[#19]
Re: Szczyt głupoty Amigowej
@Des,
post #17
hmmm, temat wałkowany zapewne od czasu kiedy upadła pierwsza firma produkująca komputery ;)
Niewątpliwie, twierdzenie, że powszechne piractwo nie miało w ogóle wpływu na kondycję Amigi jest błędne. Podobnie jak to, że gry amigowe były w większym stopniu piracone niż gry PC. Wiem, że w tym momencie często pada argument, że pecetom to nie zaszkodziło z uwagi na wielkość rynku PC w porównaniu do amigowego mikrusa. Także i to nie jest prawdą, bo na przełomie lat 80/90 supremacja Amigi w domach graczy była niekwestionowana. To, że PC dominował w biurach nie ma znaczenia, bo firmy raczej nie kupowały do swoich komputerów gier. A właśnie gry były (i nadal są) dźwignią poruszającą dynamiką rynków komputerowych.
Amigę zabił sam Commodore nieudolnie próbując naśladować dalekowschodnie firmy przemysłowo masowo tłukące tanie klony PC. Firma produkująca głównie w państwach zachodnich nie była w stanie cenowo konkurować z tajwańskimi i chińskimi masówkami. Zaś wyposażona w 14 MHz procesor (dodatkowo spowolniony przez brak pamięci fast w podstawowej konfiguracji) i AGA maszyna nie była w stanie konkurować z 386DX 40 MHz SVGA (właśnie na tę konfigurację przeszło najwięcej moich znajomych, byłych amigowców). Mimo nawet wyższej ceny tego PC (ale nie aż tak znacząco wyższej). Zresztą przeciętny Amigowiec wtedy wcale nie posiadał i tak juz wypasionej A1200 (do której mógł tanio wepchnąć choćby HDD), ale A500 1 MB, która nie stanowiła absolutnie żadnej alternatywy dla pecetów anno 1993/94. Gdyby powszechną Amigę w 1993 stanowiła A1200 z pamięcią fast, a na rynku dostępna byłaby obszerna oferta gier wykorzystujących HDD, szybszy procesor, więcej pamięci i kości AGA, to być może historia potoczyłaby się inaczej. Ale nic nie dzieje się od razu - taka Amiga musiałaby się pojawić na rynku tak ze 3 lata wcześniej (czemu nie - 68020 był obecny na rynku juz w momencie debiutu A1000), nabywcy musieliby wymienić swoje A500 na tę 32 bitową nowość, a dopiero wtedy firmom piszącym gry opłacałoby się zainteresować nową amigą i powoli nauczyć się wykorzystać jej nowe możliwości. A tymczasem pchająca niepotrzebnie pieniądze w produkcję pecetów Commodore skutecznie przekonała rynek że Amiga=A500=stagnacja... podczas gdy politykę świata PC można od zawsze scharakteryzować hasłem "program działa za wolno? kup szybszy procesor". Fraza wielokrotnie obśmiana przez fanów Amigi, niesłusznie, bo dzięki temu firmy piszące gry na PC mogły liczyć, że nawet jeśli ich produkt ślimaczy się na przeciętnym, ówczesnym pececie, to na tym przeciętnym za pół roku później niekoniecznie. Pamiętacie prawo Moora. I to napędzało rozwój gier i sprzętu, niestety tylko PC.
Pierwsza poważnie zmieniona (od czasów A1000) Amiga dla masowego klienta, czyli A1200, była już w momencie swojej premiery (1993) niezdolna do udzwignięcia zyskujących własnie popularność gier 3d. W efekcie przeciętny Smith, czy Kowalski, nawet jeśli miał Amigę, to szybko wymieniał ją na PC gdy tylko kumple zaczęli go wyśmiewać, że gdy oni grają w Dooma, to on co najwyżej może sobie poskakać jakąś śmieszną żabą w pelerynce ;) Potem to już zaczęło się samo napędzać - więcej zainteresowanych grami na pc generuje więcej gier powstających na tę platformę, co z kolei przyspiesza migrację z Ami na PC żądnych nowości graczy. I pisząc te słowa mam w pamięci co najmniej kilkanaście znanych mi osób, które tak właśnie zrobiły w latach 1992-1994. Zostali tylko maniacy - tacy jak my.
Myślę też, że nie przypadkiem Amiga poległa w bezpośrednim starciu właśnie z maszynami z procesorami 386 i 486. Otóż dopiero wydajność tych procesorów pozwalała na użycie w grach efektów graficznych dotychczas zarezerwowanych dla Amigi. I przeciętnego gracza nie interesowało, że efekty te powstają głównie dzięki ciężkiej pracy CPU, a nie poprzez wykorzystanie wyrafinowanych, specyficznych możliwości Coppera, Blittera, czy np. dzięki trybowi Dual Playfield. A że przy okazji okazało się, że 386DX 40 MHz z powodzeniem nadaje się do gier 3d, co dla maszyn z 68000 8 MHz było niemożliwe, to sytuacja była juz jasna - nic nie mogło powstrzymać upadku Amigi.
No cóż, to nie Commodore pierwsze zapomniało, że trzeba biec do przodu tak szybko jak tylko się potrafi, bo stojąc w miejscu tak naprawdę sie cofamy.
Ostatnia modyfikacja: 31.01.2009 11:01:28