Ludzie. Mnożą się i zasiedlają kolejne planety. Rdzennych mieszkańców mają za nic. Stawiają swoje budowle albo przejmują już istniejące. Mieszkańcy jednej z podbitych przez ludzi planet, przedstawiciele gatunku Rino-Sapien, postanawiają zakończyć swoją niewolę. Wysyłają wyszkolonego komandosa by przedostał się do bazy ludzi, tzw. Wielkiej Wieży i zniszczył ją. A imię jego Rex.
Ileż to razy ratowaliśmy w grach komputerowych Ziemię lub ludzką rasę przed zagładą? Setki? Tysiące? W grze "Rex" mamy szansę na przeprowadzenie akcji przeciw ludziom. To miła odmiana i powiew oryginalności (mówimy o grze z 1988 roku!). Zostawmy jednak fabułę i przejdźmy do samej gry. Czy też wyróżnia się czymś ciekawym? Owszem. Zacznę od tego, że przed właściwą rozgrywką możemy obejrzeć wprowadzenie do gry połączone z instrukcją. Widzimy Rexa przedostającego się do podziemi Wielkiej Wieży, a następnie objaśnienie działania poszczególnych typów broni, efektywnego wykorzystania osłony itp. Kiedy już wiemy co i jak, przystępujemy do gry. Jest ona podzielona na dwie części - pierwsza to przeprawa przez podziemia, druga to akcja we wnętrzu wieży (hasło do uruchomienia drugiej części gry dostajemy po ukończeniu części pierwszej). Gra polega na przechodzeniu kolejnych lokacji i torowaniu sobie drogi celnymi strzałami. Niezbyt oryginalne? Zgadza się, ale co powiecie na to, że do celu prowadzi kilka dróg? Jeśli nie dajesz rady przejść danej lokacji, spróbuj innej drogi. Możliwe kierunki wyjścia z danej lokacji wskazują najczęściej strzałki, czasem jednak daje się zniszczyć fragmenty skalnych ścian i w ten sposób otworzyć ukryte wyjście.
Oprócz strzelania do skalnych ścian można, a nawet trzeba, strzelać do wrogów, których mnóstwo Rex napotka na swej drodze. Zasadniczo wrogów można podzielić na dwie grupy: ruchomi (żołnierze, latające "przeszkadzajki") i nieruchomi (strzelające wieżyczki, wyrzutnie rakiet). Każde zetknięcie z wrogiem lub trafienie Rexa to utrata życia. Odporność na trafienia daje osłona, która co prawda się wyczerpuje, ale można ją uzupełniać w określonych miejscach. Kiedy robi się naprawdę gorąco warto użyć bomby niszczącej wszystkich wrogów na ekranie. Rex ma tylko 3 takie bomby, ale w niektórych miejscach można znaleźć kolejne. Po zniszczonych przeciwnikach zostają na ekranie bąbelki z energią. Warto je zbierać, bo dzięki nim rośnie siła rażenia broni Rexa. Kiedy dana broń zostanie naładowana bąbelkami do pełna, rozpoczyna się ładowanie kolejnej, pod warunkiem, że ją wcześniej znaleźliśmy.
Teraz kilka słów o tym, co w grze podoba mi się najbardziej, czyli o grafice. Można ją porównać do amigowego "Benefactora" tzn. obiekty występujące w grze są małe, ale niesamowicie dopracowane. Wyraźnie widać dbałość o każdy piksel, zarówno w przypadku teł jak i w wykonaniu postaci/obiektów. Główny bohater przypomina trochę postać z gry "Exolon", jest od niej jednak mniejszy. Dźwiękowo gra nie robi już wielkiego wrażenia i pod tym względem prezentuje się przeciętnie - ot, różne wystrzały, wybuchy. Szkoda, że nie ma żadnej muzyki. Jeśli zaś chodzi o grywalność, to jest ona całkiem niezła. "Rex" wciąga, choć potrafi momentami też nieźle wkurzyć zbyt wysokim poziomem trudności. Niektóre lokacje trudno jest przejść, nawet wtedy gdy gramy z włączoną nieśmiertelnością. Jeśli ktoś jednak lubi trudne zręcznościówki z dobrą grafiką, to "Rex" powinien mu się spodobać.
Gra została wydana na komputery Amstrad CPC i ZX Spectrum. Recenzja dotyczy wersji dla ZX Spectrum.
Rex - Martech 1988 | ||||
90 | ||||
65 | ||||
75 | ||||