"Eye of the Beholder 2 - The Legend of Darkmoon" stanowi kontynuację pierwszej części słynnego RPG. Każdy komu było dane zagrać w poprzednika, nie powinien odczuć jakichś diametralnych różnic dzielących oba tytuły. W zasadzie można powiedzieć, że mamy do czynienia ze swego rodzaju dalszym ciągiem przygód bohaterów. Nie myślcie jednak, że autorzy zaprojektowali kilka nowych poziomów i na tym cała rzecz się zakończyła. Nic bardziej mylnego. W "Eye of the Beholder 2" usunięto większość błędów poprzednika, położono trochę mniejszy nacisk na fabułę i... podniesiono znacznie poziom trudności. "Eye of the Beholder" nie należał do gier łatwych, lecz druga cześć to już naprawdę wyzwanie. Fabuła zrzuca na nasze barki zadanie, polegające na sprawdzeniu co też takiego dzieje się w świątyni Darkmoon. Istnieją podejrzenia, że zamieszkujący ją klerycy nie pałają się białą magią, lecz praktykują coś znacznie bardziej mrocznego.
Na początek, podobnie jak to miało miejsce w części pierwszej, możemy stworzyć własną drużynę śmiałków. Generator postaci nie zmienił się. Dodano jednak możliwość zaimportowania drużyny z części pierwszej. Autorzy wyszli ze słusznego założenia, że gracz mógł się zżyć ze swoją drużyną i będzie mu o wiele wygodniej i łatwiej eksplorować część drugą. Spostrzeżenie chyba trafne, lecz szkoda, że autorzy całą grę zbudowali właśnie pod tym kątem. Szczerze się przyznam iż nie wiem, czy jest możliwe przebrnięcie przez pierwsze etapy niedoświadczoną ekipą, która została wygenerowana na początku przygody. Miejscami poziom doświadczenia przeciwników jest nawet za wysoki jak na doświadczoną drużynę z części pierwszej. Przeciwnicy atakują w zatrważającej ilości nawet do 30 sztuk (!) lub działają w pojedynkę, lecz posiadają oręż (zazwyczaj magiczny), który jednym ciosem potrafi unicestwić naszą drużynę. Taki poziom zaawansowania przeciwnika wymusza stosowanie różnych strategii oraz taktyk dla różnych przeciwników. Istotnym też pozostaje fakt, że przeciwnicy na nowo się "odradzają". W efekcie, etap nigdy nie zostanie oczyszczony. Zawsze za rogiem może stać wróg. Znika więc, występujący w części pierwszej, element biegania po pustych labiryntach.
Same etapy nie są tak rozbudowane jak w części pierwszej. Są znacznie mniejsze, mniej zagmatwane i pozwalają odczuć, że naprawdę wędrujemy po obiekcie przypominającym jakąś świątynię. Nie ma skomplikowanych przejść pomiędzy etapami, podobnie jak poprzednio trudno jest naprawdę "utknąć bez wyjścia". Na znaczeniu straciły portale przy pomocy, których można było teleportować się pomiędzy różnymi poziomami labiryntu. Wynika to z trochę innego rozłożenia poziomów, które nie są, wzorem z poprzednika czy "Dungeon Mastera", kolejnymi piętrami jakiegoś większego kompleksu.
W drugiej części znacznie bardziej odczuwalny jest wątek fabularny. Cel misji, piętnowanie napięcia i wokół czające się zło jest stale odczuwalne. Spotykamy postaci, które są chętne do pomocy, wskażą drogę, dołączą do drużyny. Niemniej wyłączono praktyczne całkowicie, znane z części pierwszej, wątki poboczne. Nie możemy już tutaj ratować króla Krasnoludów, nie możemy wykonywać ukrytych zadań i misji (przynajmniej mnie nie udało się nigdy do nich dotrzeć). Co się zaś tyczy zagadek, to oczywiście mamy tutaj wszystko to, co było w części pierwszej plus dodatkowe elementy, które weszły do kanonu gier z tego gatunku. Układanki i łamigłówki słowne są tutaj na porządku dziennym.
Od strony wykonania i stylu graficznego obie części gry nie bardzo się różnią. W drugiej części zaznacza się jednak większe urozmaicenie, zarówno labiryntów jak i przeciwników, patrząc pod kątem znaczenia danego miejsca. To już nie są po prostu kolejne etapy (piętra), które wyglądają inaczej. Tutaj ten wygląd nabiera znaczenia. Schodząc w dół świątyni wchodzimy do pięciu poziomów lochów, podczas gdy schody na górę prowadzą na kolejne piętra, będące siedzibami poszczególnych klas kleryków. Warto wspomnieć także o występujących w trakcie rozgrywki animowanych przerywnikach oraz sporej interakcji z napotkanymi postaciami a i nawet wrogami. Od strony dźwiękowej druga część prezentuje się znacznie lepiej niż poprzednik. Krótkie motywy muzyczne, poza introdukcją, występują także w trakcie gry. Dźwięki również zostały znacznie poprawione. Jest ich więcej i są znacznie wyższej jakości. Engine gry także przeszedł zauważalne modyfikacje. Jest szybszy i płynniejszy. Schodząc już na temat tego typu technikaliów, wprowadzono możliwość dokonania zapisów stanu gry nie na jednej, lecz na sześciu pozycjach. Eksplorację lochów nadal jednak trzeba prowadzić z kartką papieru i ołówkiem - automappingu nadal brak.
"Eye of the Beholder 2" to klasyczna pozycja w dziedzinie gier RPG. Każdy rasowy fan gatunku nie może przejść obojętnie obok tego tytułu. Warto jednak zaznaczyć, że w porównaniu z innymi pozycjami, jest to tytuł niezwykle wymagający. Wymagania dotyczą głównie dużej ilości samozaparcia i cierpliwości, zwłaszcza przy grze bez zaimportowanej z części pierwszej drużyny. Jeżeli jesteś taką osobą, a wyzwanie i niebezpieczeństwo, na przeciw którego staniesz i będziesz się musiał zmierzyć, jest dla Ciebie niczym chleb powszedni, to "Eye of the Beholder 2" z całą pewnością zapewni Ci mnóstwo rozrywki na wiele, wiele godzin.
Gra zajmuje 4 dyski i do jej uruchomienia niezbędny jest minimum 1 MB pamięci. Posiada możliwość zainstalowania gry na dysku twardym. Podobnie jednak jak w części pierwszej, gra na lepszych konfiguracjach jest niegrywalna z powodu prędkości. Należy posłużyć się degraderami lub sięgnąć po proste i wygodne narzędzie jakim jest WHDLoad. Przyznać muszę, że slave do drugiej części gry wykonany jest lepiej niż ten do części pierwszej i gra w ekstremalnych momentach nie zwalnia jak poprzednik.
Z uwagi na to, że solucję do gry bez problemu znajdziemy w sieci, poniżej zamieszczamy wyłącznie mapy do każdego poziomu.
Eye of the Beholder 2 - SSI & Westwood 1992 | ||||
85 | 4 | |||
80 | ECS, 1 MB | |||
90 | ||||