Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o powieściach J.R.R. Tolkiena, a
zwłaszcza o trylogii "Władca Pierścienia". Książki napisane pół wieku temu
(rok wydania pierwszego tomu to 1954) są ponad czasowe i nadal pozostają
niedoścignionym wzorem do naśladowania dla współczesnych pisarzy. Na
przełomie 2001 i 2002 roku książki Tolkiena przeżyły swoją drugą młodość (o
ile tak można powiedzieć). Tchnięto w nie nowe życie, zekranizowano
wszystkie trzy części powieści i w ten sposób w arkanach kultury zapisały się
kolejne próby interpretacji Tolkienowskiego świata elfów i krasnoludów. W
świecie książki, czy filmu, fani "literatury Śródziemia" nie mogą narzekać na
nudę. W świecie komputerów temat ten jest jakoby lekko zapomniany. Jak
daleko potrafię sięgnąć pamięcią pojawiły się w zasadzie tylko cztery gry
nawiązujące bezpośrednio do tematu: Lord of the Rings, The Two Towers,
Return of the King oraz War in the Middle Earth. Trzy pierwsze to gry
role-playing z elementami przygodowymi podczas gdy ostatni tytuł to coś jakby
strategia. Gry te są jednak już dosyć leciwe i zastanawia fakt, że w dobie
dzisiejszej techniki i możliwości komputerów nikt nie spróbował odnowić
tematu. Widząc jaką popularnością cieszą się kolejno wchodzące do kin części
trylogii, zainteresowanie, a i przy tym zyski, na pewno byłyby niemałe. Na
Amigę pojawiły się tylko dwa wymienione tytuły: Lord of the Rings oraz War
in the Middle Earth. Pierwszemu z nich dokładniej postanowiłem się
przyjrzeć.
Grę rozpoczynamy w momencie wyruszenia Frodo - powiernika Pierścienia i jego
drużyny z Hobbitonu do Rivendell - starożytnej siedziby Elronda. W trakcie
drogi będą się oni musieli przedzierać przez tajemniczy Stary Las, stawić
czoła upiorom Kurhanów oraz wygrać wyścig z tropiącymi ich wysłannikami
Saurona do brodu na rzece Bruinen, będącym jedyną drogą do Rivendell. Gdy
już tam dotrą, wezmą udział w wielkiej naradzie przedstawicieli
nieujarzmionych jeszcze przez Władcę Mordoru plemion Śródziemia. W jej
trakcie postanowione zostanie co robić dalej z Pierścieniem. W dalszej
części gry drużyna powiększy się o pięć kolejnych postaci. Wyruszy na
południe z zadaniem doprowadzenia powiernika Pierścienia do Góry
Przeznaczenia. Na swojej drodze napotkają wiele niebezpieczeństw takich jak
przeprawa przez przełęcz położoną u stóp góry Khadras, przejście przez Morię,
walka z Nazgulami. Jak widać epizody są przeniesione bezpośrednio z książki.
Nie ma jednak tak łatwo. Programiści z Interplay postanowili trochę utrudnić
życie graczom i dołożyli kilka nowych elementów. Z całą pewnością było to
działanie celowe, gdyż skoro gra postępuje zgodnie z fabułą książki, nie
mogłaby na dłużej zainteresować fanów Tolkiena (solucja jest już przecież
gotowa), a to przecież właśnie do nich kierowana jest ta pozycja. Dodatkowo
sprawia to, że gra nie jest do końca liniowa. Niektórych zadań możemy w
ogóle nie wypełniać, a ukończymy pomyślnie grę.
Nasi bohaterowie widziani są z lotu ptaka. Ich ruchem kierujemy przy pomocy
klawiszy kursora lub myszką. Oczywiście sterujemy tylko przywódcą grupy, a
nie każdym członkiem drużyny z osobna. Reszta podąża w ślad za nim.
Przemierzamy nimi krainy, wędrując za nocy i za dnia. Po wciśnięciu prawego
przycisku myszy uzyskujemy dostęp do menu (w tym momencie następuje
automatycznie pauza). Znajduje się tutaj zestaw ikon, przy pomocy których
możemy wydawać konkretne polecenia oraz pobierać istotne dla dalszej
rozgrywki informacje. Pierwsza z nich to ikona walki. Tutaj decydujemy kto,
kogo i jak zaatakuje, obroni lub uniknie ataku. Kolejna służy do
przeglądania charakterystyk członków drużyny. Jest ich sześć: zręczność
(Dex), wytrzymałość (End), punkty życia (Life), siła (Str). szczęście
(Luck), siła woli (Will). Następna z ikon to ikona zbierania lub nabywania
przedmiotów oraz zdobywania nowych umiejętności. W grze aby nauczyć się
czegoś nowego, trzeba albo znaleźć odpowiedniego do tej roboty człowieka, albo odwiedzić magiczne miejsce, które sprawi, że człowiek w mig nauczy się tego,
czego nie było mu do tej pory dane. W dalszej kolejności mamy ikonę używania
przedmiotów. Tutaj możemy zrobić użytek z przedmiotów niesionych w plecaku.
Ikona umiejętności pozwala wykorzystać jakąś indywidualną cechę danej
postaci. Każda z postaci potrafi wykonywać różne czynności, takie jak:
otwieranie zamkniętych drzwi (picklocks), charyzma, skradanie się (sneak),
czytanie (read). Umiejętne wykorzystanie tych czynności to powodzenie w
grze. Ikona magii pozwala na rzucanie czarów, a ikona rozmowy na prowadzenie
dialogów z napotkanymi postaciami, przyłączanie oraz oddelegowywanie postaci.
Na chwilę zatrzymam się przy rozmowie. Jest to najbardziej męczący i
najsłabszy element gry. Dialog ogranicza się jedynie do wpisania przez
gracza pojedynczych haseł (np. News, Gondor) i czytaniu odpowiedzi. Sprawia
to, że czasami jest trudno trafić w odpowiednie słowo, aby dowiedzieć się
czegoś istotnego. Osoby nie zaznajomione z książką mogą się bardzo
zniechęcić do tej gry, zwłaszcza dlatego, że mogą, poprzez nie zadanie
właściwego pytania krążyć bez celu. Dochodzimy do ostatnich ikon, które
służą kolejno do zmiany przewodnika grupy, zapisu/odczytu stanu gry oraz
wyjścia.
Graficznie gra nie wygląda za dobrze. Po oszołamiającej graficznie,
jak na rok 1990, czołówce, cała gra wygląda pikselowato i jednokolorowo.
Elementy otoczenia nie różnią się zbytnio od siebie, chociaż nie będziemy
mieć problemu z odróżnieniem krzaka od drzewa, czy mostu od drogi.
Nastawanie dnia i nocy urozmaicają rozgrywkę, lecz również powoduje
zaciemnienie widzianej okolicy. Przy nienajlepszej grafice, efekt ten
jeszcze bardziej pogłębia jej braki. Wspomniany już widok z lotu ptaka ma
również swoje wady i zalety. Zaleta to na pewno większy obszar widzenia, a
wada to stosunkowa miniaturyzacja wszystkiego. Lepiej już przedstawiają się
twarze postaci dostępne w menu. Zachowano ten sam styl co w czołówce i jest
to styl całkiem miły dla oka. Dźwiękowo jest podobnie. Przyjemny motyw
muzyczny w czołówce i kiepskie efekty w trakcie gry. Najlepiej grać bez
dźwięku, a zamiast tego włączyć sobie płytę ze ścieżką dźwiękową z filmu.
Na grę można zasadniczo spojrzeć z trzech różnych punktów: człowieka, który
pasjonuje się tematyką Tolkienowską, człowieka który przeczytał dzieła
Tolkiena i uznał je za kawałek dobrej literatury, lecz nie traktuje tematu
jako hobby i fascynację oraz człowieka, któremu obca jest tematyka Johna
Ronalda Reuela. Pierwszego z nich gra zafascynuje. Gdy wejdzie w jej świat
nie wyjdzie z niego szybko. Dla takich osób gra na pewno będzie bardzo
absorbująca. Szybko poradzą sobie z książkowymi wątkami, zachwycą się
rozwinięciem tematu przygotowanym przez programistów z Interplay. Ta gra
jest zdecydowanie dla nich. Druga grupa spojrzy na ten tytuł bardzo
obiektywnie. Uznać ją mogą za grę dobrą, wiernie naśladującą pierwowzór.
Mogą odczuć jednak pewne znużenie zwłaszcza mnogością dużej ilości tekstów i
długimi wędrówkami, w których można stracić szybko orientację (monotonnia
graficzna) i skierują się ku innym tytułom, nawet zachowanym w tej samej
tematyce. Z kolei osoby, które nigdy nie czytały dzieł Tolkiena z całą
pewnością nie znajdą w tej grze nic dla siebie. Po pierwsze z powodu zbyt
wygórowanego poziomu trudności powodowanego przez ogrom gry (mapa po której
się przemieszczamy jest bardzo duża), a także niecodziennego systemu prowadzenia
dialogów oraz dwóch slotów przeznaczonych na zapis stanu gry (w tego typu grze nie powinno być takiego ograniczenia). Jako drugi element
zaliczyłbym fakt, że brak znajomości jakiekolwiek wiedzy z zakresu tematyki
trylogii, jak i innych dzieł Tolkiena już na wstępie dyskwalifikuje takie
osoby.
Czas na drobne technikalia. Gra, jak już wielokrotnie wspomniałem, wyszła spod ręki programistów z Interplay. Wydano ją w 1990 roku. Zajmuje trzy dyskietki. Bezproblemowo instaluje się na twardym dysku i również bezproblemowo powinna działać na każdej Amidze. Pracuje w multitaskingu, tak więc jest szansa, że da się ją wypromować na karty graficzne.
Kilka wskazówek na początek
Lord of the Rings - Interplay'90 | ||||
![]() |
70 | ![]() |
3 | ![]() |
![]() |
50 | ![]() |
||
![]() |
80 | ![]() |
||
![]() |
Wręcz adaptacja książki. Momentami nawet trudna, bez znajomości oryginalnej fabuły. Polecam fanom sześcioksięgu. GumBoy |