• Wyszukiwarka

  • Wyniki

Wyszukiwarka nie znalazła czego szukałeś? Przeszukaj stronę dla frazy "przenoszenie danych" z Google lub Bingiem.

Artykuły: 10 artykułów zawiera frazę "przenoszenie danych"

Wywiad z Qntosem - człowiekiem, który retro sprzęty zamienił na uśmiech małej dziewczynki

20.01.2021 19:59

Pod koniec roku 2020, na forum PPA.pl pojawił się wątek pt. "Likwidacja kolekcji - Amiga w polskim domu". Być może umknął wam w zalewie postów o namaszczeniu wojennym, kolejkowym lub o tym, że Amiga 1200 była najlepszym komputerem do gier ever ;). Okazało się, że Qntos - autor wątku o "likwidacji kolekcji", wcale nie wyprzedaje swoich retro gadżetów, bo mu się znudziłaby. Nie chce też skorzystać z "górki" na retro giełdzie, aby odzyskać z nawiązką zainwestowane fundusze. Więc o co chodzi? Okazało się, że Qntos wyprzedaje sprzęt w ramach akcji charytatywnej, a cały dochód przeznacza na leczenie i rehabilitację ośmioletniej dziewczynki. Niecodziennie zdarza się widzieć taki rodzaj empatii i determinacji do pomocy potrzebującym. Oto przed wami wywiad z człowiekiem który (jak napisał don_rafito) "rozwalił system" :). Powiedz parę słów o sobie, gdzie mieszkasz, czym aktualnie się zajmujesz i od kiedy "amigujesz" :) Nazywam się Paweł Margraf-Wojciechowski, mieszkam pod Szczecinem tuż przy granicy z Niemcami, a na co dzień prowadzę biuro rachunkowe. Amiguję w zasadzie od podstawówki, co prawda nie zawsze było to łatwe. W rodzinnym domu, odkąd pamiętam były wyłącznie PeCety, podczas gdy koledzy mieli w domu C-64 lub (ci zamożniejsi) Amigi 500 lub 600. Ich świat zawsze wydawał mi się bardziej kolorowy, zazdrościłem im (teoretycznie mniej zaawansowanych technicznie) komputerów, dużej bazy oprogramowania, wymieniania się dyskietkami itd. Była w tym jakaś magia. Dlatego poza PeCetami na przestrzeni lat kupiłem, przetestowałem i sprzedałem wiele sztuk: C-64, A500, A500+, A600, A1200, CDTV. Jakiś czas temu pojawił się na forum PPA.pl Twój post, w którym informujesz o wyprzedaży swojej kolekcji retrosprzętów, a zdobyte w ten sposób środki przeznaczasz na leczenie chorej córki swojego kumpla. To dość niespotykane podejście i z pewnością trudne dla miłośnika retrokomputerów. Co popchnęło Cię do podjęcia takiej decyzji? Decyzja o pozbyciu się kolekcji nie była łatwa. Ale niczego nie żałuję, szczególnie gdy pomyślę o tym, jak bardzo środki ze sprzedaży kolekcji pomogą Marcie. Poza tym, nie mogłem już patrzeć, jak to wszystko co tak pieczołowicie zbierałem i o co dbałem, pokrywa się grubą warstwą kurzu. Rozwijanie własnej firmy i bycie rodzicem zajmuje bardzo dużo czasu, a doba nie jest z gumy i chwile, które można było poświęcić na "kolekcjonowanie" stawały się coraz krótsze. Zawsze obiecywałem sobie, że jeśli kiedyś będę się pozbywał kolekcji to przeznaczę środki na cel charytatywny. Gdy zaczynałem kolekcję nie miałem lepszego pomysłu niż WOŚP, ale w międzyczasie wiele się zmieniło gdy nasi przyjaciele zostali rodzicami dziecka o specjalnych potrzebach. Wtedy uzmysłowiłem sobie, ile czasu i środków poświęcają na to, aby Marta miała szansę normalnie funkcjonować. Nie mogłem postąpić inaczej, musiałem wesprzeć ich w tej trudnej walce. Opowiedz, na co choruje Marta - dziewczynka której rehabilitację chcesz wesprzeć? Marta ma dość rzadką wrodzoną wadę genetyczną, polegającą na znacznej delecji w obrębie genu 3p26 oraz duplikacji w obrębie genu 2q36. Wada ta powoduje szereg problemów ze zdrowiem oraz utrudnia jej rozwój pod względem zarówno fizycznym jak i intelektualnym. Jedyną drogą leczenia jest długotrwała i żmudna rehabilitacja na różnych płaszczyznach. Jej Rodzice, od kiedy urodziła się Marta, dwoją się i troją, aby zapewnić jej najlepszy możliwy rozwój. Nawet lekarze, pod których opieką znajduje się Marta, a jest ich wielu (część z nich znamy osobiście) są pod wielkim wrażeniem postępów, jakie zrobiła ta mała wojowniczka :). Nie byłoby to możliwe bez ogromnego poświęcenia jej Rodziców. Jaki był finał Twojej akcji charytatywnej? Ile udało Ci się uzbierać? W tej konkretnej akcji (sprzęt i oprogramowanie związane z Amigą) po odliczeniu kosztów przesyłki, oraz prowizji Allegro, udało się zebrać prawie 10.000 zł. Przy okazji ogłaszania wyprzedaży kolekcji wiele osób deklarowało też wpłaty poprzez fundację, która wspiera Martę. Z racji tego, że tam przez cały czas przyjmowane są wpłaty od różnych ludzi, to nie sposób jest policzyć ile środków wpłynęło w związku z tą konkretną akcją. Co najbardziej zaskoczyło Cię w trakcie zbiórki? Najbardziej zaskoczyły mnie pozytywne słowa ze strony forumowiczów i skala odzewu. Część osób wzięła udział w aukcjach, podczas gdy inni nie byli zainteresowani przedmiotami, ale zadeklarowali wpłaty poprzez fundację. Zdarzały się osoby, które napisały wprost, że licytują tylko żeby pomóc Marcie. Po jednej takiej aukcji otrzymałem przelew "z górką". Jeden kolega z PPA który wylicytował cały zestaw mojej A500, otrzymawszy paczkę zaproponował mi, że odeśle komputer bo "na pewno jestem z nim związany". Ostatecznie ustaliliśmy, że przeznaczy on moją lub jedną ze swoich Amig na cele charytatywne. Na co dokładnie przeznaczone zostaną zgromadzone fundusze? Wspieramy Martę od dłuższego czasu (między innymi podobnymi zbiórkami, zbieraniem 1% podatku od naszych klientów itp.). Zazwyczaj pieniądze przechodzą przez Fundację Złotowianka, która refunduje rodzicom Marty wydatki związane z lekami, rehabilitacją i opieką specjalistyczną. Niestety oznacza to, że najpierw pieniądze trzeba fizycznie mieć, wydać, a dopiero później na podstawie faktur dochodzić od fundacji zwrotu środków. Jest to żmudne i czasochłonne. Tym razem postanowiliśmy załatwić sprawę nieco inaczej. Pieniądze przekazaliśmy w darowiźnie bezpośrednio Marcie. Dzięki temu jej rodzice będą mogli od razu spożytkować pieniądze na najpotrzebniejsze rzeczy dla codziennego funkcjonowania Marty. Do niedawna Marta z rodzicami i całym sprzętem musieli zmieścić się na ok.30 m2. W zeszłym roku, dzięki wspólnym działaniom (do których też się przyłożyliśmy) udało im się przeprowadzić do większego mieszkania. Mieszkanie jest bliżej centrum, a co za tym idzie Marta ma łatwiejszy dostęp do opieki specjalistycznej. Niestety mieszkanie ma swoje lata i praktycznie wszystko wymaga remontu. Dzięki zbiórce będzie można m.in. wyposażyć pokój Marty w sprzęt do rehabilitacji i opieki okołomedycznej, a w połączeniu ze środkami z fundacji, przystosować do jej potrzeb łazienkę itp. Trzeba pamiętać, że poza koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów, typowo zdrowotnych, rodzicom osób niepełnosprawnych trudniej o płynność finansową. Nie mogą poświęcić się pracy w takim zakresie, w jakim robią to rodzice zupełnie zdrowych dzieci. Głodowe zasiłki na pewno nie poprawiają tej sytuacji. Jak można w inny sposób pomóc małej Marcie? Zachęcam do wpłat na konto Fundacji Złotowianka (koniecznie z dopiskiem "Mocio Marta Zofia M/123"). Z racji tego, że jest to Organizacja Pożytku Publicznego, taką darowiznę można odliczyć od podatku! Drugi sposób to przekazanie w PIT rocznym swojego 1% podatku, podając numer OPP i cel szczególny (taki sam opis jak przy przelewie). Zauważyłem, że na Twoich aukcjach było sporo sprzętu z "epoki". Poza joystickami, były to urządzenia do obróbki wideo i muzyki (genlock, digitalizer, sampler). Do czego wykorzystywałeś ten sprzęt? Przyznam się bez bicia, że zbierałem te sprzęty jedynie jako eksponaty ;). Fascynowała mnie zawsze rodzima scena sprzętu elektronicznego. Każdy pamięta pewnie nieśmiertelne zdanie na początku każdej recenzji: "Sprzęt zapakowano w estetyczne pudełko" (pewnie po kasecie VHS), miało to swój urok :D Była też Amiga 500 z dyskiem twardym i nagrywarką. To dość niespotykana konfiguracja Otwierając swoją ostatnią kolekcję postanowiłem w jakiś sposób się ograniczyć tematycznie, aby utrzymać samego siebie w ryzach. Postanowiłem kupić A500 i nie wychodzić sprzętowo poza tę architekturę. Chciałem wyposażyć ją w akcesoria z "epoki" (w miarę możliwości). Po zakupie GVP z dyskiem, nagrywarka SCSI nawinęła się sama przez przypadek na Allegro i ku mojemu zdziwieniu udało mi się ją uruchomić. Bardzo ułatwiło to przenoszenie danych pomiędzy Amigą a PeCetem. Widzę, że jesteś fanem Franko, czy to Twoja ulubiona gra? :) Zawsze lubiłem Franko, pomimo iż (nie oszukujmy się) gra jest bardzo prymitywna pod wieloma względami. Natomiast zawsze będzie miała szczególne miejsce w moim sercu, ponieważ to gra stworzona w moim rodzinnym mieście - Szczecinie i o Szczecinie. Czy te gry wystawione na aukcjach kupowałeś w czasach kiedy owe gry były wydawane, czy później? Gry kupowałem w czasach "nowożytnych", od założenia kolekcji (2010 r.) aż do momentu kiedy nie miałem już czasu dalej jej rozwijać. Można je było wtedy jeszcze kupić w sensownych cenach. Co sądzisz o tych wszystkich kłótniach na PPA, między zwolennikami "gruszki", przeciw obrońcom "pietruszki". Czy zamiast prowadzić bezowocne dysputy, dałoby się jakoś lepiej spożytkować tą energię? Nigdy nie rozumiałem tych kłótni, zjawiska "fanboyizmu" itp. Uważam, że każdy powinien znaleźć sobie coś co lubi i nic innym do tego. Członkowie forum ppa.pl zdecydowanie pokazali, że potrafią spożytkować swoją energię na coś pożytecznego :) I stało się - wyprzedałeś wszystkie swoje "retro precjoza". Nadal będziesz kontynuował swoje zainteresowanie Amigą, będziesz zbierał sprzęt, czy to już skończony temat? Postanowiłem skończyć z kolekcjonowaniem CZEGOKOLWIEK. Cieszę się, że energia nie poszła na marne i udało się komuś pomóc, ale to koniec. Natomiast Amiga na zawsze pozostanie w moim sercu i na pewno będę do niej wracał, ale już z pewnością pod postacią emulacji. Moja córka złapała bakcyla i obecnie przymierzamy się do zakupu Raspberry Pi 400, na której z pewnością odpalimy UAE. Uwierz mi, że Raspberry Pi 400 nie tylko Tobie chodzi po głowie ;). Kończąc naszą rozmowę, może chciałbyś przekazać ludzkości jakąś złotą myśl (no dobra, przynajmniej dla użytkowników portalu PPA.pl ;). Cieszę się, że jestem częścią społeczności, która potrafi (przynajmniej na chwilę ;) odłożyć na bok spory o wyższości jednych sprzętów nad drugimi i zjednoczyć się w słusznej sprawie. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się tu więcej akcji wspierających szczytne cele. Chętnie je wesprę (i pewnie nie ja jedyny), szczególnie jeśli będą bliskie Waszemu sercu. I pamiętajcie o osobach niepełnosprawnych, szczególnie, że nasze państwo o nich nie pamięta. Dzięki za wywiad! Koniecznie pozdrów Martę i jej Rodziców :)

X-Bench

31.08.2015 09:18

Jednym z głównych zastosowań naszych Amig klasycznych jest w dzisiejszych czasach uruchamianie gier i dem z użyciem pakietu WHDLoad, który umożliwia odpalanie z twardego dysku nawet najbardziej kapryśnych gier, niezależnie od konfiguracji Amigi. WHDLoad, działając na zasadzie tzw. degradera, pozwala na dopasowanie środowiska do wymagań konkretnego programu, poprzez chociażby wyłączenie chipsetu AGA, cache procesora, pominięcie systemu operacyjnego itp. Łatwość korzystania z zainstalowanych gier i dem oraz coraz większe pojemności dysków twardych zainstalowanych w Amigach spowodowały, że bez problemu można skompletować kolekcje zawierające setki, a nawet tysiące tytułów. Przy takiej ilości instalacji na dysku, głównym problemem staje się łatwy dostęp oraz szybkie przeszukiwanie zasobów. Problem ten rozwiązują programy służące do katalogowania i uruchamiania dostępnych na dyskach instalacji WHDLoad. Obecnie rozwijane są trzy programy tego typu: iGame (opisywany już na naszych łamach - przyp. red.), Tiny Launcher oraz bohater niniejszego artykułu - X-Bench, którego autorem jest Jim Neray. Dlaczego X-Bench? Dlaczego wybrałem akurat X-Bench? Po pierwsze, spodobał mi się wygląd programu, który kojarzyć się może z dawnymi cracktrami dogrywanymi do złamanych gier. Po drugie, aplikacja jest bardzo często uaktualniana, a po trzecie, zawiera wszystkie potrzebne mi funkcjonalności, pozwalające na sprawne zarządzanie bazą gier i dem oraz dodatki w postaci chociażby menadżera plików czy własnej wersji CLI. Dodam, że poniższy opis dotyczy wersji 0.94 programu wydanej w marcu 2014. Pierwsze wrażenie Instalacja aplikacji odbywa się z użyciem załączonego skryptu i nie sprawia żadnych problemów. Pierwszą rzeczą, jak przyciągnęła moją uwagę do X-Bench, jest jego atrakcyjna oprawa. Po uruchomieniu programu na ekranie ukazuje się logo w trybie hi-res laced, a następnie jego główne menu, o wyglądzie żywcem zaczerpniętym z crackerskich intr do spiraconych gier. Według autora, na chipsecie AGA X-Bench wyświetlany jest w 272 kolorach, a na OCS/ECS w 128 kolorach. Dostępne z poziomu menu opcje to: Launchers (przejście do listy zainstalowanych gier i dem), Xplorer (wbudowany filemanager w klimacie Filemastera), Shell (oldschoolowe czarno-zielone CLI z dodatkowymi komendami do obsługi X-Bench), Setup (ustawienia aplikacji) oraz Exit. Estetycznej oprawie wizualnej i czytelnemu menu towarzyszy dynamiczna muzyka, inna w menu głównym, inna po wejściu w listę gier i Setup. Obsługa menu odbywa się za pomocą klawiszy kursora lub joysticka. Obsługiwane jest też wszystkie siedem przycisków joypada CD32. Jak tego używać? Użytkowanie X-Bench rozpocząć należy od konfiguracji. Po wybraniu opcji Setup widzimy następujące przyciski: Startup - dostępne opcje to m.in. wybór, który ekran ma się otwierać się po włączeniu X-bench (domyślnie Main Menu) czy wybór skryptów, które mogą być uruchamiane podczas włączania i wyłączania programu. My System - wybór trybu CD, wybór trybu audio, debug mode, turbo mode, ustawienia zegara systemowego. Main Menu - ustawienia głównego menu (np. wyłączenie muzyki i animacji gwiazd w tle). Launchers - chyba najważniejsze menu, dzięki któremu możemy utworzyć łącznie 6 list gier, dem i programów, które dostępne będą z poziomu X-Bench. Do list dodawać możemy nie tylko rzeczy uruchamiane poprzez WHDLoad, ale także pliki exe. Każdej liście możemy nadać indywidualną nazwę (np. Gry, Dema itp.), w polu "Patch To Scan" określamy ścieżkę, która ma być automatycznie skanowana w poszukiwaniu plików #?.slave, obsługiwanych przez WHDLoad. Możemy wskazać zarówno całe dyski, jak i konkretne katalogi. Skanowanie odbywa się po wybraniu ścieżki i przyciśnięciu przycisku Update! W zależności od parametrów naszej Amigi i ilości zainstalowanych gier, może potrwać to do kilkunastu minut. W menu Launchers dostępne są także opcje: Mega Ram (dodatkowe uwolnienie pamięci Chip), Music (odgrywanie muzyki podczas wczytywania gry), Top List (automatyczne tworzenie listy najczęściej odpalanych programów) i CD32Pad (obsługa joypadem). Autor X-Bencha zostawił tutaj sobie jeszcze bardzo dużo miejsca pod przyszłe, dodatkowe opcje. WHDLoad - zawiera listę opcji, które będą używane przy uruchamianiu gier i dem w przypadku braku zapisanych opcji w toolypach ikony danej gry. Można też zdecydować czy ma wyświetlać się requester WHDLoad po uruchomieniu slave’a. c.L.i. - tutaj ustawiamy kolory wbudowanego w X-Bench CLI. Setup - włączenie/wyłączenie muzyki, opcja emulacji myszy przez joystick. Po ustawieniu wszelkich opcji oraz zbudowaniu listy gier i dem pozostaje nam wrócić do menu głównego i wybrać opcję Launchers. Jeżeli nie jest to nasze pierwsze odpalenie programu oraz nie zmieniliśmy opcji, to pierwszym ekranem, jaki zobaczymy, jest TopList, czyli lista najczęściej odpalanych aplikacji ustawionych od używanej najczęściej. Aby wybrać listy, które wcześniej utworzyliśmy w menu Launchers, używamy klawiszy funkcyjnych - pierwsza utworzona lista będzie pod klawiszem F1 itd. W prawym górnym rogu ekranu zawsze wyświetla się wykryty typ procesora i ilość dostępnej pamięci Chip i Fast. Po liście poruszamy się podobnie jak w menu głównym - klawiszami kursora bądź joystickiem. Góra/dół przesuwa nas pomiędzy pozycjami na liście, natomiast prawo/lewo przenosi nas na kolejne strony danej listy. Przyciskając dowolny klawisz alfabetu przenosimy się do gier zaczynających się na daną literę, wybór zatwierdzamy enterem bądź przyciskiem fire. Obsługa menu jest intuicyjna i prosta. Po wyborze żądanej gry lub dema, nasze oczy cieszy krótka animacja i komunikat informujący o uruchamianym tytule, po czym pojawia się requester WHDLoad i uruchamia się gra lub demo. Po wyjściu z gry klawiszem przypisanym w WHDLoad wracamy do ostatniej pozycji na liście X-Bench i możemy wybrać kolejną grę do uruchomienia. Po wybraniu z menu głównego opcji Xplorer naszym oczom ukazuje się prosty filemanager, zawierający podstawowe funkcje, takie jak: kopiowanie plików, przenoszenie, kasowanie, rozpakowanie archiwum, tworzenie katalogów czy formatowanie. Dzięki Xplorerowi możemy zarządzać plikami na dyskach bez konieczności wychodzenia z X-Bench. Kolejną dostępną opcją w menu głównym jest Shell, czyli po prostu wiersz poleceń Amiga Dos. Autor postarał się jednak i tutaj umieścić dodatkowe funkcjonalności. Po wprowadzeniu komendy Help uzyskujemy listę dostępnych dodatkowych poleceń CLI: resetxset - wykasowanie wszystkich zapisanych list i ustawień X-Bench. sysinfo - informacje o wersji systemu, procesorze, ilości dostępnej pamięci, wersji exec.library. dbupdate - aktualizacja bazy danych aplikacji, z przypisanych w menu Launchers ścieżek. topupdate - update top listy, autor jednak sugeruje, żeby nie używać tej opcji. whdlcheck - sprawdzenie poprawności instalacji WHDLoad. Z X-Bench CLI wychodzimy standardowo komendą endcli. Rejestracja Podobnie jak w przypadku pakietu WHDLoad, X-Bench jest darmowy, jednak po rejestracji programu, która kosztuje 10 euro otrzymamy klucz, dzięki któremu pominiemy requester, który pojawia się na kilkanaście sekund przy każdym uruchomieniu programu. Wymagania X-Bench, według informacji autora, zadziała na każdej Amidze, na której zadziała WHDLoad. Jako wygodną konfigurację autor określa Amigę z 2 MB Chip i 4 MB Fast, a jako optymalną wymienia procesor 68020+ oraz 8 MB pamięci Fast. Ja osobiście testowałem X-Bench na poniższych konfiguracjach: A1200/060/64 MB Fast/Dysk 80 GB z PFS A600/020/2 MB Chip/10 MB Fast/karta CF z FFS A600/2 MB Chip/4 MB Fast/ karta CF z FFS A1200/2 MB Fast/Dysk 4 GB z FFS Na wszystkich X-Bench zachowywał się podobnie, różnice polegały na prędkości tworzenia list (co jest oczywiste). W przypadku Amigi 1200 z zaledwie 2 MB Fast doskwierał nieco brak pamięci i konieczność wyłączania opcji Preload w przypadku wielu gier. Podsumowanie Uważam X-Bench za świetny program, dzięki któremu dostęp do zainstalowanych z użyciem WHDLoad gier i dem staje się prosty i przyjemny. Można nawet skonfigurować sobie Amigę w taki sposób, żeby X-Bench ładował się od razu po uruchomieniu, dając nam natychmiastowy dostęp do gier. Autor stale ulepsza program, kolejne wersje ukazują się parę razy w roku, ewentualne błędy często poprawiane są natychmiastowo. Dzięki dodatkom w postaci managera plików i cli oraz wielu opcjom konfiguracji X-Bench staje się wielofunkcyjnym kombajnem, umożliwiając nam rezygnację z używania Workbencha, w przypadku jeśli Amiga służy głównie do odpalania WHDLoad. X-Bench pozwala także na tworzenie składanek na CD32. Facebook X-Bench Strona autora Artykuł oryginalnie pojawił się w dwunastym numerze Polskiego Pisma Amigowego.

Czym jest Amiga?

06.09.2013 21:09

Czym jest Amiga? Odpowiedź na to pytanie na Polskim Portalu Amigowym, wśród ludzi znających Amigę od lat, powinna być oczywista i w zasadzie na tym powinienem zakończyć ten artykuł. Niestety tak nie jest. W rzeczywistości kwestia czy konkretny komputer jest, czy nie jest Amigą to sprawa najbardziej kontrowersyjna, najczęściej dyskutowana i prowokująca najbardziej zażarte wojny słowne na portalu. Jest to kwestia tak drażliwa, że administracja musi posuwać się do jawnej (zamykanie wątków) czy ukrytej (przenoszenie postów) cenzury, kiedy tylko ten temat się pojawi. Chciałbym tym artykułem ułatwić życie ludziom nowym, którzy wracają do Amigi po latach i których chaos pojęciowy w obecnym ami-światku przyprawia o ból głowy. Jak hartowało się post-amigowe podziemie? Poczynając od końca lat 90-tych nastały dla Amigi ciemne lata, niedobitki amigowej społeczności przeszły z mainstreamu do podziemia, które stało się nowym domem dla tej specyficznej subkultury czasów post-amigowych. Ludzie ci posługują się własnym żargonem i sobie tylko znanymi i przez siebie zdefiniowanymi pojęciami, wśród których są wymyślone na ich własne potrzeby, zupełnie nieznane lub niezrozumiałe dla ludzi z zewnątrz, zbitki słów, nazwy i marki, jak np. neo-Amigi, nowe Amigi, klasyki, Amigi klasyczne, Amigi nieklasyczne, ami-systemy, AmigaOS, AmigaONE, Hyperion, A-EON itd. Rodzaje Amig dwoją się tu i troją w oczach, a przybysz z zewnątrz jest w tym chaosie zupełnie zagubiony i łatwo może zostać oszukany - wziąć za dobrą monetę wciskaną mu półprawdę czy wręcz kłamstwo na temat tego czy innego komputera uważanego przez garstkę jego dumnych właścicieli za "nową Amigę". Przy czym kłamstwo nie musi być wcale świadome - po prostu niektórzy ludzie poprzez wmawianie sobie pewnych rzeczy przez ponad dekadę naprawdę w nie uwierzyli. Nie znają innej wersji rzeczywistości niż ta wykreowana w ich głowach przez całe lata powtarzania mantry o "nowych Amigach" i na delikatną sugestię, że sytuacja może wyglądać nieco inaczej reagują furią i nieraz zamiast dyskutować z argumentami próbują obrażać osobę posłańca tej tak dla nich niewygodnej nowiny. Kiedy zaczęły się czasy post-amigowe? Popularność Amigi, jako platformy, na przestrzeni lat trudno zbadać, ponieważ brak jest bezpośrednich danych o ilości sprzedanych egzemplarzy z podziałem na lata. Rozwój rynku Amigi trzeba zatem badać pośrednio, na podstawie przejawów aktywności firm produkujących oprogramowanie. Korzystając z publicznie dostępnych danych ze stron "Hall Of Light - The database of Amiga games", można próbować odtworzyć przynajmniej szczątkowy obraz popularności Amigi na rynku. Spójrzmy zatem na popularność Amigi jako platformy do gier - była to bowiem w ogromnej większości przypadków główna rola Amigi w domach: Jak widać, szczyt popularności Amigi w rozrywkowym mainstreamie przypada na rok 1991 (859 opublikowanych gier) - po tym roku widzimy już tylko trend spadkowy, który na przełomie lat 1994/1995 zamienia się w katastrofę, aby w 1997 roku osiągnąć wynik 10 razy mniejszy niż w latach świetności (83 gry). Mamy tu oczywiście do czynienia z płynnym przechodzeniem Amigi z mainstreamu do podziemia, a podanie konkretnej, sztywnej daty jako początku czasów post-amigowych będzie oczywiście decyzją arbitralną, zależną od osobistej oceny. Moim zdaniem, przyjęcie roku 1997 za początek czasów post-amigowych jest optymalnym wyborem, ze względu na o rząd wielkości mniejszą produkcję najpopularniejszego rodzaju amigowego oprogramowania (czyli gier) w porównaniu z okresem największej świetności Amigi. Przyjęcie takiego rozgraniczenia na czasy świetności Amigi i czasy post-amigowe będzie przydatne w naszych dalszych rozważaniach, ponieważ jak zobaczymy później, podziemie post-amigowe przykłada niewspółmiernie dużą wagę do wydarzeń, które miały miejsce w czasach, gdy Amiga już zeszła ze światowej sceny i które te tak naprawdę nie mają większego znaczenia dla historii Amigi. Miejsce Amigi w historii komputeryzacji Kwestia prawidłowego posługiwania się słowem "Amiga" jest niezwykle ważna dla każdego, komu leży na sercu historia Amigi. Słowo "Amiga" zostało wybrane na nazwę pewnego komputera w pierwszej połowie lat 80-tych, ale nie dla przypadkowego komputera jakich wiele, a dla dzieła wyjątkowego, o wyjątkowym hardware i niesamowitych możliwościach, które to możliwości zostały zaprezentowane w tej klasie cenowej po raz pierwszy na świecie. W tym sensie Amiga to rewolucja, to postęp, to state-of-the-art, to potężna moc, a zarazem stosunkowo niska cena. Chciałbym, żeby tak właśnie Amiga była pamiętana i żeby przyszłe pokolenia szukając informacji o Amidze natrafiały na strony traktujące o takiej właśnie i o tej Amidze, a nie na strony tworzone przez ludzi ogarniętych manią nazywania "nowymi Amigami" komputerów, które żadnego z powyższych warunków nie spełniają. W tym sensie nieprawidłowe posługiwanie się słowem "Amiga" przynosi tylko szkodę, ponieważ zamiast używać jej jako nazwy dla rewolucyjnego komputera, próbuje się rozszerzać to pojęcie na komputery zupełnie nie-rewolucyjne, wręcz zacofane względem mainstreamu o dekadę, pozbawione jakiejkolwiek sensownej mocy i straszące swoją zupełnie niewspółmierną do możliwości ceną. Używanie tego samego słowa na określenie dwóch zupełnie przeciwnych stanów rzeczy: rewolucji i zacofania, wprowadza tylko zamęt i dezorientację, a przede wszystkim szkodzi wizerunkowi Amigi jako przełomowej w swoim czasie konstrukcji. Istota Amigi Zanim przejdziemy do przykładów współczesnego naginania rzeczywistości przez post-amigowe podziemie, musimy zdefiniować kilka pojęć. Zacznijmy od definicji Amigi - co jest takiego wyjątkowego w Amidze, że w ogóle da się zbudować definicję pozwalającą odróżnić ją od innych komputerów? Otóż istotą Amigi i czynnikiem wyróżniającym ją na tle innych ówczesnych komputerów był jej rewolucyjny chipset. Praktycznie nie ma co do tej kwestii żadnych wątpliwości - jest to powszechnie uznany fakt historyczny, na poparcie którego można znaleźć źródła rozsiane po całej sieci, jak również w papierowych publikacjach. Rewolucyjne możliwości graficzne i muzyczne Amigi (i to głównie one), wynikające wprost z zastosowania w niej owego rewolucyjnego chipsetu, były w ówczesnej prasie komputerowej szeroko komentowane i wychwalane, na przykład w prestiżowym BYTE Magazine: BYTE 08/1985 To głównie te możliwości wpływały na decyzje użytkowników o zakupie Amigi, o czym świadczą na przykład wyniki krótkiej sondy przeprowadzonej na forum. To ów chipset i jego zgodność z telewizyjnymi standardami tamtej epoki zdecydował o zdobyciu przez Amigę najważniejszej profesjonalnej niszy - rynku desktop video. Również chipset zdecydował o zawojowaniu przez Amigę na wiele lat rynku domowej rozrywki, umożliwiając programistom łatwe pisanie widowiskowych gier. Wszelkie inne cechy Amigi, jak np. wyposażenie jej w zupełnie wyjątkowy w owych czasach wśród komputerów osobistych system operacyjny z pre-emptive multitaskingiem schodzą w tej sytuacji na dalszy plan, bowiem bez chipsetu najprawdopodobniej nikt by Amigi nie kupił, nawet gdyby wszystkie inne zalety Amidze pozostawić. Co do źródeł książkowych na poparcie tej tezy warto tu przytoczyć cytat z poważnej książki wydanej przez oficynę uniwersytecką Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Cambridge "The Future Was Here: The Commodore Amiga" z serii "Platform Studies", gdzie autor - Jimmy Maher - słusznie zżyma się na nazywanie "Amigami" komputerów, które nie zawierają amigowego chipsetu i dlatego stosuje cudzysłów dla stanowczego odróżnienia tych konstrukcji od prawdziwych Amig: "(...) new "Amiga" systems (...) Such systems have of course long since abandoned the custom-chip design that made the original Amiga so unique - thus, my use of quotation marks around the name." Definicja Amigi Bazując na powyższych informacjach, zbudowanie definicji Amigi jest już bardzo proste: Amigi to komputery zawierające amigowy chipset. Taka definicja pozwala ominąć rozważane latami przez post-amigowe podziemie zupełnie nieistotne rafy w postaci historii zmian właściciela praw do znaku towarowego "Amiga" czy też praw do kodu źródłowego systemu operacyjnego, różnorakich amigowych symboli graficznych w rodzaju Boinga, czy zagłębiania się w plany dawno upadłego Commodore i wysnuwanie z tych nigdy niezrealizowanych planów własnych wniosków na przyszłość. Próba zbudowania jasnej i spójnej definicji Amigi opartej na tych wszystkich niepewnych przesłankach wymaga wieloletniego studiowania historii upadłości różnych firm, rezultatów sądowych sporów o prawa do marki i różnych znaków towarowych i jest praktycznie z góry skazana na niepowodzenie. Pośrednie potwierdzenie zaprezentowanej przeze mnie definicji znajdziemy m. in. na stronie internetowej producenta znanego amigowego programu do obróbki grafiki - ImageFX. Wymagania sprzętowe tego programu są tam określone następująco: "Runs on any Amiga, or Amiga compatible system, including all models of Commodore Amiga, Quikpak Amiga, Escom Amiga, Draco, Pegasos, AmigaOne, and emulated under Amiga Forever and UAE. Requires 1mb ChipRAM (Amigas) and 4mb FastRAM." Producent ImageFX do Amig zaliczył tylko komputery zawierające ChipRAM, co w zasadzie sprowadza się do wymogu posiadania amigowego chipsetu. Wszelkie pozostałe komputery na których działa ImageFX zostały słusznie zaliczone jedynie do "Amiga compatible systems". Chipset Czym w takim razie jest amigowy chipset? Wątpliwości na ten temat pomaga rozwiać angielskojęzyczna Wikipedia: "The custom chipset at the core of the Amiga design appeared in three distinct generations, with a large degree of backward-compatibility. The Original Chip Set (OCS) appeared with the launch of the A1000 in 1985. OCS was eventually followed by the modestly improved Enhanced Chip Set (ECS) in 1990 and finally by the partly 32-bit Advanced Graphics Architecture (AGA) in 1992." Zatem za amigowy chipset powszechnie uważa się pierwszy i oryginalny zestaw custom chips (OCS) oraz dwie jego kolejne generacje, ECS i AGA. Chipset Amigi był rewolucyjny, czyli dlaczego nie wypada porównywać Amigi do Atari ST? Jest to obszerny temat na oddzielny artykuł, dlatego tu tylko kilka zdań. Rewolucyjność architektury Amigi polegała na zastosowaniu specjalizowanych układów, które miały za zadanie odciążać procesor główny podczas intensywnych operacji graficznych. Warto zajrzeć do wspomnianej już książki "Future was here" do rozdziału "Cinemaware and Psygnosis", gdzie rozłożono na czynniki pierwsze grę "Menace" - na ekranie dzieje się mnóstwo rzeczy jednocześnie, a procesor główny w zasadzie jest wolny do innych zadań, bo całą "czarną robotę" robią za niego układy specjalizowane Amigi. W tym sensie nie ma sensu porównywanie Amigi z Atari ST - co z tego, że porównamy specyfikację na papierze, która mówi nam o ilości kolorów, rozdzielczości, ilości pamięci itd., ale nie mówi nam nic o architekturze i myśli przewodniej, która stoi u podstawy tych konstrukcji? Amiga od początku do końca jest komputerem przemyślanym jako całość i spójnym, którego myślą przewodnią było maksymalne odciążenie procesora głównego za pomocą zespołu potężnych układów specjalizowanych zaprojektowanych razem i przeznaczonych od początku do działania w zespole. Zaprojektowanie kompleksowej architektury i chipów Amigi zajęło wiele lat, ale dzięki temu była to konstrukcja wyjątkowa i rewolucyjna. Ideą przewodnią Atari ST było natomiast hasło "Rock Bottom Price" (nazwa kodowa z okresu projektowego) i tej to najniższej cenie zostało w tym komputerze podporządkowane absolutnie wszystko, a sama konstrukcja nie ma w sobie nawet grama kreatywności czy rewolucyjności konstrukcji Amigi. Wręcz przeciwnie, jest to tylko naprędce (w okresie kilku miesięcy) stworzony zlepek dostępnych przemysłowo elementów, jak np. układ dźwiękowy AY-3-8910, spotykany również w 8-bitowych komputerach ZX Spectrum. Cel konstruktorów został osiągnięty i Atari ST było tańsze od Amigi, ale niestety na tym jego zalety się kończą. Dla lepszego zrozumienia różnicy pomiędzy rewolucyjną Amigą a prostym Atari ST posłużę się opinią zaczerpniętą z serwisu slashdot.org: "To get revenge, Atari slapped together what was essentially a cheap piece of shit that, on paper, appeared to have many of the same technical merits the Amiga did. In actual fact, it was a 68000 with some RAM, I/O ports, and very simple graphic and sound chips. TOS was their single-tasking operating system. The desktop was called GEM, and was ugly and sluggish. But it had a 68000, like the Amiga, and it actually clocked the CPU faster (8Mhz) instead of the Amiga's 7.14Mhz. It also included a built-in MIDI port, which is probably the only really cool thing about it." Dlaczego nie da się zdefiniować Amigi poprzez naklejkę "Amiga"? Istnieją zwolennicy teorii nazywania Amigami wszystkiego co jest brandowane marką "Amiga", jednak przyjęcie takiego kryterium prowadzi do absurdalnych sytuacji, na przykład: Amiga Joyboard, pierwszy produkt firmy Amiga z 1982 roku jest brandowany marką Amiga, a niewątpliwie Amigą nie jest, chociaż posiada naklejkę z takim napisem, Commodore CDTV, czyli de facto Amiga 500 + CD-ROM, Amigą jest, pomimo niewystępowania tego słowa na samym sprzęcie, opakowaniu itd. Commodore Amiga Mini, czyli współczesny pecet z procesorem Intel Core-i7 wprowadzony do sprzedaży w 2012 roku, pomimo posiadania legalnej licencji zarówno do nazwy, jak i oficjalnego logo Amigi, pomimo najszczerszych chęci Amigą nie nie jest, AmigaONE x1000 - nie jest brandowana marką "Amiga" tylko odrębną marką "AmigaONE", ale nie dlatego nie jest Amigą (patrz CDTV, która jednak nią jest), tylko dlatego, że nie posiada amigowego chipsetu. Konsekwencje takiego podejścia i różne ślepe uliczki, do których prowadziłoby przyjęcie kryterium "naklejki" dobrze obrazuje poniższy diagram: Należy zatem to kryterium odrzucić jako zupełnie nieprzydatne w tworzeniu spójnych definicji Amigi. Pomimo, że komputer Commodore CDTV nie posiadał naklejki "Amiga", był powszechnie uznawany za Amigę. Amiga Format 08/1994 Marka "Amiga" a odrębna marka "AmigaONE" Piszę to zupełnie na marginesie, dla ludzi niezorientowanych w temacie - w obecnej sytuacji prawnej, producent komputerów AmigaONE nie ma prawa posługiwać się marką Amiga. Posługuje się odrębną marką AmigaONE. Wraz z pojawieniem się na rynku peceta z "prawdziwą naklejką Amiga", czyli "Commodore Amiga Mini" prysł czar marki AmigaONE. Chociaż jak wykazałem wyżej, naklejka nie ma większego znaczenia w naszej dyskusji, warto dla zabawy porównać "moc" wizerunkową obu marek. Najpierw marka "Amiga", którą posługuje się Commodore USA, ze strony www tej firmy: oraz dla porównania grafika ze strony producenta komputerów marki "AmigaONE": Szkoda czasu na rozpisywanie się na ten temat, na pierwszy rzut oka widać, kto posiada realne prawa do marki Amiga, a kto nie. Czar Boinga Ludzie uważający komputery AmigaONE za Amigi słusznie podnoszą, że producent tych komputerów posiada prawa do jednego z symboli Amigi - kulki w czerwono-białą szachownicę, co miałoby czynić komputery ozdobione tym znakiem Amigami. Zapominają przy tym tylko dodać, że Boing praktycznie nigdy nie był oficjalnym logiem Amigi i żadna z Amig tym logiem oznaczona nie była. Logiem Amigi był checkmark: i taki też symbol ozdabia legalne, licencjonowane logo Amigi w pecetach "Commodore Amiga Mini" firmy Commodore USA. "Boing ball" był oczywiście zawsze szanowany przez środowisko jako symbol mocy chipsetu Amigi, natomiast został namaszczony jako oficjalny znak towarowy dopiero po 13 latach, w 1997 roku, kiedy większość ludzi opuściła już Amigę i akt ten nie miał już praktycznie żadnego znaczenia. Używanie argumentu, że Amigi to komputery z naklejonym "Boing ballem", podczas gdy żadna z Amig tym symbolem oznaczona nie była, jest zatem zupełnie bezcelowe. "AmigaOS" jako znak handlowy nieznany w czasach świetności Amigi Trademark "AmigaOS", do którego prawa posiada obecnie jedna z firm trzecich (Hyperion Entertainment), jest chyba najczęściej wymienianym argumentem w dyskusjach "za" uznaniem komputerów AmigaONE "prawowitymi Amigami". Jest to bardzo wygodny argument, ponieważ ten znak handlowy zawiera w sobie jednocześnie słowo "Amiga", jak i odwołanie do jej systemu operacyjnego, co miałoby mocno osadzać komputery używające tego systemu w amigowej legendzie. Problemy z tym argumentem są dwa: system ten działa nie tylko na komputerach AmigaONE, ale też na Pegasosach, komputerach opartych na płytach głównych SAM itp. termin "AmigaOS" jest obcy Amidze i był praktycznie nieużywany i nieznany w czasach świetności Amigi. Sprawa tej nazwy jest szczególnie łatwa do przeoczenia i można się na nią nabrać, zwłaszcza po wielu latach przerwy od Amigi gdy zapomniało się o wielu faktach z przeszłości. Używanie tego terminu wydaje się dziś zupełnie intuicyjne i naturalne, tymczasem jest to tak naprawdę sztuczny wytwór czasów post-amigowych. Przypomnę - w czasach świetności Amigi termin "AmigaOS" w powszechnej świadomości środowiska amigowego po prostu nie istniał. Nie twierdzę, że nie posługiwano się nim w ogóle, ale jeśli nawet, to były to przypadki marginalne i jednostkowe. Jak bardzo był to obcy termin obrazuje artykuł z Magazynu Amiga z testem systemu Amigi w wersji 3.1 dla A1200. W całym dwustronicowym artykule ani razu nie spotkamy zwrotu AmigaOS, a jego tytuł brzmi "OS 3.1 dla A1200". Jakimi terminami posługiwano się wtedy na określenie systemu operacyjnego Amigi? Na przykład: ROM 3.1 Kickstart i Workbench AmigaDOS Za dobry przykład niech posłuży boot menu komputera Amiga 2500UX, wyposażonego w dwa systemy operacyjne. Producent nazywa je "AmigaDos" i "Amiga UX": Powtórzmy - termin AmigaOS w czasach amigowej świetności nie był praktycznie stosowany i ogromna większość amigowców w ogóle nie wiedziała o jego istnieniu. Amigowiec obudzony w środku nocy byłby nam w stanie wyrecytować wersję Kickstartu i Workbencha, jaki posiadała jego Amiga, natomiast zapytany w dzień o wersję AmigaOS rozłożyłby bezradnie ręce pytając "a co to takiego?". Warto też wspomnieć, że gdy pod koniec życia Amigi na pudełkach z systemem operacyjnym pojawiał się przypominający z wyglądu "AmigaOS" napis "Amiga® OS", miał on zupełnie inne znaczenie, niż dziś. Wtedy nie był to jeden trademark "AmigaOS" a dwa odrębne słowa, z czego jedno oznaczało Amigę® jako hardware, a drugie OS jako nazwę produktu. Dzisiejszy trademark - nazwa produktu "AmigaOS" - to jednolity, nierozdzielny na "Amiga" i "OS" znak handlowy, w którym nie ma osobnego miejsca na nazwę komputera, na którym działa, co też nie jest dziwne, ponieważ system ten działa na wspomnianych już choćby Pegasosach i płytach SAM. Warto też wykazać bezsensowność argumentu, że Amigami są komputery używające "systemu Amigi, czyli AmigaOS". Problem polega na tym, że nie był to jedyny system Amigi. Za przykład innego systemu Amigi niech posłuży Commodore Amiga Unix: Jeśli by uznać za Amigi wszystkie komputery na których działa system Amigi (czyli w tym przypadku UNIX), mielibyśmy klęskę urodzaju nowych Amig. Wreszcie na koniec, warto zacytować Wikipedię, która precyzuje kiedy powstał znak handlowy "AmigaOS": "Confusingly, "Workbench" was also the name originally given to the entire Amiga operating system up until version 3.1. From release 3.5 the operating system was renamed "AmigaOS" and subsequently "Workbench" refers to the native file manager only." Przykłady błędnych definicji Ciężko znaleźć na PPA przykłady kompleksowych i spójnych definicji Amigi. Większość ludzi posługuje się ogólnikami, twierdząc na przykład, że "Amigi to komputery na których działa AmigaOS" (czyli Genesi Pegasos też?) albo że Amigi to wszystko, co posiada naklejkę "Amiga" lub podobną (czyli CDTV nie?). Zobaczmy teraz przykład definicji Amigi skonstruowanej przez jednego z użytkowników forum, która jest czymś więcej niż półsłówkiem, a jednocześnie jest dobrym przykładem błędnego i nielogicznego myślenia. Warto zauważyć, że ta i podobne definicje skupiają się nie tyle na zdefiniowaniu co jest Amigą a co nie jest, a na wprowadzeniu podziału mającego udowodnić istnienie kilku kategorii Amig, tzw. "Amig klasycznych" i "neo-Amig": Amiga Klasyczna" - [to] wszystko, co powstało za czasów Commodore, Amiga Technologies i Escom - od A1000 do A4000T. "Nowa Amiga" - wszystkie konstrukcje, które powstały po ww. i na których można uruchomić amigowe oprogramowanie, czy to przez (częściową) emulację czy też natywnie, np. Pegasos, AmigaONE, mAOne, X1000, Samantha - wszystkie te komputery powstały, aby z założenia uruchamiać amigowe oprogramowanie. Dla nich też rozwijane są nowe wersje zarówno AmigaOS jaki i kompatybilnego MorphOS-a. UAE - nie jest Nową Amigą, bo jest emulatorem. Mac też nie - to po prostu komputer, na który przy okazji przeportowano MorphOS-a - "bo się dało". AROS jest systemem, który działa na x86 - więc też nie jest "Nową Amigą". Jak widać w tej i podobnych definicjach mamy do czynienia z prostym błędem logicznym, który niweczy przydatność takiego podziału w praktyce. Złamany tu został warunek jednoznaczności podziału, który jest spełniony wtedy tylko, gdy podział jest przeprowadzony według jednej zasady. Dla przykładu, nieprawidłowym podziałem jest podział literatury na "krótką" i "złą". Autor powyższej teorii przyporządkowuje Amigi do jednej kategorii według kryterium czasu powstania, a do drugiej według kryterium uruchamiania amigowego oprogramowania, natomiast kolejne kategorie przedmiotów wyklucza na podstawie kryterium bycia emulatorem albo działania na x86. Po więcej informacji na temat tego rodzaju błędów odsyłam tu. Kolejnym powszechnym błędem logicznym popełnianym przez domorosłych budowniczych takich definicji jest odwracanie implikacji. Według tych osób ze zdania "Systemem używanym przez komputery Amiga był AmigaOS" wynika zdanie "Komputer, który używa systemu AmigaOS jest Amigą". Jak absurdalne jest to rozumowanie pomoże ukazać następujący przykład: "Mężczyźni to ludzie" zatem "Ludzie to mężczyźni". O wnioskowaniu Zachęcam do publikowania w komentarzach własnych definicji Amigi opartych na jednoznacznym kryterium podziału, bo tylko z takimi definicjami mogę dyskutować. Jak widać moja definicja podziału komputerów na Amigi i nie-Amigi oparta na kryterium posiadania amigowego chipsetujest logicznie spójna, a definiowane przez nią zbiory mają ostro zakreślone granice i są rozłączne. Ponadto moim zdaniem posługiwanie się terminem "Amiga klasyczna" wymyślonym w post-amigowym podziemiu jest zbędne i wprowadza tylko pojęciowy chaos, bo sugeruje, że istnieją także jakieś inne Amigi, "nieklasyczne", co jest jednak w praktyce nie do udowodnienia bez uciekania się do podziałów nieprawidłowych pod względem logicznym. Czy Amiga 500 jest Amigą? Jest, więc nie ma potrzeby wydłużać jej nazwy i czynić ją dodatkowo "klasyczną". Jest to po prostu Amiga. Jay Miner stworzył Amigę, a nie "Amigę klasyczną" i tak też będzie ona pamiętana przez historię. FAQ Powyższa definicja Amigi uwiera wiele osób związanych z promowaniem "nowych Amig", które próbowały bez powodzenia wielokrotnie ją obalić, posługując się różnorakimi argumentami i porównaniami z sytuacją innych firm i marek. Postaram się tu odpowiedzieć na najczęściej pojawiające się zarzuty i wykazać błędy w rozumowaniu moich oponentów - wystarczy przejrzeć forum PPA, jest to istna kopalnia kuriozalnych wypowiedzi na ten temat. Chcesz się zamknąć razem z Amigą w skansenie! Ciekawy zarzut, podnoszony głównie przez ludzi, którzy chętnie sami sięgaliby kijem przez płot do tego skansenu - ale tylko po nazwę "Amiga", natomiast odrzucili z obrzydzeniem całą resztę. Mam dla nich taką odpowiedź - spróbujcie zdjąć na chwilę naklejkę ze swojej "nowej Amigi" i zastanówcie się, obiektywnie rzecz biorąc, porównując do całego współczesnego świata a nie tylko do reszty post-amigowego podziemia, czy ten sprzęt jest rewolucyjny, przełomowy albo chociaż przynajmniej doskonały lub dobry, choćby w jednej, niszowej dziedzinie. Nie? To w takim razie po co mu naklejka z napisem "Amiga"? Sama naklejka go takim nie uczyni, nie dołoży gigabajtów czy gigaherców. Jeśli nie obroni się sam, to nie jest godzien takiej naklejki, bo naklejanie jej na tak słaby sprzęt jedynie urąga pamięci Amigi. Nienawidzisz MorphOS-a/AmigaOS4/Arosa itd. i chcesz doprowadzić do ich upadku! Nieprawda, nie mam nic przeciwko takim hobbystycznym przedsięwzięciom. Niewątpliwie rozwijanie tych systemów jest ciekawym zajęciem, natomiast mam pewne zastrzeżenia co do ich marketingu. Niestety zbyt często zwolennicy tych systemów posługują się słowem "Amiga" przedmiotowo, jako wabikiem mającym przyciągnąć nowych fanów do ich systemów, podkreślając ich korzenie tkwiące w systemie Amigi, a jednocześnie zalecając do ich uruchamiania komputery, które z Amigą nie mają nic wspólnego. Często Amiga jest przedstawiana w takich porównaniach jako coś gorszego, zacofanego i niewartego uwagi, którą należy skupić na "następcach Amigi" czy to tych z nową naklejką "AmigaONE" i Boingiem, czy też bez naklejki, np. starych Power Macach z demobilu. Marketing taki skupia się na demaskowaniu słabości Amigi i umniejszania jej znaczenia, dlatego jest dla wizerunku i historii Amigi szkodliwy. Rozwijanie samych systemów i ich używanie jest jak najbardziej chwalebne. Nie podoba mi się tylko pomiatanie Amigą przy okazji promowania jej "następców". Przydałoby się więcej szacunku względem korzeni, z których te systemy się wywodzą. Przecież Mac po zmianie platformy z 68k na PPC, a później na x86, to nadal Mac! To dlaczego AmigaONE nie jest Amigą? To proste - zastanówmy się raz jeszcze, co było istotą Amigi. Istotą Amigi był rewolucyjny, przełomowy chipset, który dawał Amidze niesamowite możliwości graficzne i muzyczne, czyli powód, dla którego ludzie Amigę kupowali. Natomiast Mac, ze swoim 1-bitowym, monochromatycznym wyświetlaczem i brakiem custom chips odciążających główny procesor pod względem sprzętowym prezentował się marnie. Co zatem było istotą Maca? Można zaryzykować stwierdzenie, że łatwość obsługi i zaprojektowany pod tym kątem system operacyjny. Mac był znany jako "komputer dla niekomputerowców" - był to pierwszy komputer za stosunkowo niską cenę z okienkowym interfejsem obsługiwanym myszą. Co przyciągało ludzi do Maca, to właśnie obietnica, że nie będą musieli wklepywać rozkazów z klawiatury, tylko posługiwać się na co dzień interfejsem przygotowanym dla zwykłych ludzi a nie komputerowych maniaków. Ta cecha systemu operacyjnego a nie sprzętu została zachowana w całej linii komputerów Mac produkowanych po dziś dzień. Idea ta występuje oczywiście w pewnym stopniu również w systemie Amigi, ale jak już wykazałem wcześniej, w jej przypadku to nie ona decydowała o jej powodzeniu. Kolejną kwestią jest sprawa skali produkcji i producenta. O ile Mac produkowany jest dziś przez tę samą firmę-matkę w milionach egzemplarzy, w znacznie większych ilościach niż w połowie lat 80-tych, to nijak nie przypomina to sytuacji Amigi, gdzie mamy do czynienia z firmami, które tylko licencjonują marki "Amiga" (Commodore USA) lub odrębną markę "AmigaONE" (A-EON), a ilość produkowanych sztuk tych komputerów nijak się ma do milionów egzemplarzy sprzedanych w czasach świetności Amigi. O ile Mac zaczynał w mainstreamie i jest tam nadal, to Amigi już dawno w mainstreamie nie ma, a obecne offowe komputery o podobnej nazwie są produkowane na sztuki i tylko na potrzeby post-amigowego podziemia. Wreszcie, współczesny Mac to komputer nowoczesny, szybki, o wielkiej mocy, o designie na światowym poziomie - po prostu szczytowe osiągnięcie wśród komputerów osobistych. A co można powiedzieć o obecnych komputerach sygnowanych naklejką "Amiga" lub podobną? Żadnej z tych rzeczy. Są to komputery pod każdym względem zacofane, będące pod wieloma względami wiele lat w tyle za obecnym stanem rozwoju komputeryzacji, forsujące standardy, które reszta świata odesłała dawno do lamusa technologii. Z wyżej podanych względów porównywanie sytuacji obecnego Maca z sytuacją współczesnych komputerów z nałożoną naklejką Amiga lub podobną nie ma kompletnie sensu, bo sytuacje te są diametralnie różne i jest w nich dużo więcej różnic niż podobieństw. Jeśli Mercedes AMG jest Mercedesem, to AmigaONE jest Amigą! To akurat bardzo proste do obalenia, wystarczy sięgnąć do Wikipedii: "AMG, a dokładniej Mercedes-AMG GmbH - firma od 2005 roku należąca w całości do grupy Daimler AG, zajmująca się fabrycznym tuningiem jej samochodów osobowych z siedzibą w Affalterbach niedaleko Stuttgartu w Niemczech." Czy firma produkująca komputery marki "AmigaOne" zajmuje się fabrycznym tuningiem "Amig" w "AmigiOne"? Czy firma produkująca "AmigiOne" należy w całości do firmy, która ma prawa do nazwy "Amiga"? Podobieństw brak. Skoro Amiga "500" jest Amigą, to Amiga "ONE" również nią jest! Amiga 500 to produkt stworzony przez firmę posiadającą prawa do marki Amiga. "Amiga" w tej nazwie oznacza markę, "500" oznacza model. "AmigaONE" X1000 jest produkowana przez firmę, która posiada tylko prawa do marki "AmigaONE" natomiast nie posiada praw do marki "Amiga". Marką tego komputera jest "AmigaONE", a oznaczeniem modelu nie jest "ONE" a "X1000". Nieprzekonanym ktoś z forum zaproponował następujący eksperyment: otwórz sklep, kup kilka komputerów marki AmigaONE, namaluj na nich nazwę Amiga i sprzedawaj pod tą nazwą. Nie zapomnij poinformować o tym fakcie właścicieli marki Amiga. Proces sądowy dostaniesz gratis. Producent AmigaONE napisał w instrukcji do niej "Witamy na szczycie komputerów Amiga". Więc jest to Amiga! Jeśli producent komputera marki AmigaONE, który nie ma praw do marki Amiga, wypisuje takie rzeczy, prawidłową reakcją jest zapalenie się lampki ostrzegawczej, a nie posługiwanie się tym wątpliwej jakości tekstem marketingowym w poważnej dyskusji na forum publicznym. Poza tym w instrukcji do peceta z naklejką "Commodore Amiga Mini" zapewne znajdziesz identyczne zapewnienia. Ale to właściciel prawa do marki ma prawo decydować o tym, co jest Amigą a co nie jest, kryterium naklejki powinno więc być obowiązujące! Być może w świecie, gdzie absolutnie o wszystkim decyduje prawo i sądy byłoby to wskazane, natomiast w niektórych dziedzinach takie podejście się nie sprawdza. Załóżmy, że ustawodawca wprowadza przepisy stanowiące o tym, ze motyle nie zaliczają się do owadów. Co z tego, że logicznie rzecz biorąc, budowa motyla ma wiele wspólnego z budową innych owadów i wszelkie dające się naukowo udowodnić przesłanki przemawiają do zaliczenia motyli do owadów, skoro prawo stanowi co innego. Czy naprawdę o takie sztuczne definicje nam chodzi? Przecież już Commodore chciało odejść od kompatybilności z chipsetem Amigi, nie słyszałeś o Hombre? Słyszałem. Pomijając już fakt, że wyciąganie wniosków z nigdy nie zrealizowanych planów jest dość karkołomne, zajrzyjmy do Wikipedii: "The original plan for the Hombre-based computer system was to have Windows NT compatibility(...)". Zatem czy komputer z chipsetem Hombre byłby nadal Amigą? Sami sobie odpowiedzcie. Na zakończenie Podjąłem trud napisania tego tekstu nie ze względu na garstkę ludzi, którzy na PPA kłócą się od ponad dekady co jest, a co nie jest Amigą. Chodziło mi głównie o ludzi spoza post-amigowego podziemia oraz o przyszłe pokolenia. Jeśli jesteś amigowcem powracającym po latach do Amigi, to ten tekst jest dla Ciebie, niech będzie Twoim przewodnikiem po post-amigowym gąszczu, jeśli zdecydujesz się w niego zagłębić. Jeśli natomiast jesteś osobą zainteresowaną zgłębianiem historii Amigi, być może czytającą to po wielu latach, wiesz już na czym skupić swoją uwagę, a co w historii Amigi jest zupełnie marginalne. Zgłębiaj historię mocy amigowych custom chips, zwłaszcza historię z połowy lat osiemdziesiątych, kiedy stworzyły one zupełnie nową jakość w segmencie komputerów osobistych - wystarczy porównać ówczesną Amigę z dostępnymi wtedy Macami i pecetami. Omijaj szerokim łukiem komputery marki "AmigaONE", bo jest to zupełnie inna bajka i jedyne, co będzie ci towarzyszyć przy zgłębianiu ich historii, to poczucie zażenowania, że Amiga została tu sprowadzona do roli naklejki na komputer o wydajności telefonu komórkowego, a jej legenda i symbole stworzonej przez nią rewolucji są używane do promowania technologicznego zacofania i mamienia naiwnych, sentymentalnych amigowców swoim fałszywym blaskiem. Literatura: The Future Was Here: The Commodore Amiga (Platform Studies), Jimmy Maher, The MIT Press The history of Amiga logo Commodore CDTV O wnioskowaniu Poglądy prezentowane w artykule są prywatną opinią jego autora. Nie są zdaniem redakcji ani administracji portalu i nie mogą być z nimi utożsamiane.

Amiga & PC: przenoszenie danych 4

02.01.2013 09:15

W tym artykule, przeznaczonym dla początkujących, opiszę "łopatologicznie" w jaki sposób przenosić dane między Amigą a pecetem za pomocą zwykłej dyskietki 3,5". Sposób ten, mimo wielu ograniczeń, w kryzysowych sytuacjach pozostaje jedyną deską ratunku. Poza tym do przenoszenia niewielkich ilości danych dyskietka jest po prostu wystarczającym sposobem. Co nam będzie potrzebne? Sprawna stacja dyskietek po stronie Amigi, jak i PC. W PC można zastosować zarówno stację klasyczną, wpinaną w stosowne gniazdo peceta (o ile je ma), jak również stację USB. Dyskietki 3,5". Mogą być również dyskietki typu HD, ale o tym później. Kickstart w Amidze w wersji minimum 2.0. Można to również zrobić na 1.3, ale pracy jest niewspółmiernie więcej. Uwaga! Opisywana w artykule technika możliwa jest wyłącznie na systemie 2.1 lub wyższym. Dyskietki z systemem Workbench lub Amiga z kompletnym systemem operacyjnym zainstalowanym na dysku twardym. Sposób, który opiszę, jest przeznaczony dla Amigi z dyskiem twardym. To samo można osiągnąć za pomocą samych dyskietek, bez konieczności posiadania dysku twardego, jednak wymaga to nieco więcej wysiłku oraz znajomości samego systemu. Na pierwszy ogień pójdzie dyskietka 3,5". Rozróżniamy jej dwa typy. Pierwszy to zapomniany już dziś niemal zupełnie format DD (Double Density). Dyskietka podwójnej gęstości oferuje na pececie 720 kB pojemności, a na Amidze 880 kB. Różnica bierze się stąd, że Amiga i pecet na dwa różne sposoby zapisują dane na nośniku. Projektanci Amigi nieco lepiej przemyśleli format zapisu i dzięki temu jest więcej dostępnego miejsca. 160 kB w latach osiemdziesiątych to było niesamowicie dużo. Właśnie ze względu na różnice w zapisie danych nie da się bezpośrednio skopiować danych z peceta na Amigę za pomocą dyskietki. Drugim rodzajem jest dyskietka HD (High Density). Dyskietka ta mieści dwa razy więcej danych niż DD. Dla peceta mamy 1,44 MB a dla Amigi 1,76 MB. Niestety w Amidze stacje obsługujące dyskietki HD należą do rzadkości, tak więc musimy się męczyć z dyskietkami DD. Wykorzystać do przenoszenia danych możemy zwykłą dyskietkę HD po zalepieniu jednej z dziur taśmą klejącą. Jak to zrobić widać na obrazku poniżej. Teraz dyskietkę należy sformatować. Możemy to zrobić zarówno za pomocą Amigi, jak i peceta. Pecety z systemem WindowsXP lub nowszym niespecjalnie chcą sformatować dyskietkę 720 kB - nie ma nawet takiej opcji. Nic jednak straconego. Wystarczy otworzyć wiersz poleceń i wpisać następującą komendę: FORMAT A: /N:9 /T:80 Windows sformatuje taki dysk na 720 kB. Pamiętać należy o zalepieniu dziury. Na Amidze jest troszkę więcej roboty. Najpierw musimy uruchomić system operacyjny Amigi, a następnie wywołać CLI. Robi się to za pomocą kombinacji klawiszy prawa Amiga oraz klawisz E. W nowo otwartym oknie wpisujemy: mount pc0: i zatwierdzamy klawiszem Enter. Amiga dzięki temu wprowadzi do pamięci sterownik odpowiedzialny za obsługę pecetowego formatu obsługi dyskietek. Owy format to FAT. Teraz, jeśli nie zrobiliśmy tego pod pecetem, musimy sformatować dyskietkę. Otwieramy partycję systemową, a następnie katalog system oraz program Format. Pulpit powinien wyglądać tak: Wybieramy PC0 (720 K) i klikamy w "Kontynuuj" (lub "Next" - w zależności jaką wersję językową mamy zainstalowaną). Teraz wprowadzamy nazwę dyskietki oraz tryb, w jakim ją chcemy sformatować. Dodatkowo możemy zdecydować czy na dyskietce ma być śmietnik czy też nie. Proponuję to odznaczyć, ponieważ zabiera kilka kilobajtów cennego miejsca. Mocno sugeruję wybranie zwykłego formatu a nie szybkiego (Quick). Dzięki pełnemu formatowi będziemy pewni, że dyskietka zostanie sformatowana poprawnie i działać będzie bezbłędnie. Proces formatowania trwa około minuty. Po kliknięciu w "Formatuj" otrzymamy jeszcze jedno ostrzeżenie. Ponownie klikamy w przycisk "Formatuj". Komputer zaczyna formatować dyskietkę. Gdy już skończy, to na blacie systemu powinien być widoczny nowy dysk. Do dyspozycji mamy 713 kB i możemy skopiować dowolne dane, które zmieszczą się nam na dyskietce. Aby przenieść jakieś dane, po prostu je przeciągamy do okna dyskietki. Analogicznie postępujemy pod pecetem. Przerzucamy to, co chcemy na Amigę wgrać. Schody zaczynają się, gdy trzeba przenieść jakiś większy plik, który nie zmieści się nam na dyskietkę. Duży plik należy podzielić, przenieść na Amigę, a następnie połączyć. Na szczęście odpowiednie oprogramowanie jest zarówno na pececie, jak i na Amidze. Najpierw zajmijmy się pecetem. Do tego celu proponuję użyć Total Commandera. Plik, który będziemy dzielić to polska gra "Wacuś The Detective" dostępna do pobrania z naszego portalu, z działu Rodzynki. Pobierzmy wersję HD, która zajmuje 2,2 MB. Uruchamiamy Total Commandera i przechodzimy do katalogu z grą. Zaznaczmy prawym przyciskiem myszy plik do podzielenia, a następnie z menu "Plik" wybieramy "Podziel plik". W nowo otwartym oknie wybieramy "3,5 720k". Następnie klikamy w przycisk "OK" i po chwili mamy archiwum podzielone na części o żądanym przez nas rozmiarze. Jak widać na obrazku poniżej, Total Commander wygenerował nam pięć plików. Mamy cztery części "Wacusia" oraz plik crc. Nam on jednak nie będzie potrzebny. Teraz należy te cztery pliki przenieść na Amigę do jednego katalogu na dysku twardym. Oprócz tych plików będzie nam potrzebny program, który je połączy. Doskonale do tego celu nadaje się mała pchełka z Aminetu - JoinSplitter. Program potrafi zarówno łączyć pliki, jak i je dzielić. Po przekopiowaniu go na Amigę, należy go rozpakować. Jeśli nie wiemy jak to zrobić, polecam ten artykuł. Po uruchomieniu programu ukazuje nam się nowe okno. W pierwszym kroku musimy zdecydować czy pliki będziemy dzielić (split) czy też łączyć (join). Nas interesuje teraz łączenie. Klikamy więc w "Join". W kolejnym oknie "wrzucamy" do programu pierwszy plik. Dokładnie tak, jak jest to pokazane na obrazku. Program od razu nas zapyta czy ma dołączyć resztę pozostałych plików. Zgadzamy się na to. Program automatycznie odnajdzie wszystkie pliki i wyświetli je nam. Nie pozostaje nam nic innego jak kliknąć w "Join". Program zaczyna łączyć pliki. Gdy skończy pracę, wędrujemy do katalogu z archiwum. Jak widać, program połączył nasze pliki w jeden duży. Teraz należy go rozpakować. "Wacuś" w wersji HD jest spakowany archiwizerem ZIP. Dlatego też użyłem stosownego dearchiwizera. "Unzip", czyli program do wypakowywania plików z archiwum ZIP można pobrać z Aminetu. Na sam koniec sprawdziłem jeszcze czy wszystko działa. Po odświeżeniu okna widać katalog z grą. Teraz mogę skasować stare, niepotrzebne już mi pliki. Zaznaczam je myszką, trzymając lewy przycisk myszy, po czym wciskam prawy i z menu na górze ekranu wybieram "Icons", a następnie "Delete". Potwierdzam chęć skasowania zbędnych plików. Pliki skasowane, a my zyskaliśmy nieco cennego miejsca na dysku twardym. Tak oto prezentuje się czynność przenoszenia plików między Amigą a PC. Nie ma przeszkód, aby zamontować stację dyskietek w komputerze MAC i analogicznie przenosić pliki, jednak trzeba zaopatrzyć się w stosowny program do dzielenia plików. Jako że to ostatni akapit, czas na małe podsumowanie. Ten sposób jest jednym z najwolniejszych i najbardziej czasochłonnych. Jednak jak pisałem na początku, czasami może komuś uratować tyłek. Jeśli jednak nie mamy noża (czy też dyskietki) na gardle, to lepiej zainteresować się bardziej wydajnymi sposobami przenoszenia danych.

A6095 - rozszerzenie 9,5 MB dla A600

06.06.2010 19:07

Amiga to wspaniały komputer, jednak zbrodnicza polityka Commodore i kosmiczne ceny kostek pamięci na początku lat osiemdziesiątych pchnęły Amigę w skrajne okrojenie w pamięć - do 128 kB... Twórca Amigi stoczył wyczerpującą walkę wiedząc, że pamięć, która wystarczy w komputerach 8-bitowych, nie sprawdzi się w systemie bardziej nowoczesnym. Skończyło się na tym, jak każdy zapewne wie, że Amiga 1000 posiada na płycie niezliczoną ilość kostek, które dają łączną wielkość pamięci 256 kB. Wystarczy do odpalenia systemu, jak i prostych aplikacji. Do większych zastosowań multimedialnych nadal jest to niewiele. Dlatego też Jay Miner postanowił zostawić furtkę użytkownikowi, który w zależności od zasobności portfela, mógł rozszerzyć pamięć swojego komputera (czyli A500 lub A600) do 1 MB pamięci Chip i 8 MB pamięci Fast. Nie wiem ile taka "ekstrawagancja" kosztowała w 1985 roku, ale podejrzewam, że można by kupić mieszkanie w Warszawie. Przyjęło się, że rozszerzona, najpopularniejsza Amiga 500 z 1 MB pamięci to standard - większość gier i programów uruchamia się na takiej konfiguracji. Ta tendencja utrzymała się również w przypadku następców A500 - A500+ i A600. A600 miała innowacyjne rozwiązania, których większość amigowców nie doceniała, a wręcz krytykowała. Mowa tu o kontrolerze dysku twardego zamontowanym od razu na płycie (nie trzeba wydawać koszmarnych pieniędzy na jakieś SCSI, AT-busy itp.). Ten pomysł bił na głowę konkurencję spod znaku "trzmiela" (żadne ST nie ma tego!). Port PCMCIA został dopiero odkryty i doceniony po 2006 roku - przenoszenie danych między komputerami stało się tak trywialne! Zarówno dysk twardy, karta CF, czy dodatkowa stacja dyskietek zabiera bufory pamięci (1 bufor = 512 bajtów). Ponadto zastosowany w A600 AmigaOS 2 ma większy apetyt na pamięć niż staruszek 1.3. W wyniku tego, standardowo wyposażona Amiga 600 po skorzystaniu z twardego dysku, karty pamięci oraz dodatkowego napędu dyskietek pozostawia do zabawy jedynie 450 kB pamięci. Odpalasz FileMastera lub Hippoplayera i zostaje 200 kB - prawie tyle, ile matka Amiga 1000 po uruchomieniu AmigaOS 1.1... Aby używać w miarę swobodnie systemu 2.x z dodatkami trzeba posiadać więcej pamięci. Amiga 600 nie została doceniona i zbyt dużo rozszerzeń pamięci dla tego modelu nie powstało. Główne to pamięć "pod klapkę", rozszerzająca komputer o 1 MB Chip dając razem 2 MB pamięci graficznej. Nie przyspiesza to jednak transferu danych. Powstała więc możliwość dołożenia do 4 MB pamięci Fast przez złącze PCMCIA. Rozwiązanie dobre, choć zabierające port wymiany danych, no i kosztowne - dostępne karty SRAM i DRAM są koszmarnie drogie i kupienie ich graniczyło i wciąż graniczy z cudem (wiele kart sprzedawanych na aukcjach internetowych nie jest kompatybilnych z PCMCIA, choć wyglądają identycznie). Innym rodzajem rozszerzenia są karty A620 i A630 pozwalające nie tylko zwiększyć ilość pamięci Fast do 32 MB, ale również wzbogacić komputer o nowocześniejszy, 32-bitowy procesor 68030 i koprocesor 68882. Podobnie jak poprzednio, rozwiązanie jest drogie i trudno osiągalne. Użytkownicy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce i po docenieniu malutkiej, zgrabniutkiej "sześćsetki" zaczęli lutować dodatkową pamięć Chip (Piggy mod) na płycie i tworzyć "real Fast Ram" zakładany na procesor. Stałem się szczęśliwym posiadaczem tego ostatniego urządzenia. Wykonał je jeden z forumowiczów PPA, chociaż nie był pierwszym jego wynalazcą na świecie - uprzedził go potomek Gagarina, a samo rozszerzenie jest znane jako "ruski RAM" (Czesi, zresztą, też mają swój projekt). Płytka posiada pamięci pochodzące ze starych pamięci SIMM, dające łącznie 9,5 MB Fast. Nakłada się ją na procesor PLCC 68000 identycznie jak karty turbo A630 i A620. Jest całkowicie autokonfigurowalna i rozpoznawana jako dwa obszary adresowania: 8 MB Fast i 1.5 MB Slow (w rzeczywistości tylko z nazwy, bo działa tak samo szybko jak Fast). Procesor Motorola 68000 ma tyle lat, co większość forumowiczów i pozwala zaadresować do 16 MB pamięci. Czy da się tyle zaadresować w Amidze? I tak i nie... Po włożeniu 9,5 MB pamięci Fast + 2 MB pamięci Chip mamy 11,5 MB. Coś mnie podkusiła i wsadziłem kartę DRAM 4 MB do złącza PCMCIA i odpaliłem komputer. 15,5 MB na belce Workbencha! Pomyślałem "Super!", jednak adresowanie PCMCIA (4 MB) pokrywa się z rozszerzeniem, co powoduje wyskoczenie żółtego "guru" lub inne "szopki" podczas działania oprogramowania. Niemniej jednak, urządzenia CF0: możemy normalnie używać. Dzieje się tak dlatego, że w większości sytuacji nie przekroczymy obszaru 4 MB. Można kopiować pliki z CF0: na dysk twardy i nic się nie stanie. Gorzej będzie, gdy do pamięci zechcemy załadować plik o rozmiarze 5-6 MB. Rozszerzenie może pracować w dwóch trybach: Full (9,5 MB) oraz PCMCIA Friendly (5,5 MB). Początkowo w starszych wersjach karty można było konfigurować pamięć przez złącze EXT wlutowane w obwód joysticka (tryb pamięci zależał od kombinacji wychylenia joysticka i przycisku fire podczas resetu - podobnie jak w rozszerzeniu ELBOX 2 MB w A500), lecz ten sposób został szybko porzucony i zastąpiony możliwością przełączania najbardziej użytecznych trybów Full i PCMCIA Friendly po prostu przytrzymując RESET na klawiaturze przez 3 sekundy. Możliwość pracy w dwóch wyżej wspomnianych trybach została stworzona z myślą o użytkownikach korzystających z urządzeń CF0: (pamiętać należy, że nie jest istotne jaki rodzaj karty jest wpięty w port PCMCIA - zawsze zajmujemy obszar adresowania). Podobnie jak w przypadku innych rozszerzeń, uzyskujemy około 33% przyspieszenie pracy procesora, co jest miłym dodatkiem. Nieco mniej miłym dodatkiem jest duże nagrzewanie się rozszerzenia w słabo wentylowanej, standardowej obudowie. Płytka zasłania część grzejących się w trakcie pracy Amigi układów, utrudniając i tak przecież mizerną wymianę powietrza we wnętrzu obudowy. Warto więc zadbać o odpowiednie chłodzenie. Amiga z takim rozszerzeniem jest fajnym komputerkiem w użytkowaniu. Możemy uruchamiać wielodyskowe gry ("Dragon's Lair 3", "Rise of the Robots", "Goblins III"), możemy odgrywać moduły muzyczne z pamięci Fast (Hippoplayer) większe niż obszar pamięci Chip. Możemy w końcu skorzystać z programowego kickstartu 3.1 i systemu PFS3, dodając dużo buforów dla dysku twardego, stacji dyskietek, karty CF. Amiga 600 nadaje się w końcu do surfowania w sieci! Można zrobić to, co nie było możliwe do tej pory. Zalety 1. Bardzo dużo dostępnej, autokonfigurowalnej pamięci. 2. Dosyć niska cena urządzenia w porównaniu z kartami turbo i PCMCIA. 3. Przyspieszenie pracy Amigi. 4. Solidna konstrukcja. 5. Możliwość konfiguracji zworkami jak i podłączenia pod przycisk RESET. Wady 1. Brak możliwości instalacji sanek w standardowym miejscu, co utrudnia montaż dysku. 2. Zbyt duże nagrzewanie się urządzenia. 3. Brak możliwości jednoczesnego montażu karty turbo. 4. Użyte komponenty pochodzą z demontażu, a więc nie ma na nie gwarancji. 5. Podstawka instalacyjna na CPU czasami potrafi nie stykać (problemy podobne jak w A630). 6. Utrudniony montaż kart CF wpinanych bezpośrednio w płytę. Konfiguracja zworek JP1 - OFF JP2 - 5.5 MB PCMCIA Friendly (w nowszych wersjach przytrzymaj RESET na 3 sekundy w celu przełączenia trybu) JP3 - tylko 1.5 MB SLOW (brak FAST) EXT - obecnie nieużywane, w starych wersjach podłączane pod linie Fire i jeden z kierunków RESET - po prostu RESET

Amiga & PC: przenoszenie danych 3

24.04.2010 12:24

Jest to kolejny artykuł na temat przenoszenia plików ADF na Amigę. Niektórzy mogą go traktować jako FAQ tego tematu, zarówno od strony treści, jak i formy. Jakie są wymagania po stronie Amigi, aby móc pobierać pliki ADF na pececie i potem przenosić je na Amigę? Jeśli ktoś używa Amigi do surfowania po sieci, to oczywiście to jego nie dotyczy. Wymagania są następujące: twardy dysk lub dużo pamięci (minimum 2 MB) i CrossDos. Jeśli masz A500 bez twardego dysku lub 2 MB pamięci, to zapomnij o przenoszeniu plików ADF. Słowniczek niezbędnych pojęć. ADF - jest to format pliku, który jest obrazem dyskietki. Po prostu program tworzący ADF-y skanuje dyskietkę w stacji dyskietek, a wyniki odczytu zapisuje do pliku. Obraz dyskietki w formacie DOS lub niekombinowanym NDOS będzie zawsze miał rozmiar 901120 bajtów (880 kB). Jest to idealny obraz dyskietki, tak jak pliki ISO (lub inne) są obrazami płyty CD wykorzystywane przez programy nagrywające lub wirtualne CD-ROM-y. ADF jest wykorzystywany przez emulatory jako wirtualne dyskietki. Skrót ADF oznacza Amiga Disk File. Jeśli dyskietka była uszkodzona, zawierała badblocki, to obraz również będzie je zawierał. Spora część obrazów ADF w sieci jest w ten sposób uszkodzona. Osoby kopiujące zazwyczaj nie dbały o to, aby sprawdzić dyskietki przed zrzuceniem ich do pliku. ADZ - to nic innego jak ADF tylko spakowany GZIP-em, przez co zajmuje mniej miejsca. Na Amidze rozpakować go można dowolnym programem, który radzi sobie z archiwami ZIP. Jeśli na pececie emulator nie chce współpracować z plikiem ADZ, to zmień rozszerzenie pliku z ADZ na GZ. CrossDos - jest to zestaw trzech plików, które umożliwiają odczyt i zapis na dyskietkach sformatowanych na pececie. Składa się on z plików mfm.device, CrossDosFileSystem i PC0. Plik mfm.device jest odpowiedzialny za operacje na dyskietce w formacie FAT i powinien się znajdować w DEVS:. Plik CrossDosFileSystem jest odpowiedzialny za system plików na dyskietkach sformatowanych na PC. Powinien być w katalogu L:. PC0 jest plikiem tekstowym, w którym znajduje się opis urządzenia. Plik ten posiada ikonę i jeden parametr w tooltypach ikony: ACTIVATE=1. Jeśli mamy zainstalowany minimum AmigaOS 2.1, to powinien być w DEVS:DosDrivers. Równie dobrze może być rozprowadzany na dyskietkach z programami typu Fish Disk. Dołączony do Workbencha CrossDOS, w odróżnieniu od wersji komercyjnej - która radzi sobie również z dyskami twardymi, obsługuje wyłącznie dyskietki. DMS - Disk Masher System. Plik ten jest tworzony na Amidze za pomocą takich narzędzi jak DMSWB lub shellowy DMS. Plik jest, tak samo jak ADF, obrazem dyskietki, ale jest poddany kompresji wewnętrznej. Program w pierwszym założeniu miał służyć tworzeniu zapasowych kopii dyskietek, ale teraz głównie jest wykorzystywany przez emulatory. Jeżeli emulator nie potrafi poradzić sobie z plikiem DMS, należy plik poddać dekompresji: albo po stronie Amigi wspomnianymi wyżej narzędziami lub po stronie PC programem xDMS. Dyskietka DD - podwójna gęstość. Najpopularniejszy format zapisu na Amidze. Jeśli sformatujemy ją na pececie, będzie miała 720 kB pojemności. Jeśli sformatujemy ją na Amidze, to będzie miała 880 kB (jeżeli sformatujemy ją w systemie plików FastFileSystem, a nie OryginalFileSystem). Amiga może odczytać dyskietki sformatowane FAT-em (na PC), jeśli posiada zainstalowany CrossDos. Pecet nie może odczytywać dyskietek po amigowym formatowaniu, ponieważ kontroler stacji dyskietek w pececie tego nie potrafi. Dyskietka HD - to też zwykła dyskietka, ale o dużej gęstości. Różni się tym, że sformatowana na pececie ma pojemność 1,44 MB, a na Amidze - 1,7 MB. Różnica w wyglądzie między dyskietką DD, a HD jest taka, że dyskietka HD (High Density) posiada dodatkowy otwór z prawej strony. Dzięki temu stacja dyskietek HD rozpoznaje z jaką dyskietką ma do czynienia. Zalepiając ten otwór w dyskietkach HD, możemy oszukać stację dyskietek, która będzie traktowała dysk jak zwykłą dyskietkę DD. OFS - Original File System lub Old File System - systemy plików na Amidze stosowane w AmigaOS do wersji 1.3. Mało wydajny i niezbyt szybki. Niektóre stare gry "dosowe" na Amigę 500 były właśnie zapisane na dyskietkach w tym systemie plików. FFS - Fast File System - nowy system plików wprowadzony po OFS. Wymaga minimum AmigaOS 2.0. Jest szybszy i bardziej wydajny. Poszerza rozmiar dyskietki o kilkadziesiąt kilobajtów. FAT - File Allocation Table - system plików stosowany na PC, wymyślony przez Microsoft. W tym artykule będzie występował tylko na dyskietkach, które będą służyły do przenoszenia danych z peceta na Amigę. Na potrzeby artykułu będę ją nazywał dyskietką FAT. FAT95 - jest to zestaw plików rozszerzający możliwości CrossDos-a. Znajdujący się w Workbenchu CrossDos nie potrafi odczytać nazw plików dłuższych niż 8 liter i rozszerzeń plików dłuższych niż 3 litery. CrossDos posiadał też wiele innych wad, np. czasami się zdarzało, że dyskietka sformatowana na Amidze w formacie FAT nie mogła być odczytana na pececie, chociaż format dyskietki się zgadzał i na Amidze wszystko było w porządku. Wszystkie te błędy wyeliminował FAT95. Najważniejszymi składnikami pakietu są pliki FAT95 i MS0 (ewentualnie MS1 dla zewnętrznej stacji dyskietek). FAT95 jest odpowiednikiem znajdującego się w L: CrossDosFileSystemu i odpowiada za operacje na plikach. Pliki MSx są opisami urządzeń. Plik mfm.device zostaje. Twórca FAT95 jest na tyle dobry, że nie zapomniał o Amigach 500 i dodał plik messydisk.device, który zastępuje plik mfm.device na A500. Na "pięćsetce" FAT95 nie będzie działał z mfm.device, więc trzeba go podmienić tym plikiem. Zresztą w archiwum z FAT-em są skrypty instalacyjne, które zrobią wszystko automatycznie. Stacja dyskietek DD - jest to stacja dostosowana do czytania tylko dyskietek o podwójnej gęstości (Double Density). Tylko te dyskietki będą w niej poprawnie formatowane i odczytywane. Owszem, można też w nich formatować dyskietki HD i używać ich normalnie, ale stacja nie będzie widziała różnicy między dyskietką DD, a HD. Obie będzie formatować na 720 kB (PC) lub 880 kB (Amiga). Tak więc jeśli sformatujesz dyskietkę HD na format FAT (za pomocą CrossDos-a) w stacji DD, to stacja HD w pececie nie odczyta tej dyskietki. Stacje DD były montowane we wszystkich Amigach, za wyjątkiem A4000 i niektórych modeli A3000, gdzie była już montowana stacja dyskietek HD (w przypadku A4000T napęd HD był montowany przez Commodore, wersja z Escomu miała napęd DD). Jeśli zaś dyskietki HD masz zamiar wykorzystywać tylko na Amidze (np. do gier) i masz stację DD, to możesz spokojnie ich używać. Stacja dyskietek HD - stacja do odczytu dyskietek o dużej gęstości. Potrafi też poprawnie odczytać dyskietki DD. Montowane w pecetach i A4000. Po zapoznaniu się z słowniczkiem teraz przejdziemy do meritum sprawy, czyli samego przenoszenia plików ADF. Aby się w pełni zabezpieczyć przed obrazami zniszczonych dyskietek oraz wirusami siedzącymi w grach (ludzie naprawdę czasem nie sprawdzają, co udostępniają) potrzebne nam będą programy: CrossDos, FAT95, unzip, unrar, ADF-Blitzer lub ADF2Disk, gzip lub XFD, ReOrg, FixDisk, VirusZ (albo jakiś inny program antywirusowy), najnowsza xvs.library, FMS (wirtualna dyskietka), ADF2FMS, DMSWB, stacja DD, dyskietki. Oczywiście bez połowy tych programów można się obejść, ale nie zapewnia to ochrony przed uszkodzonymi plikami ADF, wirusami. Gry i programy, które spotykamy w sieci są w różnej formie: ADF, DMS, ADZ. Pliki ADF są zazwyczaj pakowane ZIP-em lub RAR-em. Jeśli te pliki mają mniej niż 713 kB, możemy je spokojnie skopiować na dyskietkę FAT. Co zrobić, gdy plik z obrazem dyskietki jest większy niż pojemność dyskietki z systemem plików FAT? Jeśli po ściągnięciu obrazów dyskietek okaże się, że te nie mieszczą się na dyskietkę z systemem plików FAT, musimy je podzielić na części. Tak będziemy mogli przenieść grę na dyskietkach na Amigę. Dla przykładu, jeśli mamy grę Cannon Fodder. Plik nazywa się cannonf.zip (może być cannonf.rar, to nie ma znaczenia) i ma rozmiar 794 kB. Dyskietka FAT ma tylko 713 kB, a to za mało, aby przenieść ten plik w całości. Musimy go więc podzielić na części i w dwóch częściach przenieść. Wypakujmy plik ADF, ADZ czy DMS, który jest w archiwum. Do dzielenia możemy użyć dwóch narzędzi. Jeśli mamy Windowsa, możemy użyć WinRAR-a. Jeśli mamy Linuksa, możemy użyć narzędzia split, które dzieli pliki. Na przykład: split -b 727040 -d plik.adf plik.adf. Parametr -b określa ilość bajtów przydzielonych na część. Z kolei -d stosuje numerację części. plik.adf to nasz obraz dyskietki. Ostatnie słowo w tym zaklęciu to format części plików. Pamiętamy o kropce na końcu. Dla przykładu: mamy plik cannon_f.adf i chcemy go podzielić tak, aby się zmieścił na dyskietce na dwie części. Chcemy, aby pierwsza miała 710 kB, a druga pozostałą część pliku - czyli 170 kB. Wpisujemy w konsoli: split -b 727040 -d cannon_f.adf cannon_f.adf. Uzyskujemy dwa nowe pliki o nazwach cannon_f.adf.00 oraz cannon_f.adf.01. Pierwszy ma 710 kB (727040 bajtów), a drugi 170 kB (174080 bajtów). Czyli na dwie dyskietki FAT zmieszczą się - po jednym pliku na każdą. Teraz na Amidze, po skopiowaniu plików, umieszczamy je w tym samym katalogu i w shellu wpisujemy: join plik.adf.00 plik.adf.01 as=plik.adf Czyli w powyższym przypadku wpisujemy: join cannon_f.adf.00 cannon_f.adf.01 as=cannon_f.adf Składnia jest prosta: join pliki_dodawane as=plik_wynikowy Teraz WinRAR. Gdy ukazuje wam się okno pakowania plików, ustaw na pakowanie RAR, bez kompresji, a wielkość woluminu (części pliku) na 727040 bajtów. Ważne jest, aby nie używać kompresji, ponieważ WinRAR stosuje nowe metody pakowania, które nie są znane amigowemu programowi unrar. Plik rar nie będzie wewnętrznie skompresowany, ale nam chodzi generalnie nie o pakowanie, a o dzielenie pliku na części, co rar potrafi. W opcjach Zaawansowane WinRAR-a zaznaczamy Stary styl nazywania woluminów. Woluminy to części podzielonego pliku. Naciskamy ok i w wyniku pakowania WinRAR-em uzyskujemy dwa pliki: cannonf.rar (rozmiar 727040 bajtów) i cannonf.r00 (rozmiar 86016 bajtów). Teraz takie pliki z rozszerzeniem rar i r00 zmieszczą się na dyskietki FAT. Tak postępujemy z innymi plikami ADF, jeśli takie są. Co do dzielenia. Czasem się zdarza, że ZIP nie zmieści się w 713 kB (tak żeby wlazło na dyskietkę), a RAR upakuje tak, że się zmieści. Najgorzej pakują się gry niedosowe, ale to nie jest reguła. Jeszcze jedna ważna rzecz. UnRAR wymaga dużo pamięci. Przy 2 MB pamięci używam go bez systemu (uruchamiam komputer bez sekwencji startowej). I druga ważna rzecz, nie pakujemy RAR-em więcej niż jeden plik, ponieważ wersja amigowa unrara ma problemy z rozpakowaniem więcej niż jednego pliku. Jeśli macie procesor 68020 lub lepszy, to możecie zrezygnować z UnRAR-a. W zestawie XAD jest podbiblioteka do rozpakowywania RAR-ów i program dostarczony z zestawem rozpakuje go. Pamiętajcie, aby plik .rar i końcówkę .r00 umieścić w jednym katalogu. Pliki rozpakowujemy poleceniem: unrar x plik.rar Oczywiście plik.rar podmieniamy odpowiednią nazwą pliku - w naszym przypadku cannonf.rar. Jeśli w katalogu jest plik z rozszerzeniem .r00, to program sam go znajdzie i bez problemów rozpakuje obraz dyskietki. Na Amidze, po rozpakowaniu obrazów dysków, czyli plików ADF, DMS lub ADZ, szykujemy się do dalszej obróbki. Jeśli mamy ADZ, to możemy rozpakować go na parę sposobów. Pierwszy to za pomocą XFD. Jeśli mamy zainstalowany pakiet XFD, to w shellu wpisujemy: xfddecrunch plik.adz Oczywiście musimy być w katalogu, w którym jest plik ADZ. Po wykonaniu polecenia otrzymamy plik ADF. Może się tak zdarzyć, że plik nie będzie miał rozszerzenia. Ważne, aby plik miał długość 901120 bajtów, czyli 880 kB. Jeśli tyle ma, to znaczy, że mamy do czynienia z plikiem ADF. Jeśli nie masz zainstalowanego XFD możemy użyć amigowej wersji gzip. W shellu wpisujemy: gzip -d -S .adz plik.adz Parametr -d oznacza dekompresję, a -S służy do rozpoznawania pliku po rozszerzeniu. Po rozpakowaniu otrzymamy plik bez rozszerzenia. To będzie ADF, więc można mu samemu nadać rozszerzenie. Dla pewności trzeba jeszcze sprawdzić czy ma odpowiednią długość (880 kB). WAŻNE! PO ROZPAKOWANIU PLIKÓW SPRAWDZAMY ICH ATRYBUTY! Najlepiej wejść spod shella do katalogu, w którym są pliki ADF lub DMS i wpisać polecenie list. Tam przy plikach będą podane atrybuty. Jeśli nie ma żadnych, w konsoli wpisujemy: protect plik rwd Za słowo plik wstawiamy pełną nazwę pliku. Parametry rwd oznaczają: r - readable (plik do odczytu), w - writeable (plik do zapisu), d - deleteable (plik do skasowania). Niektóre pakery (ZIP, a szczególnie RAR) nie zapamiętują atrybutów pliku. Na przykład po rozpakowaniu RAR-em otrzymamy plik bez żadnych atrybutów (nie zawsze tak się dzieje), plik jest zabezpieczony przed odczytem, zapisem i skasowaniem, przez co programy go nie odczytają. Ważne, aby były ustawione podstawowe atrybuty pliku. Powyższe polecenie ustawi je. Teraz przed nami rozdziały z opisem poszczególnych czynności. Wybieramy te, które dotyczą naszej sytuacji. Ale oczywiście najlepiej przeczytać wszystko. Poniżej przestawiam schemat blokowy, jak należy postępować z plikami obrazów dyskietek. Jeśli mamy pewność, że mamy do czynienia z grą typu NDOS (tak zwana "niedosowa"), to przeskanuj dyskietkę, na której ma się znaleźć gra czy nie jest uszkodzona. Sprawdzamy ją najlepiej programem FixDisk. Jeśli wszystko jest w porządku, to uruchom DMSWB i naciśnij WRITE. DMSWB w akcji Podaj ścieżkę dostępu do pliku DMS, wybierz stację klikając w przycisk "Drive" (DF0: lub DF1:), zaznacz "Verify" i kliknij w "Start". Opcja "Verify" sprawdza, czy po zapisie danych na dyskietkę można je odczytać. Program będzie czytał plik DMS, rozpakowywał go, zapisywał i sprawdzał zapis. Po zakończeniu otrzymamy informacje na temat pliku DMS. Teraz wychodzimy z programu, nie wyciągamy dyskietki ze stacji, ale uruchamiamy program antywirusowy. Polecam VirusZ, bo na systemie w wersji 2.0 odpala się bez większych problemów. Gorzej jest z programem VirusExecutor - ten pod AmigaOS 2.0 się wiesza, jeśli załadowany jest Workbench. VirusZ po uruchomieniu sprawdzi bootblock dyskietki z grą. Na pewno dostaniemy ostrzeżenie (co nie oznacza, że jest wirus), ponieważ VirusZ może nie rozpoznać bootblocku gry (może to być po prostu niestandardowy bootblock). Jeśli program nie poinformował, że znalazł wirusa, możesz spokojnie z niego wyjść i uruchomić komputer z dyskietki. Jeśli w bootblocku jest wirus i VirusZ Cię o tym powiadomił, natychmiast należy go usunąć. Nie pomoże to w odzyskaniu gry, ale zapobiegnie zainfekowaniu komputera. Jeśli mamy pewność, że w pliku ADF jest gra "niedosowa", to uruchamiamy FixDisk i testujemy dyskietkę docelową. Jeżeli wszystko jest w porządku, uruchamiamy program ADF-Blitzer. ADF-Blitzer ADF-Blitzer jest dosyć dziwnym programem, który czasem potrafi się zawiesić. Całe jednak szczęście, że nie podczas zapisu na dysk. Wymaga czcionki Ruby (jest na systemowej dyskietce Fonts). Jeśli się zawiesi, to resetujemy komputer i uruchamiamy jeszcze raz. Program wymaga co najmniej 1 MB wolnej pamięci. Jeśli nie dysponujemy taką ilością pamięci, to można użyć programu ADF2Disk. No, ale przejdźmy do zapisu na dyskietkę. W ADF-Bitzer klikamy "Write", podajemy ścieżkę dostępu do pliku ADF i naciskamy OK. Program wczyta plik ADF do pamięci i będzie zapisywał na dyskietkę - to potrwa jakieś 40 sekund. Jeśli chcemy zrobić to za pomocą ADF2Disk, wchodzimy do Shella i wpisujemy (zapis na DF0): adf2disk plik.adf verify Jeśli na DF1: to wpisujemy: adf2disk plik.adf trackdisk.device 1 verify

Amiga & PC: przenoszenie danych 2

13.06.2008 21:48

Artykuł jest przeznaczony przede wszystkim dla użytkowników Amigi 500 z systemem w wersji 1.3. Kolejne, bardziej zaawansowane modele, umożliwiają zdecydowanie wygodniejsze i szybsze sposoby wymiany danych, jak chociażby adaptery kart pamięci Compact Flash dla portów PCMCIA. Dogłębna wiedza na temat systemu operacyjnego Amigi nie jest wymagana do zrozumienia treści artykułu i osoba dla której obsługa "pięćsetki" sprowadzała się do zmiany dyskietek i zaznaczania odpowiednich opcji w programie X-Copy powinna sobie poradzić. Aby w ogóle kontynuować lekturę, radzę sprawdzić czy w naszej kolekcji znajduje się DZIAŁAJĄCA kopia AmigaOS w wersji 1.3. Bez tego ani rusz. Jej brak skutecznie uniemożliwi przenoszenie plików ADF. W takim przypadku pozostaje poszukanie kogoś w okolicy, chętnego nam taką dyskietkę przygotować czy wysłać (chociaż wtedy lepiej już poprosić o nagranie pakietu Hombre specjalnie przystosowanego do wymiany danych z PC). Oto co będzie potrzebne: Kabel null-modem. Kabel taki można wykonać własnym sumptem. Wystarczy trochę cierpliwości, dwie żeńskie wtyczki (odpowiednio 9 i 25 pinów), kawałek co najmniej 9-cio żyłowego kabla i lutownica (cyna też się przyda ;)). Gotowe przewody można jeszcze spotkać w niektórych sklepach a na pewno dostępne są na serwisach aukcyjnych (wystarczy wpisać "null modem" w wyszukiwarce). Na stronie Cloanto dostępny jest schemat wyraźnie przedstawiający sposób połączenia poszczególnych sygnałów. Program "ADF Sender Terminal" do pobrania ze strony stąd oraz archiwum z odpowiednio przygotowanymi plikami wykonywalnymi które możemy przenieść na Amigę. Sprawna dyskietka Workbench z systemu w wersji 1.3. Port Serial w naszym "blaszaku". Może to być także adapter pod USB (sam takiego używam), warto jednak upewnić się czy oparty jest on na chipsecie oferującym pełną emulację (np. Prolific). Zaczynamy od instalacji "ADF Sender Terminal". Autor udostępnia standardowy plik instalacyjny, więc nie powinno być większych problemów (metoda Dalej - Dalej - Zakończ wystarczy). Archiwum prepared.zip rozpakowujemy w dogodnym miejscu na dysku. Po uruchomieniu programu ukaże nam się takie okno. Na początku musimy wybrać port szeregowy, z którego chcemy korzystać i odpowiednio zmienić jego parametry. W tym celu z menu wybieramy CommPort i Properties. Z rozwijanej listy wybieramy nasz port i modyfikujemy ustawienia tak, by odpowiadały tym na obrazku poniżej. Zatwierdzamy zmiany naciskając OK. Teraz kolej na Amigę. Wkładamy dyskietkę z Workbenchem i cierpliwie czekamy aż się załaduje. Klikamy dwukrotnie na ikonie dyskietki. Później na szufladę Prefs. Wybieramy Serial. W otwartym oknie zmieniamy parametry zgodnie z obrazkiem poniżej i naciskamy OK. Kończymy konfiguracje naciskając "Use". Wracamy do "ADF Sender Terminal" i w prawym, górnym rogu klikamy na czerwoną "diodę". Jeżeli odpowiednio wybraliśmy port, powinna zmienić kolor na zielony, a niedostępne dotąd przyciski "Send" i "Receive" staną się aktywne. Na dolnej belce widoczne będą parametry transmisji. Na Amidze zamykamy okno Prefs (gadżet w lewym górnym rogu) i klikamy dwukrotnie na ikonce Shell. Po chwili pojawi się okno z linią poleceń oraz znakiem zachęty. Wpisujemy pierwszą komendę i naciskamy klawisz ENTER. Program skończy się wczytywać, a znak zachęty zniknie. W programie "ADF Sender Terminal" naciskamy "Send". Zmieniamy "Pliki typu:" na "All files (*.*)" i wybieramy "transwarplong" z folderu, gdzie rozpakowaliśmy archiwum "prepared.zip". Program automatycznie rozpocznie transmisję. Po zakończeniu pojawi się okienko z zapytaniem czy chcemy wysłać kolejny plik. Jeszcze nie wybieramy żadnej z opcji. Na Amidze naciskamy kombinację klawiszy Ctrl+C, to znaczy przytrzymując klawisz Ctrl wciskamy C. Na razie nie spowoduje to żadnego efektu. Dopiero teraz wysyłamy kolejny, dowolny plik przy pomocy "ADF Sender Terminal". W oknie Shella wyświetli się nowy komunikat "**BREAK" i ponownie pojawi się znak zachęty, a w dysku RAM: powinien znajdować się program, który umożliwi nam nagrywanie plików ADF na dyskietki. Anulujemy transmisję naciskając "Cancel". Najtrudniejsze za nami :). Dyskietka, na którą chcemy przenieść plik ADF powinna być wcześniej sformatowana. Służy do tego polecenie format. W linii poleceń wpisujemy "format drive df0: name pusty inhibit" (oczywiście bez cudzysłowów), gdzie "drive" wskazuje stację dysków, w której odbędzie się formatowanie (w naszym przypadku wewnętrzną stację oznaczoną jako DF0:), "name" określa nazwę, która zostanie przypisana dyskietce, a "inhibit" uchroni nas przed irytującymi komunikatami po włożeniu dyskietki w nierozpoznawalnym przez system formacie. Program poprosi o dyskietkę, którą chcemy sformatować i naciśnięcie klawisza ENTER. Operacja trwa nie dłużej niż 2 minuty. Przy większej ilości dyskietek warto przegrać polecenie format do dysku RAM: i uruchamiać je stamtąd, aby uniknąć niepotrzebnego "wachlowania". Wpisujemy więc "copy df0:system/format ram:". Dalej "cd ram:". Teraz już można wydawać polecenie według wzoru podanego wcześniej. Kursorami "góra/dół" możemy wyświetlić poprzednio wydane komendy i ponownie je wykonać, zaoszczędzając czas na ich ponowne wpisywania. Gdy mamy odpowiednią ilość dyskietek, zabieramy się za przenoszenie plików ADF. Wpisujemy komendę z parametrami jak na obrazku. "-w" oznacza tryb zapisu, "SER:" wskazuje źródło danych (w naszym przypadku port szeregowy) a "-1" spowoduje wyświetlenie komunikatu proszącego o zmianę dyskietki przed rozpoczęciem nagrywania. Wkładamy sformatowaną wcześniej dyskietkę i naciskamy ENTER. Teraz w "ADF Sender Terminal" wybieramy "Send" i wskazujemy plik ADF, który chcemy nagrać. Plik taki musi być wcześniej rozpakowany, jeżeli był skompresowany. W 99% przypadków plik ADF powinien mieć wielkość dokładnie 901120 bajtów. Transmisja rozpocznie się automatycznie. Postępujemy analogicznie z kolejnymi dyskietkami. Przedstawiony sposób przesyłania danych pochodzi ze strony autora "ADF Sender Terminal". Ja tylko uzupełniłem opis zrzutami ekranu i rozwinąłem parę bardziej problematycznych kroków potrzebnych do prawidłowego przeniesienia pierwszego pliku.

Instalacja Apache

12.04.2006 11:16

WSTĘP Apache jest serwerem udostępniającym strony www. Dzięki serwerom www możliwe korzystanie jest z najbardziej popularnej usługi w Internecie, czyli stron World Wide Web. Oczywiście nie jest to jedyny serwer www dostępny dla Amigi. Dodatkowo dzięki PHP będziemy mogli tworzyć dynamiczne generowane strony www. Zakładając, że zainstalowaliśmy także bazę danych MySQL staniemy się posiadaczami wyrafinowanych narzędzi, które pozwolą nam na tworzenie złożonych aplikacji. Wtedy ani interfejs graficzny, ani złożone zapytania do bazy danych nie będą nam straszne. Osobiście stworzyłem aplikacje do prowadzenia księgowości, z której korzystam na codzień. Apache, MySQL i PHP możemy używać nieodpłatnie! ŹRÓDŁO PLIKÓW Apache dla Amigi znajduje się na Aminecie. Istnieją osobne wersje Apache dla AmigaOS 4.0 i MorphOS-a. Tekst powstał w oparciu o wersję 1.3.6. WYMAGANIA Uruchomiony stos TCP/IP, np. AmiTCP czy Miami. Środowisko Geek Gadgets. 32 MB RAM. Jeśli chcemy używać także MySQL, to potrzebne będzie 64MB RAM. Zalecany procesor co najmniej 68040. Opis instalacji Geek Gadgets i MySQL znaleźć można w odrębnych artykułach na łamach PPA. INSTALACJA Swojego Apache zainstalowałem pod AmigaOS 3.1 na Amidze 1200 z procesorem 68040 40MHz i 64MB RAM-u. Informacja dla lubiących procesory taktowane w GHz: stwierdzam, że mój zestaw Apache+PHP+MySQL działa szybko. Serwował strony dla pc, który specjalnie sprowadziłem do testu. Moje aplikacje otwierały się z poziomu pc szybko i sprawnie, czyli normalnie. Również na samej Amidze strony serwowane przez Apacha otwierały się normalnie. Zakładamy katalog, do którego rozpakujemy Apache. Ja założyłem na woluminie Work katalog Apache. Rozpakowałem następnie do niego archiwum z Apachem. Teraz w katalogu Work:Apache/bin/ zmieniamy nazwy programów, biorąc pod uwagę wersję naszego procesora. Dla procesora 68040 nazwy programów zmieniamy następująco: ab.040.php na ab, htdigest.040.php na htdigest. Analogicznie postąpiłem z nazwami programów htpasswd, httpd oraz suexec. Zatem z wszystkimi programami, które miały w nazwie wersję interesującego mnie procesora. Dlaczego dodatkowo wziąłem nazwy z końcówką php? Łatwo stwierdzić, że akurat te wersje będzie potrzebował interpreter języka PHP. Następnie, zgodnie ze wskazówkami autorów amigowej wersji Apache, ustawiłem bit protekcji s zbiorom starthttpd, stophttpd i FixDynamic. Natomiast plikowi httpd ustawiłem flagę p. Przejdźmy do katalogu Work:Apache/conf/. Znowu zmieniłem nazwy plikom: http.conf-amiga-dist na http.conf. Podobnie uczyniłem z pozostałymi plikami w tym katalogu, obcinając końcówkę -amiga-dist. Jeszcze jedna zmiana nazwy tym razem w katalogu Work:Apache/lib/. Nazwa php.ini-dist została zmodyfikowana na php.ini. Teraz należy dokonać zmian w stosie TCP/IP. Wypróbowałem AmiTCP i Miami. Obydwa działały bez problemów. Na codzień korzystam z AmiTCP. Konfiguracja stosu TCP/IP na potrzeby Apache wygląda w sposób podany w poniższych punktach. W nawiasach podaje odpowiednik czynności dla stosu Miami. W przypadku AmiTCP dopisujemy w pliku AmiTCP:db/services następujący wiersz (jeśli nie istnieje) (W Miami zakładka database i z gadżetu cyklicznego wybieramy services): http 80/tcp W pliku AmiTCP:db/group dopisujemy wiersz (W Miami zakładka database i z gadżetu cyklicznego wybieramy groups): www|*|45|www W pliku AmiTCP:db/passwd dopisujemy (W Miami zakładka database i z gadżetu cyklicznego wybieramy users): www|*|1001|45|Apache WWW serwer|Apache:|cli Na koniec do s:user-startup dopisujemy nowy przypis: assign Apache: Work:Apache add. URUCHOMIENIE APACHE Restartujemy stos TCP/IP, aby uwzględnił wprowadzone przez nas zmiany w plikach konfiguracyjnych. Dla AmiTCP uruchamiamy kolejno skrypty stopnet i startnet. W wersji dla Miami wciskamy gadżety Offline, a następnie Online. Wydajemy też polecenie assign Apache: Work:Apache add. Cały powyższy akapit można załatwić metodą siłową, czyli zrestartować maszynę. Jednak serwerów (nasza Amiga właśnie awansowała do miana serwera) nie powinno się w tak dramatyczny sposób pobudzać do życia. Podnieśmy wreszcie nasz świeżo zainstalowany serwer przez polecenie shella: run sh -c "/work/apache/bin/apachectl start" SPRAWDZENIE DZIAŁANIA APACHE Uruchamiamy naszą ulubioną przeglądarkę stron www. Wpisujemy jako adres strony localhost, dokładniej http://localhost i powinna pokazać się strona domyślna (powitalna) serwera Apacha. Dokładniej został wyświetlony plik Apache:htdocs/index.html.en. Strona startowa serwera Apache. Jeśli pokazała się powyższa strona, to możemy sobie gratulować poprawnej instalacji serwera www! ZATRZYMANIE APACHE Wiemy jak startować Apache, ale jak zatrzymać serwis stron www? Zatrzymujemy go poleceniem z poziomu shella sh: /work/apache/bin/apachectl stop Działa po uruchomieniu Apache przez /work/apache/bin/apachectl start także z poziomu shella sh. Natomiast po uruchomieniu Apacha przez: sh -c "/work/apache/bin/apachectl start" z poziomu ToolsDaemona zastopowałem Apache przez /work/apache/bin/apachectl stop z poziomu shella sh i ponadto wykonałem skrypt stopnet (przeciwieństwo skryptu startnet - patrz opis instalacji AmiTCP) wyłaczający stos TCP/IP. Po zatrzymaniu pracy stosu TCP/IP trzeba go naturalnie przywrócić do życia zanim uruchomimy ponownie serwis www Apache. Aby sprawdzić czy faktycznie zatrzymaliśmy Apache, wydajmy w shellu polecenie status. Nie powinno być procesów httpd. Procesy httpd świadczą o tym, że serwer Apache jest aktywny. Widać także na belce Workbencha przyrost zwróconej pamięci RAM. U mnie z 35 MB wolnego RAM przy uruchomionym Apache i MySQL, po ich zabiciu ilość wolnego RAM-u wzrasta do 55 MB, a po wydaniu polecenia avail flush przybywa kolejny MB. Polecenie systemu AmigaOS avail flush oczyszcza pamięć RAM z np. niezamkniętych bibliotek czy innych niewykorzystywanych już w systemie struktur. TEST INSTALACJI APACHE, PHP i MYSQL Wypróbujmy interpreter PHP. Stwórzymy systemowym Ed-em (lub innym edytorem tekstu) plik index.php: ed work:apache/htdocs/index.php o następującej zawartości: <?PHP phpinfo(); ?> Zapisujemy ów plik. Teraz w przeglądarce wpiszmy adres: http://localhost/index.php. Powinna pokazać nam się strona z ustawieniami dla PHP. Wyświetlenie konfiguracji PHP. Możemy podejrzeć tutaj wiele istotnych ustawień PHP. Przydadzą się one w miarę zagłębiania się w świat PHP. Na stronach startowych serwisów www nie podaje się adresów typu www.strona.pl/index.html, ale po prostu www.strona.pl. Nauczmy więc nasz serwer www by potrafił domyślnie rozpoznać plik index.php jako domyślny plik w katalogu. W tym celu otwieramy tekstowy plik konfiguracyjny Apache Work:Apache/conf/httpd.conf i szukamy wiersza DirectoryIndex index.shtml index.html i zmieniamy go na DirectoryIndex index.php index.shtml index.html. Zapisujemy plik httpd.conf. Restartujemy Apache, czyli zatrzymujemy i startujemy go. Teraz w przeglądarce wystarczy wpisać: http://localhost albo po prostu localhost, aby otworzyć plik index.php. Ponadto istotna jest kolejność wskazanych plików domyślnych po dyrektywie DirectoryIndex. Oznacza to, że jeśli w katalogu z plikiem index.php znajdzie się także plik index.html to tylko index.php zostanie wyświetlony, czyli zgodnie z kolejnością ustaloną po DirectoryIndex. WZMIANKA O BEZPIECZEŃSTWIE Jedna z dyrektyw naszego PHP, a mianowicie "register_globals", ustawiona jest domyślnie na wartość "On". Wyłączmy ją ze względów bezpieczeństwa. W pliku Apache:lib/php.ini register_globals ustawiamy na Off. Restartujemy serwer www by zauważył zmianę. Możemy uruchomić wcześniej opisywany plik z funkcją phpinfo() by sprawdzić czy faktycznie zmiana została dokonana. Modyfikacja domyślnego portu Apache również może się przydać. Na portach nasłuchują różne usługi sieciowe. W naszym przypadku na porcie 80 serwer www przyjmuje żądania z przeglądaki internetowej. Zmieńmy domyślny port Apache z nr 80 na np. 8090. Należy w tym celu dokonać dwóch zmian. W pliku http.conf po dyrektywie Port oraz zapis w services stosu TCP/IP. O services była mowa w podpunkcie dotyczącym instalacji. Tym razem oprócz Apache restartujemy także stos TCP/IP, aby zmiany zostały uwzględnione. Pamietajmy! Uruchamiając usługę na naszej maszynie wpiętej w sieć należy pamiętać, że do serwowanych zasobów mogą mieć dostęp osoby postronne. Należy więc się odpowiednio zabezpieczyć! Ustawienia firewalla na naszym domowym routerze są kluczową sprawą. Zadbajmy o to! Temat bezpieczeństwa danych jest przeogromny. Nie oznacza to, że sami nie mamy szans na dobre zabezpieczenie własnych zasobów. Polecam lekturę. Na początek może być Internet, aby się oswoić z tematem. W naszym konkretnym przypadku (mam na myśli stworzenie bazy danych w PHP i MySQL) należy zadbać przede wszystkim o nadanie odpowiednich praw do tabel bazy danych oraz zabezpieczenie hasła przez jego zaszyfrowanie. Nie będę o tym pisał. Wykracza to poza ramy tego tekstu, który skupia się na instalacji Apache + PHP + MySQL i sprawdzeniu poprawności ich funkcjonowania w środowisku systemu operacyjnego AmigaOS. TEST DZIAŁANIA APACHE Z PHP I MYSQL Startujemy demona MySQL przez uruchomienie skryptu startmysqld (patrz artykuł Instalacja MySQL pod AmigaOS). Stwórzmy bazę danych "ludzie". Możemy tego dokonać np. przez program mysqladmin, a więc: mysql:bin/mysqladmin -u root -p create ludzie Jako hasło naciskamy enter. Otwieramy klienta bazy, czyli mysql:bin/mysql -u root Wybieramy bazę: use ludzie; Prawidłową odpowiedzią MySQL jest: Database changed. Tworzymy następnie tabelę o nazwie "czlowiek" bazy danych "ludzie". Niech tabela składa się z dwóch pól: "imie" i "nazwisko": CREATE TABLE czlowiek (imie VARCHAR(15), nazwisko VARCHAR(30)); Tutaj prawidłową odpowiedzią serwera jest: Query OK. 0 rows affected (czas tej operacji). Słów kluczowych: CREATE TABLE, VARCHAR nie musimy pisać dużymi literami, to tylko przyjęty zwyczaj. Uwaga ogólna: nie należy stosować polskich znaków w nazwach zmiennych i plików. Nawet jeśli dane języki programowania czy systemy plików umożliwiają stosowanie narodowych znaków w zmiennych. Przyczyną tych obostrzeń jest ewentualne przenoszenie plików do innego systemu. Zapewne pojawiłyby się w tej materii problemy. Co jakiś czas jesteśmy zaskakiwani przez co raz to nowsze "standardy" znaków narodowych: Amiga-pl, ISO, utf8, utfx. To zapewne nie koniec, więc darujmy sobie polskie znaki. Warto od razu przestawić się na angielskie nazewnictwo, bo to jedyny uniwersalny język. Szczególnie w informatyce. Jednak jeśli aplikacja ma obsługiwać język narodowy, to należy go stosować w całym jego pięknie, czyli również ze specyficznymi dla niego znakami. MySQL, którego zainstalowaliśmy pod AmigaOS umożliwia stosowanie znaków narodowch w konkretnych wartościach pól bazy. Dodajmy zatem pierwszy wiersz danych do naszej bazy "ludzie": INSERT INTO czlowiek (imie, nazwisko) VALUES ('Piotr', 'Kowalski'); Zakładanie bazy i wprowadzanie danych. Dopisaliśmy dane do tabeli. Sprawdzmy czy faktycznie tam są: SELECT * FROM ludzie; Powinna wyświetlić się tabelka z wpisanymi przez nas danymi. Niestety ręczne wpisywanie danych z wiersza poleceń MySQL nie jest wygodne ani efektywne. Od tego mamy PHP i formularze HTML dostępne z poziomu przeglądarki internetowej. Wróćmy do pliku index.php. Wpiszmy do niego następujące wiersze: <HTML> <BODY> <H3>Hello!</h3> <?PHP $db = mysql_connect ("localhost", "root", ""); // łączenie się z serwerem mysql mysql_select_db ("ludzie"); $q = "SELECT * FROM czlowiek"; $r = mysql_query($q); if ($row = mysql_fetch_array($r)) { $imie1=$row['imie']; } echo $imie; mysql_close ($db); ?> </body> </html> Oto trywialny przykład obsługi naszej bazy danych "ludzie" przez PHP. W miarę zdobywania doświadczenia zdziwicie się ile rzeczy można zrobić za pomocą dwóch, trzech tabel bazy danych (związanych odpowiednimi relacjami) oraz kilku prostych skryptów. Napisanie własnego forum nie jest specjalnie trudnym wyzwaniem jeśli dysponujemy MySQL i PHP. Kluczem do zrozumienia SQL w ogólności jest uświadomienie sobie, że to RELACYJNA BAZA danych, a więc kolejność w bazach tego typu nie jest istotna. W internecie znajdziecie podstawowe i bardziej zaawansowane artykuły traktujące o MySQL i PHP. Wspomnę tylko, że funkcja mysql_fetch_array odczytuje z tabeli wiersz danych i zapisuje go w tablicy $row. Dzięki $imie1 = $row['imie']; odczytujemy z wiersza pole o danej nazwie - tutaj "imie". echo $imie; drukuje daną zmienną, którą możemy już obejrzeć w przeglądarce: Wynik działania skryptu index.php. Zazwyczaj funkcję mysql_fetch_array zawiera się w pętli, aby odczytać wszystkie wiersze z tabeli. ZAKOŃCZENIE Apache z PHP i MySQL daje jedno z najbardziej konfigurowalnych narzędzi. Mamy możliwość w łatwy sposób tworzenia dowolnej bazy danych. Interfejs z poziomu przeglądaki, dopasowany do utworzonej bazy, możemy szybko ukształtować, według własnych potrzeb. Co więcej? Naszą aplikację możemy kojarzyć z innymi elementami systemu AmigaOS, chociażby z systemem składu dokumentów TeX. Dzięki temu mamy możliwość obejrzenia danych z bazy w formie przejrzystych i ładnie sformatowanych dokumentów. Zastosowania baz danych są rozmaite. Podam chociażby następujące: zbiór artykułów, zestaw dokumentów księgowych, zestaw postów z forum. Ze zbioru artykułów tworzymy książkę. Źródłowe dokumenty księgowe stanowią podstawę do wszelkiego rodzaju rozliczeń: księga przychodów i rozchodów, różnej maści rejestry, znane rozliczenia pit. Wszystko odbywa się według prostej zasady. Po pierwsze relacyjna baza danych. Po drugie przetwarzanie rekordów bazy według określonych reguł, np. przepisów prawnych. Ostatni etap, to produkcja wyników i publikowanie ich w formie dokumentów. Wystarczy uważnie popatrzeć, a znajdziemy zastosowania, które ułatwią nam codzienne zadania. Wtedy docenimy jeszcze bardziej nasz komputer.

2 w 1: Pendrive 256MB + czytnik kart SD/MMC

09.04.2005 16:55

Posiadając urządzenia korzystające z kart pamięci często zastanawiamy sie jak dane z tych kart przenieść na HD Amigi. Czasami też potrzebujemy przenieść dane do znajomego lub na inny komputer. Czy możemy połączyć te dwie czynności i wykorzystać do tych zadań jedno urządzenie? Szukając takiego rozwiązania trafiłem na 2 w 1 tzn. Pendrive 256MB z wbudowanym złączem do kart pamięci SD/MMC firmy PQI o nazwie Smart Genie i symbolu U725. Napisy na opakowaniu informują, że pamięć działa z WindowsMe, 2000, XP oraz z MacOS 9.x, 10.x i ma wymiary 25mm x 72mm, 10mm ważąc przy tym 15g. Na rynku są dostępne mniejsze gabarytowo urządzenia tego typu, ale w tym przypadku złącze kart wymusza troszkę większe wymiary. W opakowaniu znajdziemy pamięć, przewód USB i CD-ROM ze sterownikiem dla Windows98 oraz instrukcją obsługi w formacie PDF. Czas na praktyczny test naszego nowego nabytku. Podłączamy pendrive do portu USB i po kilku sekundach na ekranie Workbencha/Ambienta mamy ikonkę nowego dysku w naszej Amidze. Możemy też sprawdzić jakie informacje pokazuje nam Poseidon (stos USB) o wykrytym urządzeniu. Teraz możemy korzystać z dodatkowej pamięci i przenosić dane jak na każdym innym nośniku podłączonym do Amigi. Wszelkie operacje przeprowadzane na danych są sygnalizowane świeceniem diody zamontowanej w urządzeniu. Po kliknięciu na ikonę nowego dysku, z belki otwartego okienka możemy odczytać, że mamy do dyspozycji 248MB na tym nośniku. Po włożeniu karty pamięci do złącza w pendrive i ponownym podpięciu do USB, Smart Genie także pozytywnie nas zaskakuje i na pulpicie mamy teraz dostępne dodatkowe dwie ikony dysków. Pamięć w pendrive i karta SD są widoczne jako dwa niezależne nośniki danych i możemy przenosić pliki z karty SD na dowolne urządzenie widoczne w systemie naszego komputera, w tym i do pamięci klucza, do którego włożyliśmy kartę. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że nie jesteśmy ograniczeni nominalną pojemnością pendriva, ale możemy w wygodny sposób rozszerzyć jego możliwości podłączając dodatkową kartę pamięci Secure Digital i uzyskać nośnik o pojemności np. 1GB, bardzo małych rozmiarów nie wymagający dodatkowego zasilania i łatwy w przenoszeniu. Urządzenie polecam każdemu, kto potrzebuje czytnika kart SD/MMC i dodatkowo prostego sposobu na przenoszenie danych w łatwy i wygodny sposób. Test przeprowadziłem na Amidze 1200 + Mediator + Spider USB 2.0, OS3.9, Apollo 060/50...

Amiga & PC: przenoszenie danych

13.02.2005 12:21

Witam w pierwszym artykule z cyklu Amiga&PC! Cykl ten ma na celu przybliżyć Wam możliwość współpracy obydwu platform. W tym odcinku postanowiłem poruszyć temat wymiany danych. Załóżmy, że mamy w domu/pracy oprócz Amigi peceta, na pecetowym HD mamy dużą kolekcję "ciekawych" zdjęć, muzyki, a chcielibyśmy ustawić sobie któreś z tych "ciekawych" zdjęć jako tło Workbencha, czy też posłuchać sobie muzyki w formacie mp3, jednocześnie nie zapełniając amigowego HD. Inny przypadek, gdy dostęp do internetu mamy tylko z poziomu pc i pościągaliśmy sobie trochę amigowego oprogramowania. Jak to przerzucić na Amigę? Rozwiązań jest sporo, a wybór powinniśmy uzależnić od naszych sprzętowych możliwości. Pierwsza możliwość to dyskietki: korzystając z systemowego urządzenia PC0: możemy sformatować amigowe dyskietki na format FAT odczytywany przez pecetowe stacje dysków. Rozwiązanie to jest bardzo mozolne, ze względu na pojemność dyskietki (720 kB) oraz szybkość odczytu/zapisu. Jednak może się okazać ostatnią deską ratunku, gdy nie mamy innej możliwości. W skrócie: uruchamiamy Workbencha, mountujemy urządzenie PC0:, formatujemy dyskietkę i już możemy ją odczytywać na obydwu komputerach. Drugą możliwością jest podłączenie i zamountowanie pecetowego HD na Amidze, a później dowolne przegrywanie danych. Aby Amiga zobaczyła pecetowe partycje FAT16 i FAT32 należy skorzystać z pakietu FAT95 oraz programu MountDOS, które można znaleźć na Aminecie. Programem MountDOS tworzymy mountlisty pecetowych partycji. Rozwiązanie to jest bardzo wygodne, jednak ma pewne wady. Po pierwsze musimy za każdym razem otwierać obydwa komputery i bawić się w podłączanie, dlatego najlepszym wyjściem w tym przypadku jest zakup dwóch TAKICH SAMYCH kieszeni na twardy dysk. Innym problemem może być to, że do Amigi, oprócz amigowego HD mamy podpięty CDROM lub CDRW, a nie mamy interfejsu 4xEIDE, będziemy wtedy zmuszeni odłączyć CD i zamiast niego podpiąć pecetowy HD. Kolejna sprawa to mogące wystąpić problemy z "niewidzeniem" przez Amigę dysków większych od 4 GB. Trzecia możliwość to przenoszenie danych za pomocą nagrywarki CDRW i płyt CDR(W). Dosyć wygodne rozwiązanie, pod warunkiem, że mamy szybką nagrywarkę. Chyba nie trzeba się nad tym bardziej rozpisywać, ale warto wspomnieć o tym, że mogą wystąpić problemy z nazwami plików, wszystko zależy w jakim formacie wypalamy płytę i z jakiego cdfilesystemu korzystamy. Kolejny sposób to połączenie obydwu komputerów w sieć lokalną. Moim zdaniem jest to najbardziej funkcjonalny i efektywny sposób wymiany danych, jednak wymaga w obydwu komputerach kart sieciowych. Temat sieci lokalnych został już chyba wystarczająco omówiony w jednym z artykułów, więc nie będę się tu rozpisywał. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na nieco inną metodę stworzenia sieci, bez korzystania z kart sieciowych, a poprzez kabel LapLink4 na port równoległy. Właśnie z tego rozwiązania korzystam najczęściej. A o co tak właściwie chodzi? Otóż wystarczy zrobić odpowiedni kabel, którym łączymy porty równoległe obydwu komputerów, uruchamiamy specjalne oprogramowanie i nasza Amiga widzi teraz w systemie nowe urządzenie logiczne o nazwie PC:. Po wejściu do tego urządzenia jakimś filemanagerem (np. DirectoryOpus4 lub FileMaster) mamy do dyspozycji wszystkie napędy dostępne w podłączonym pececie, tj. (w moim przypadku) stację dyskietek 1.44 MB, partycję C, partycję D, partycję E, CDROM F, CDRW G (ale tylko jako CDROM). Możemy teraz dowolnie korzystać z pecetowych zasobów: kopiować, kasować, odgrywać bezpośrednio z pecetowych partycji itp. To tajemnicze oprogramowanie to pakiet PC2Amiga (także dostępne na Aminecie). W archiwum z programem znajdziecie bardzo dobrą dokumentację wraz z schematami kabli, z których można skorzystać. Osobiście polecam kabel typu LapLink4. Podczas normalnego kopiowania uzyskuję transfery rzędu 55-78 kB/s. Sama konfiguracja pakietu jest bardzo prosta, bo w zasadzie wszystko robi się podczas instalacji standardowym installerem, jest też kilka plików, które należy najpierw przenieść na pc (na przykład za pomocą dyskietki 720 kB). Na pececie przed rozpoczęciem używania należy uruchomić program konfiguracyjny, później już uruchamiamy plik pc2amiga.exe i możemy przejść do Amigi, na której mountujemy urządzenie PC: i to już cała filozofia. Do zrobienia kabla użyłem kabla od drukarki, w którym zastąpiłem złącze drukarki złączem D-SUB 25 i podlutowałem przewody według schematu. Teraz może przejdźmy do innych przydatnych informacji. Załóżmy, że ściągnęliśmy kilka starszych dyskietkowych gier amigowych. Okazuje się jednak, że gra jest w postaci plików .adf. Jak teraz taką grę uruchomić? Pliki .adf są niczym innym jak obrazami dyskietek, podobnie jak może bardziej kojarzące się pliki .dms. Aby taki obraz rozpakować na dyskietkę, trzeba posłużyć się odpowiednim programem. Polecam skorzystać z programu TransDisk (jest dołączony do WinUAE), sposób postępowania jest bardzo prosty: program najlepiej jest przegrać do katalogu C: na partycji systemowej oraz uruchamiać z poziomu Shella: transdisk -w "ścieżka do pliku adf" wpisanie powyższego spowoduje rozpakowanie podanego pliku adf na dyskietkę w stacji DF0:. Mając już ten program możemy także zrobić to w drugą stronę, tzn stworzyć np. kopię bezpieczeństwa jakiejś dyskietki. W shellu należy wtedy wpisać: transdisk >DH0:kopiadyskietki.adf -d trackdisk 0 -s 0 -e 79 powyższa linijka spowoduje utworzenie z dyskietki w stacji DF0: pliku "kopiadyskietki.adf" na partycji DH0. Innym programem spełniającym tą samą funkcję jest TransADF, który także możecie znaleźć na Aminecie. Hmm... To już chyba wszystko, o czym warto było wspomnieć w tym artykule, więc przyszła pora na koniec tego odcinka.

Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem