Znana również, prawdopodobnie na rynku amerykańskim, jako: "Beast 3: Out of the Shadow", stanowi doskonałe połączenie jakości swoich poprzedniczek. Po wymagającej małpiej zręczności jedynce oraz będącej wielkim wyzwaniem intelektualnym dwójce, wybalansowano obie te cechy i... powstała ostatnia (niestety) część gry.
Mimo nieuniknionych - jak dla gry stworzonej przez tę samą firmę jak i na ten sam komputer - podobieństw, gra już na pierwszy rzut oka różni się od poprzedniczek. Pozostało identyczne sterowanie jak i schemat gry, używanie i pozyskiwanie przedmiotów. Wyeliminowano całkowicie elementy występujący w drugiej części, a mianowicie rozmowy z napotkanymi przedstawicielami inteligencji, czy też zbieranie danych takich jak np. hasło i wpisywanie go ręcznie z klawiatury naszej Amisi czy też kluczowe wyrazy. Moim zdaniem, minimalnie, ale jednak, zatracało to mistyczny charakter gry, kiedy to gracz mógł zapomnieć o bożym świecie i wpaść całkowicie w wir przygód. A tak, bawiłem się w jakiś edytor tekstu, cy cuś...
Zagadki są łatwe - przynajmniej jak już uzmysłowimy sobie ich rozwiązanie - i logicznie łączą się w całość. Gorzej z ich wykonaniem. Mimo że już wiemy na pewno, co należy zrobić, jeden błąd potrafi zaprzepaścić całą koncepcję. Ot, taki - przykładowo - blok kamienny który należy przesuwać po - umownie - stalowych kulach, nie raz potrafi z nich spaść i wtedy musimy zaczynać całość od nowa. Wystarczy jednak dobrze rozstawić owe kule, tak aby zawsze jedna pozostawała z przodu. Zresztą wszystko przed Wami.
Zmieniła się na lepsze, postać głównego bohatera, który w poprzednich częściach robił wrażenie właśnie tytułowej bestii i wyglądem przypominał małpoluda - swoją drogą geniusza, skoro rozwiązał tyle zagadek. Tutaj mamy postać przypominającą bohatera jakiegoś filmu przygodowego: plecak, kapelusz... brakuje tylko pejcza i już mamy jawne naśladownictwo Indiany Jonesa. Jednak nie do końca. Moim zdaniem doskonale pasuje do tej gry, nadal przypominając bardziej nieokiełznanego łowcę przygód i zawadiakę o dzikim - bestialskim wręcz - usposobieniu, niż dżentelmena - archeologa.
Technicznie, Psygnosis kolejny raz pokazało na co ich stać: ogromna ilość teł, jak i obiektów z przodu przesuwanych w różnych odstępach czasowych, tworzy doskonałą paralaksę i złudzenie głębi (wizualnie nie klimatycznie). I te kolory! Setki kolorów, zalewających ekran - pomimo mrocznego klimatu gry, nie mogło się obejść bez przesyconego kolorami nieba czy jaskrawych fiolek ukazujących naszą energię, które zwracają uwagę gracza na swój stan.
Mimo znacznie mniejszej ilości przeciwników, niż w poprzednich częściach, nie sposób się nudzić - jak widać postawianie na jakość a nie ilość wyszło grze na dobre. Podrzędni, zwykli szarzy przeciwnicy to nędzne mięso armatnie, podczas gdy bardziej kluczowe, jak i końcowe stworzenia to prawdziwe bestie wymagające od gracza zręczności... jak i inteligencji! Co prawda wszystkie, a na pewno większość stworzeń można ubić, ale niektóre można... ba, nawet trzeba wykorzystać w sposób, który jak się okaże, będzie ważniejszy niż śmierć danego stwora.
Cóż powiedzieć na koniec? Gorąco polecam! Najlepsza i najładniejsza z całej trylogii. Ta gra - co nie można powiedzieć o jej poprzedniczkach - powinna się spodobać każdemu i właśnie ona może sprawić, że jednak chwycimy za jej prequele, ot tak z czystej ciekawości, by porównać skok jakościowy między kolejnymi częściami.
Grę z powodzeniem można zainstalować na dysk twardy przy pomocy instalera ze strony WHDLoad.
Solucja do gry Shadow of the Beast 3 dostępna jest tutaj.
Shadow of the Beast 3 - Psygnosis 1993 | ||||
90 | 3 | |||
95 | ECS 1 MB | |||
90 | ||||