"Pang" jest doskonałym przykładem, że prostota gry nie idzie w parze z niską grywalnością. Grę możemy zaliczyć do grona gier "zręcznościówek nietypowych". Dlaczego nietypowych? Nie walczymy tutaj z typowymi przeciwnikami, nie występuje scrolling ekranu, nie posiadamy energii, którą zużywamy wraz z trafieniem nas przez przeciwnika itp. Brzmi dziwnie, co wcale nie oznacza źle - wręcz przeciwnie, gra posiada niesamowitą grywalność, co przyczyniło się do powstania jej wielu konwersji na różne platformy, do tego jest mocno dopracowana pod względem graficznym oraz dźwiękowym.
Wersja przeznaczona na nasz komputer pochodzi z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Pierwotnie gra powstała na automaty. Od początku została ciepło przyjęta przez graczy. Sterujemy postacią, której zadaniem jest zniszczenie w określonym czasie piłeczek, które odbijają się po ekranie. Każdy strzał w piłeczkę powoduje, iż rozpada się ona na dwie mniejsze, te znowu na mniejsze i po jeszcze jednej transformacji uznaje się je za całkowicie zniszczone. Gdy wszystkie piłki znikną z ekranu, jest to równoznaczne z przejściem do kolejnego etapu. Jeśli zetkniemy się z piłką, wówczas tracimy tzw. życie. W zasadzie to wszystko, co należy wiedzieć o filozofii gry. Proste, prawda? Opis nie odzwierciedla jednak tego, jak taka gra potrafi wciągnąć, zwłaszcza że grafika oraz ogólne wykonanie stoją na bardzo wysokim poziomie. Ruchy piłeczek są bardzo realistyczne oraz przewidywalne. Pomimo tego rozgrywka wcale nie jest łatwa. Z czasem na ekranie potrafi się zrobić niezły harmider. "Walki", które przyjdzie nam toczyć z atakującymi piłkami, odbywają się w miastach państw na całym świecie. Tła użyte w grze posiadają cechy charakterystyczne dla regionów, w których aktualnie przebywamy. I tak, np. we Francji jest to Łuk Triumfalny... W każdym kraju toczymy trzy rundy o różnych porach dnia - zaczynamy rankiem, kończymy w nocy. Ogólnie do odwiedzenia mamy 17 krajów na wszystkich możliwych kontynentach świata, w każdym po 3 starcia, rozgrywane o różnych porach dnia, co daje w sumie 51 rund.
Aby urozmaicić rozgrywkę, z trafionych piłeczek wypadają co jakiś czas bonusy w postaci innej, lecz niekoniecznie lepszej broni, dodatkowego czasu, którego notabene i tak jest dużo (rzadko się zdarza, aby nam go zabrakło), pauzy, która zatrzyma ruch piłeczek na jakiś czas, dodatkowego życia itp. Bonusy również możemy znaleźć w cegiełkach (platformach), które znajdują się na ekranie. W niektórych miastach - m. in. zimnym Leningradzie - podłoże, po którym stąpamy, jest oblodzone, co znacząco utrudnia nam kierowanie bohaterem. Nasz zawodnik się ślizga, przez co może wpaść na piłkę. Co ciekawe, ta plansza jest stosunkowo trudniejsza niż kolejne. Jeśli czas dobiega końca, przypomni nam o tym przyspieszone tempo muzyki. A skoro już o tym mowa, to należy wspomnieć, że oprawa dźwiękowa jest raczej skromna - kilka sampli oraz utworów muzycznych, które z czasem się powtarzają. Mimo tego się nie nudzą i są przyjemne dla ucha. Sporym, i to mocnym, atutem gry jest tryb multiplayer. Na jednym ekranie może grać jednocześnie dwóch graczy. Gra oferuje sporo zabawy, zwłaszcza że się nie nudzi nawet po tym, jak przejdziemy ją do końca. Nie ma jakiegoś specjalnego zakończenia - lecz to, co jest - wyraźnie sugeruje, iż tytuł pierwotnie powstał na automaty.
Powstało wiele konwersji "Pang" na przeróżne platformy. Miałem okazję pograć w wersję na Amigę oraz PC. Ta pierwsza, moim zdaniem, jest dużo bardziej grywalna, oferuje przy tym znacznie lepszą oprawę audio-wizualną. "Pang" polecam każdemu. Gra potrafi wciągnąć i nawet pomimo porażki nie zniechęca - wręcz przeciwnie motywuje do dalszego bicia rekordu.
Gra zajmuje jedną dyskietkę i uruchamia się na każdej Amidze.
Obrazki: lemonamiga.com
Pang - Ocean 1990 | ||||
80 | 1 | |||
65 | ||||
80 | ||||