów, uległ zauroczeniu wykonaniem audio-wizualnym i nie pofatygował się już przyjrzeć głównemu sensowi rozgrywki. Pozostaje tylko powiedzieć "szkoda".

Gra do działania wymaga dowolnej Amigi z chipsetem AGA, 6 MB pamięci oraz dyskiem twardym. Gra posiada swój własny program instalacyjny, który muszę przyznać, podobnie jak i cała gra, jest przerostem formy nad treścią. Spełnia on swoje zadanie, lecz cały proces jest nieco zbyt czasochłonny i niepotrzebnie "odbajerzony".

Wersję demonstracyjną gry można pobrać z Aminetu. Znajdziemy tam również wspomniane areny oraz pojazdy rozbudowujące grę.

 Burnout - Vulcan Software 1996 
95 7 Burnout
90 AGA, 6 MB, HDD
20  
Wykonanie perfekcyjne, grywalność żadna.

1 komentarzostatni: 29.05.2012 08:53
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem