• Lost in Mine

12.11.2008 09:17, autor artykułu: Benedykt Dziubałtowski
odsłon: 7275, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Lost in Mine

Małe jest piękne, a piękne jest urocze. To najkrótsza recenzja gry wydanej w 1995 roku przez MarkSoft. Twórcami tej zaskakującej, logiczno-platformowej gry była bardzo liczna grupa Wookiesoft, złożona aż z jednego członka, która to na swoim koncie ma również takie dokonania jak "American Poker" oraz "The Last Soldier".

Lost in Mine W "Lost in Mine" wcielamy się w biednego górnika, któremu coś poszło nie tak i wracając z szychty (ze śląskiego: dniówka) zabłądził w kopalni i naszym zadaniem jest wydostanie bieduli z tej opresji. Niby proste i banalne, ale jednak nie. Trzeba ostro pogłówkować. Kopalnie są na Śląsku, a ja także mieszkam na Śląsku, dlatego pozwola se nastypny akapit rycynzyji napisać po naszymu, czyli po ślonsku.

Gierca je gryfno. A nawet fest. Wciogo i uzaleznio. Na uwaga zasługuje bardzo nowatorskie podyjście do tematu. Naszym zadaniem je znolezienie wszyskich monet. Dzinki tymu otwierają się dzwi kludzące nas do inkszego etapu. Sprawa na chłopaski rozum jasno i oczywisto. Niestety kasa na gelatk je szkrzyntnie pochowano. Czasami wystraczy odtworzyć dzwi za pomocą klucza, a nieroz trza fest pokombinować. Do dyspozycji momy rożnego rodzaju sprzynt ciężki, typowy dla każdej kopalni. Windy, tunelarki, działa laserowe, dynamit, teleporter. Mobilnymi machinami, jak to bywa w każdej prawdziwej kopalni, sterujemy za pomocą pilota, który najpierw należy znaleźć.

Lost in Mine Przed rozpoczęciem każdego etapu otrzymujemy podpowiedzi, jak sobie z czym poradzić. Radzę zapoznać się z tymi komunikatami dokładnie, bo ułatwiają pokonanie danego etapu. Mimo tego najczęściej wykonywaną czynnością przez naszego bohatera jest efektowne zejście ze świata. A zginąć może na kilka sposobów, jak np. upadek z wysokości. Jeśli znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia, zawsze możemy wcisnąć klawisz ESC i obejrzeć krótką animację jak mózg naszego "chłopka" układa się w ciekawy wzór na podłodze.

Muzyka występująca w grze jest według mnie super. Dawno nie spotkałem się z tak fajną oprawą muzyczną w amigowej grze. Modułów jest sporo i są ciekawe. Część z nich to remiksy znanych przebojów. Jak to pasuje do gry w kopalni? Całkiem nieźle. Muzyki jest naprawdę dużo i jest różnorodna. Tego samego nie da się niestety powiedzieć o oprawie dźwiękowej. Jest po prostu to, co musi być. Stuki, puki, kilka sampli strzałów czy też dźwięków sprzętów mechanicznych. Schludnie, ale bez polotu. Natomiast grafika jest... Grafika jest mała. Wszystko jest małe, a nasz "hipek" jest bardzo mały. To zaledwie kilkanaście pikseli radośnie przebierających jednopikselowymi nóżkami podczas wycieczki między szybami kopalni. Z jednej strony troszkę to razi, ale z drugiej mamy w zasięgu wzroku duży obszar rozrywki. Choć wszystko jest małe, to udało się zachować autorowi czytelność całego obrazu. Nie mamy problemów z rozróżnieniem przedmiotów czy sprzętów mechanicznych. Nasz bohater jest naprawdę ładnie animowany i porusza się z gracją jak prawdziwy górnik. Jedno tyko mnie zastanawia, skoro fedruje na szychcie i robi na grubie, to czemu nie ma hełmu na głowie?

Lost in Mine Co by nie było tak różowo, trzeba się do czegoś przyczepić. Gra niestety, poza napisami początkowymi, nie ma żadnego wprowadzenia. Aż prosi się, aby dodać do "Lost in Mine" jakąś ciekawą historię (nie za długą, tak circa z 30 minut) inspirowaną muzyką Elvisa Presleya (oczywiście wszystko w rozdzielczości HD). Wszak gra zajmuje 3 dyskietki, na pewno wystarczyłoby miejsca. Kolejną rzeczą, która mi się nie podoba to troszkę dziwne sterowanie samym bohaterem. Nie może on zrobić pół kroku tylko porusza się po całym segmencie. Nie może on także skakać. Poza tym, gdy używamy teleportu, ekran niemiłosiernie długo się przesuwa. Gra co prawda jest na czas, jednak ma on jedynie wymiar punktowy. Jeśli nie wyrobimy się w przeznaczonym czasie, po prostu nie dostaniemy dodatku punktowego. Brak funkcji zapisywania stanu rozgrywki rekompensuje system kodów umożliwiający rozpoczęcie gry od prawie dowolnego etapu. No właśnie. Kody są rozdawane co 5 etapów. To tez troszkę boli. Nie zawsze człowiek ma chęci rozegrać tyle etapów, zwłaszcza, że im dalej w las (tzn. w kopalnię), tym większe trudności, a etapy dłuższe. Brak programu instalacyjnego na dysk twardy to chyba ostatni grzech jaki popełnił autor. Wersja WHDLoad niestety nie istnieje. Jeszcze jedna rzecz, która wadzi mojemu uczuciu estetyki to fakt, że po raz sto tysięczny ósmy zbieramy monety! Można przecież wymyślić tyle oryginalnych rzeczy do zbierania, jak choćby bomby atomowe, granaty czy tez kości teściowej.

"Lost in Mine" jest grą ciekawą i zarazem bardzo oryginalną. Chciałbym serdecznie ją polecić wszystkim lubiącym troszkę pogłówkować. Gra nie jest zbyt trudna. Sądzę, że każdy powinien sobie poradzić. Dodatkowym atutem jest fakt, że nie da się jej przejść w jeden wieczór. "Lost in Mine" to solidna porcja rozrywki dla każdego. Nie bez znaczenia jest fakt edukacyjny jaki ta produkcja niesie ze sobą. Choć mój ojciec pracował 5 lat na kopalni i wiele o niej opowiadał, to nie przypominam sobie, aby wspominał, że używał teleportu...


 Lost in Mine - MarkSoft 1995 
50 3 Lost in Mine - MarkSoft 1995
85
90

 głosów: 1   
komentarzy: 3ostatni: 13.11.2008 19:58
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem