• Abandoned Places: A Time For Heroes

30.09.2012 14:30, autor artykułu: Sebastian Rosa
odsłon: 3751, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Abandoned Places

Abandoned PlacesAbandoned Places "Abandoned Places: A Time for Heroes" to gra RPG, do której przymierzałem się wielokrotnie. Zabawę rozpocząłem gdzieś w 2005 roku - utknąłem już na samym początku i tylko dzięki pomocy Solo Kazuki z naszego forum ruszyłem dalej. Tak gram już siedem lat... i znowu utknąłem. Gra podzielona jest na kilka płaszczyzn: typowego labiryntowca, wędrówkę po krainie oraz przebywanie w miastach. Szczerze się przyznam, że początkowo byłem nieco zirytowany całym tym "skomplikowaniem sprawy" z czasem jednak zaczęło mi się to podobać i nabierać sensu. Co prawda nie wszystko jest pozbawione wad, lecz jak dla mnie gra, jak na tytuł z 1992 roku, stanowi pewnego rodzaju ciekawy, a nawet innowacyjny kąsek.

Fabuła jak każda inna: czterech śmiałków musi uratować krainę Kalynthia, która jest w niebezpieczeństwie ze strony złego arcymaga Bronagha. Zaczynamy w świątyni. Ten element gry to typowy RPG, gdzie wędrujemy po lochach i korytarzach, walczymy z potworami, zbieramy znalezione fanty, przełączamy przyciski, otwieramy drzwi. Wszystko w jednym celu - odnalezienia jednej konkretnej rzeczy, po którą nas tutaj wysłano. Pierwsza świątynia to jednak tylko preludium i jedynym celem jest z niej wyjść. Prawdziwa zabawa zaczyna się później. Część RPG oferuje wszystkie typowe rozwiązania znane z innych gier tego gatunku. Interfejs jest bardzo zbliżony do tego, do czego powinien być przyzwyczajony każdy zatwardziały fan RPG, więc chyba nie ma większego sensu się nad nim rozwodzić. Warto może wspomnieć o intrygującym systemie mapy, którą będziemy mogli włączyć mając... książkę z mapami (czyż to nie oczywiste?) oraz o tym, że przedmioty można nosić w plecaku, jak i na sobie, co może przyczynić się zarówno do zwiększenia miejsca w kieszeni i jak i odnalezienia zastosowania dla przedmiotów, które na przykład mogą wpłynąć na jakiś z naszych wskaźników cechujących postać. Pomijając jednak część RPG, najistotniejsze jest to, co gra ma do zaoferowania dalej. Mianowicie, po opuszczeniu pierwszego labiryntu znajdujemy się na mapie świata, po której wędrówka będzie jednym ze stałych elementów gry. Po mapie podróżujemy pieszo (wolniej, lecz możemy dokładniej przeszukiwać teren, będąc jednak bardziej narażonym na ataki szwędających się potworów), konno (szybciej), a także statkami (najszybszy i najbezpieczniejszy transport (nie jesteśmy narażeni na ataki) oraz jedyny, aby dostać się do wysp). Na mapie znajdują się różne dziwne miejsca, takie jak stare wieże, cmentarze, ale również miasta, porty oraz... tajemne wejścia do świątyń, lochów, podziemi. I tutaj drobna uwaga - do tych ostatnich wymienionych (oraz do niektórych lokacji specjalnych, np. wspomniany cmentarz), czyli typowych części kojarzonych z RPG nie możemy sobie tak po prostu wejść. Musimy zostać do nich wysłani w ramach tzw. questów - to po pierwsze. Po drugie, aby je odnaleźć należy mieć mapę - taką prawdziwą dostarczaną wraz z oryginalną grą (obecnie do znalezienia w sieci). Po trzecie - odnalezienie wejścia może się odbyć wyłącznie w trybie wędrówki pieszej. Ten element gry może się niektórym wydawać nieco dziwny i niepotrzebnie komplikujący zabawę (przynajmniej ja na początku miałem takie wrażenie), lecz z czasem dostrzegłem prawdziwe piękno tego rozwiązania, które naprawdę wyróżnia ten tytuł od pozostałych.

Abandoned PlacesAbandoned Places Nasza wędrówka po mapie świata gry sprowadza się do odwiedzin kolejnych miast w nadziei na znalezienie specyficznych domów cechowych, w których będą magowie lub inne kluczowe postaci dające nam namiary na questy. W tych miastach znajdują się również punkty handlowe, takie jak sklep z bronią, z eliksirami, biżuterią, żywnością i inne, w których możemy na przykład punkty doświadczenia zbierane podczas części RPG zamieniać na poziomy doświadczenia, które w przypadku wojowników wpływają na ich siłę, a magów na dostępny arsenał czarów. Warto pamiętać, że wszystko, co zbierzemy w części RPG możemy najzwyczajniej sprzedać (jakieś 90% przedmiotów to zwyczajny balast, który tylko spowalnia drużynę). Nie sprzedamy jedynie istotnych fabularnie przedmiotów. Z racji tego, że nawet za wstęp do miast trzeba płacić, pieniądze są bardzo ważne w całej grze, a więc warto pozbywać się wszystkiego, co nam zalega w inwentarzu. W świecie gry nie jesteśmy sami. Po mapie kręcą się różne zwierzęta i potwory, z którymi czasami przyjdzie nam walczyć. Widok gry zmienia się wówczas na część RPG, lecz nasz labirynt przypomina nieco bardziej rozgrywkę w otwartym terenie, choć nadal jest ograniczony z każdej ze stron, przez co tworzy dosyć obszerną, zamkniętą arenę. Kończy się wraz z pokonaniem wszystkim przeciwników (zazwyczaj 6-8 potworków).

Grafika w grze to typowa rzecz rysowana w grach z tamtego okresu. Wszystko może i mogłoby być ładniejsze, ale czy wtedy byłoby tym samym? Najważniejsze, że rzeczy są rozpoznawalne i jednoznacznie dają do zrozumienia z czym mamy do czynienia. Nie pomylimy się odróżniając worek od sakwy czy miecz od sztyletu. Część RPG zaskakuje zróżnicowaniem rodzajów ścian oraz eksterminowanych potworów, choć nieco kuleje ich animacja. Przerywniki oraz wprowadzenie sprawiają wrażenie rysowanych przez średnio rozeznanego grafika, który poznawał możliwości "Deluxe Paint". Muzycznie również żadna rewelacja - motywy są za krótkie i zbyt nużące. Osobiście zalecam grać z wykorzystaniem efektów dźwiękowych, choć i tu również można było się bardziej popisać. Niemniej jednak to, co jest wystarcza, aby zorientować się we wszystkim.

Abandoned PlacesAbandoned Places Może wcześniejsze akapity nie oddają dokładnie tego, co gra ma do zaoferowania, ale przyznać muszę, że całość niemiłosiernie wciąga. I nie dlatego, że lubię RPG, lecz dlatego, że jest trochę inna niż wszystkie RPG, w jakie do tej pory grałem. Przyznam, że nie grałem we wszystkie (co byłoby chyba niemożliwe do osiągnięcia), ale w porównaniu z "Black Crypt", "Perihelion", serią "Ishar", "Dungeon Master" czy choćby "Eye of the Beholder", gra ma w sobie to coś, co ją od nich odróżnia i jednocześnie wiemy, że siadając do niej, raczej nie zaznamy nudy. Nie jest jednak wolna od wad, które może nie dyskwalifikują tytułu, lecz sprawiają wrażenie lekkiego braku sensu logicznego. Można z tym wszystkim żyć i z powodzeniem grać, lecz z całą pewnością byłoby to bardziej naturalne, gdyby na przykład postaci odpoczywały nie tylko podczas części RPG, ale również podczas rozbijania obozu (podróż po mapie) czy pływaniu dniami i nocami statkami. Największym problemem jest jednak zapis stanu rozgrywki. Jeden slot?! Na grę RPG? To chyba żart, ale nie szukajmy znowu daleko - "Dungeon Master" też miał jeden. Na szczęście zainstalowana gra przy wykorzystaniu WHDLoad rozwiązuje tę największą bolączkę tej gry co sprawia, że ta "ułomność" nie jest w ogóle dotkliwa.

Gra działa na Amidze z chipsetem OCS/ECS i wymaga 1 MB pamięci. Nie posiada własnego programu instalacyjnego na dysk twardy, lecz jak wspomniałem, posiada możliwość instalacji i uruchomienia przy wykorzystaniu WHDLoad. Gra zajmuje pięć dyskietek i wykorzystuje zewnętrzne napędy, co pozwala uniknąć męczącej żonglerki.


Abandoned PlacesAbandoned Places

 Abandoned Places - A Time For Heroes - Electronic Zoo 1992 
70 5 Abandoned Places
60 OCS/ECS
75  
Typowy RPG z kilkoma oryginalnymi elementami, nietypowy dla gier tamtego okresu.

komentarzy: 5ostatni: 29.03.2022 14:29
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem