Jak można sądzić po tytule nie będzie to artykuł wyjaśniający w jaki sposób zmusić Amigę do napisania bestsellera wszechczasów lub też w jaki sposób odpalić divxa w wysokiej jakości z dźwiękiem Dolby Digital na A500, ale będzie to przegląd gier, które powstały na podstawie filmów, książek, a nawet mitologii greckiej oraz gier, które posłużyły jako podstawa scenariusza filmów o takich samych tytułach, z takimi samymi postaciami i wątkami.
Na wstępie warto chyba zaznaczyć, że w latach 1990-1993, gdy synonimem dobrej rozrywki na długie godziny była A500/600, rzadko A1200, chyba każdy w swoich zbiorach posiadał przynajmniej jedną grę, która powstała na podstawie filmu. Były to najlepsze czasy dla rynku gier, ponieważ wtedy nie liczyła się jakość grafiki i dźwięku, chociaż było dobrze jak stały na dosyć wysokim poziomie, ale liczyła się przede wszystkim grywalność i wrażenia jakie dawała gra. A w tamtych czasach rzeczywiście powstawały tytuły, które przyciągały na długie godziny. Później po roku 1995 na Amigę zaczęło wychodzić mniej gier, które pomimo niezłej grafiki i dźwięku nie miały w sobie "tego czegoś" co sprawiało, że można było grać godzinami. Oczywiście trafiały się wyjątki. Wróćmy jednak do gier powstałych na podstawie filmów i książek oraz tych na podstawie których nakręcono filmy.
Zaczniemy od gier, które są adaptacją filmów. W sumie często takie gry
poza samym tytułem i głównymi bohaterami miały niewiele wspólnego z filmem,
chociaż, jak zawsze, zdarzały się wyjątki. Jednym z moich ulubionych tytułów
jest Blues Brothers. Film opowiada o przygodach dwóch braci Elwooda i
Jake'a Blues, którzy postanawiają zarobić pieniądze na czynsz dla sierocińca,
w którym się wychowali. Oczywiście postanawiają zrobić to w jedyny znany im
sposób - grając bluesa. Gierka pod tym samym tytułem to tylko przeciętna
platformówka, którą można ukończyć w czterdzieści minut. Niewątpliwie
największym jej atutem jest muzyka. Kilka utworów wybranych spośród obszernej
kolekcji wspaniale wpływa na klimat i nastrój. W sumie po paru jej
ukończeniach gra się tylko i wyłącznie dla muzyki. Jeżeli ktoś nie grał to
nic nie stracił, ale film powinien obejrzeć każdy. Poza tym Blues Brothers
to autentyczna kapela, która nagrała cztery albumy (mam wszystkie).
Następny tytuł, który warto choćby zobaczyć to "Alien3". Gra jest dosyć
wierną adaptacją trzeciej części kultowej sagi, czyli krótko mówiąc czeka nas
bieganie po olbrzymim kompleksie "Furji 161" i oczyszczanie jej z obcych. W
tę grę jednak warto zagrać, pomimo kiepskiej grafiki i dźwięku. Zastanawia
mnie tylko czemu autorzy zamiast najlepszej i kultowej drugiej części - "Obcy
- Ostatnie Starcie" wzięli "na tapetę" zdecydowanie najsłabszą z całej serii
trójkę.
Z filmów sensacyjnych warto wspomnieć o "Zabójczej Broni" ("Lethal Weapon").
Na cały cykl składają się cztery filmy, a każdy lepszy od poprzedniego. Gra
o tym samym tytule bazuje na trzech pierwszych częściach. Gra to przyzwoita
i dynamiczna platforówka z doskonałą (przynajmniej dla mnie) muzyką oraz
prostą acz przyjemną grafiką. Powiązań z filmem poza tytułem i bohaterami
należy szukać w wykonywanych misjach, np. w misji pierwszej chodzimy po
porcie i statku - czyli tam gdzie dzieje się finał części drugiej. Z kolei w
misji drugiej zwiedzamy plac budowy - część trzecia filmu. Pozostałe misje
są w całości wymyślone przez twórców. Jedyne co jeszcze łączy grę z filmem
to galeria zdjęć z Melem Gibsonem i Danny Gloverem - odtwórcami głównych ról.
Inna gra, która powstała w oparciu o sensację to "Nietykalni" ("The Untouchables"). Gra z filmem ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. W grze chodzi tylko o to, aby dorwać Ala Capone. W sumie w filmie chodzi o to samo, ale ma on jeszcze to "coś" czego nie ma gra. Słowem: film polecam każdemu, a grę można sobie darować.
Wracając do tematyki s-f wypada wspomnieć o takich tytułach jak Robocop, Dune oraz
"Terminator 2 - Judgement Day". Pierwszy tytuł opowiada o poczynaniach
policjanta, który oddał życie w czasie walki z przestępcami, po
czym jego jeszcze żywy mózg umieszczono w mechanicznym ciele co
sprawiło, że stał się postrachem wśród zabójców, złodziei i innych
bandziorów. Filmy o przygodach Robocopa powstały trzy, tyleż samo było gier.
I o ile w przypadku filmów każdy następny był gorszy od poprzedniego, to z
grami było odwrotnie. I tak: pierwsza część była po prostu beznadziejna,
druga była niezłej klasy strzelaninką, a trzecia fuzją paru rodzajów gier z
prostą grafiką 3D (jak na tamte czasy wyglądała dobrze) i równie dobrze się w
nią grało.
Kolejny tytuł to Dune. Na podstawie tej fantastycznej książki i trochę
gorszego filmu będącego jej adaptacją powstały dwie gry. Pierwsza część to
całkiem fajna przygodówka z pierwszoosobowym widokiem, okraszona dosyć
szczegółową grafiką i wspaniałą nastrojową muzyką. Opowiada o przygodach
Paula Atrydy, który z bojaźliwego książęcego synka staje się twardym,
dzielnym i mężnym przywódcą Fremenów - ludzi pustyni, dla których nie
straszny głód, pragnienie i upał - chcących pozbyć się Harkonnenów z ich
planety. Część druga - "Dune 2 - Battle for Arrakis" to dosyć luźna
adaptacja książki, która także opowiada o wydarzeniach na planecie Arrakis
(Dune), lecz tym razem można wybrać stronę, po której chcemy się opowiedzieć.
Gra ta w żaden sposób nie przypomina części pierwszej, czyli nie jest
przygodówką, ale za to jest pierwszym wielkim i naprawdę dobrym RTSem, w
którym obejmujemy dowodzenie nad wojskami Atrydów, Harkonnenów lub Ordosów i
walczymy o kontrolę nad wydobyciem przyprawy (melanżu) przez co przy okazji
walczymy o panowanie we wszychświecie (bo kto ma kontrolę nad przyprawą ma
kontrolę nad całym wszech wszechświatem). Gra łączy w sobie elementy
ekonomii - zarabianie pieniędzy i ich umiejętne zagospodarowanie, z
elementami strategii - umiejętne dobranie ilości i rodzaju wojska podczas
ataku. Krótko mówiąc - hit! Można grać prawie bez końca, wciąż od nowa i od
nowa.
Kolejny tytuł to film, który w 1991 roku otrzymał Oscara za efekty specjalne.
Tym filmem jest "Terminator 2 - Judgement Day" z Arnoldem Schwarzenegerem w
roli głównej. Gier powstałych na podstawie tego kinowego hitu było dwie.
Pierwsza to moim zdaniem totalna klapa - jest połączenie jazdy na motorze,
strzelanki i układania puzzli. Ogólnie mówiąc pozycję tę można sobie
darować. Z kolei druga gra to już produkt wyższej klasy. Gra nazywa się
"Terminator 2 - Arcade Game" i jest niczym inny niż, tzw. "celowniczkiem",
których na Amigę jest jak na lekarstwo. Ta pozycja godna jest uwagi ze
względu na dosyć wierną zgodność fabuły gry z fabułą filmu, oprócz tego można
bliżej przyjrzeć się wojnie między ludźmi a maszynami. Mało tego sami
bierzemy w niej udział. Wszystko to oprawione jest w niezłą grafikę i
przyzwoitą muzykę, a całość wciąga na kilka długich godzin. Mnie osobiście
gra ta tak wciągnęła, że wyeksploatowałem przy niej dwie myszki. Jednak
najlepsza wersja tej gry to ta na automaty, ponieważ tam zamiast myszek były
dwa olbrzymie guny, z których waliło się do dwudziestocalowego ekranu - to
dopiero była zabawa.
Było już o filmach, teraz czas na bajki. Z tego co wiem to na Amigę wyszły
dwie gry napisane na podstawie bajek Disney'a. Mianowicie chodzi tu o "Króla
Lwa" i "Aladdyna". Pierwsza opowiada o przygodach małego lwa Simby, który po
stracie ojca ucieka z rodzinnej ziemi, zaprzyjaźnia się z mało rozgarniętym
guźcem Pumbą oraz wygadaną surykadką Timonem. Jednak po wkroczeniu w
dorosłość zaczynają targać nim wyrzuty sumienia. Wraca więc w rodzinne
strony, obala dyktaturę swojego wuja Skazy, obejmuje tron i staje się mądrym,
dobry i uczciwym władcą. Tak przedstawia się treść filmu, którego
komputerowa adaptacja jest bardzo wierna. Dodatkowo ubrane w iście
Disney'owską grafikę oraz przepiękne melodie co razem daję jedną z lepszych i
jedną z najładniejszych gier platformowo-zręcznościowych. Gra adresowana
jest raczej do młodszej części odbiorców, ale starsi też na pewno znajdą tu
coś dla siebie.
Druga komputerowa bajka to "Aladdyn", także ze studia Disney'a. Opowiada ona o przygodach młodego chłopaka zamieszkującego ulice arabskiego miasta Agrabah, który pewnego razu znajduje magiczną lampę w której mieszka nieco zwariowany i wesoły Dżin. Od tego momentu zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy, słowem kupa śmiechu i zabawy. Podobnie jak film także i gra jest produkcją wysokich lotów z przepiękną grafiką, płynną animacją oraz wspaniałą jazzową muzyczką. Poza tym jest to jedna z najlepszych zręcznościówek na Amigę. To także jest gra dla dzieci obdarzonych małpią zręcznością, ale starsi gracze na pewną spędzą przy niej wiele długich wieczorów.
Zostawmy na chwilę w spokoju świat najrozmaitszych filmów i bajek, a zwróćmy
uwagę na najstarsze zabytki piśmiennictwa, a mianowicie mitologię starożytnej
Grecji. Mitologia jest to zbiór najróżniejszych opowieści stworzonych przez
starożytnych jako próba wyjaśnienia miejsca człowieka w świecie, ukazanie
powstania świata i bogów oraz stworzenia samych ludzi. Na Amigę powstało
niewiele gier, dla których scenariuszem była mitologia. Te lepsze to na
pewno Gods programistów z Bitmap Brothers oraz Final Odyssey firmy Vulcan.
Pomijając to, że jest to jedna z najlepszych gier na nasz komputer trzeba
krótko przedstawić o co w niej chodzi. Gra zrobiona jest na podstawie mitu o
Tezeuszu i Minotaurze. Tezeusz jako dzielny wojownik, a zarazem facet
lubiący towarzystwo pięknych kobiet wkurzył się lekko gdy usłyszał, że na
wyspie Minos regularnie składane są ofiary z młodych dziewcząt obrzydliwemu
Minotaurowi - półczłowiekowi, półbykowi. Popłynął więc tam, uratował
panienki i zabił Minotaura. Tak opowiada mit i tak też trzeba postępować w
grze aby ją ukończyć. Gra posiada doskonałą grafikę i dźwięk, naprawdę
wielkie wiadro miodu, a do jej ukończenia potrzebnych jest parę ładnych
tygodni.
Zdarzało się również, że autorzy gier szukali inspiracji pośród seriali. Jednym, który przychodzi mi do głowy to serial komediowy "'Allo 'Allo". Przygody gości odwiedzających francuską kawiarnię Renee za czasów drugiej wojny światowej. Cała rzecz kręci się wokół obrazu "Madonny z wielkim cycem" Van Klompa, który przechodzi z rąk homoseksualnego porucznika Grubera przez dwóch agentów Gestapo, działającą na dwa fronty niemiecką szeregową Helgę, samego Renee, jego żonę pracownice kawiarni, ruch oporu kierowany przez niejaką Michele, aż po dwóch Anglików, którzy ukrywają się w kawiarni oczekując na koniec wojny. Gra miała być również zabawna, ale nie do końca się to udało. Jest to połączenie platformówki z elementami przygodowymi. Za bardzo nawet nie wiadomo o co w grze chodzi. Biegamy jedną z wybranych wcześniej postaci, zbieramy jakieś przedmioty, odwracamy nimi uwagę Niemców, lecz za bardzo nie widać w tym celu.
To tyle jeżeli chodzi o gry zrobione na podstawie filmów czy seriali. Na pewno pominąłem sporo tytułów, chociażby Jurassic Park, seria "Indiana Jones", "Back to the Future", ale nigdy w nie nie grałem chociaż filmy obejrzałem wszystkie. Zostawiam więc pole do popisu innym, którzy chcieliby wypowiedzieć się. Gier napisanych na podstawie filmów jest wiele, ale są też filmy, które powstały w oparciu o gry. Jest ich znacznie mniej ponieważ w świecie gier nie ma tylu hitów co w świecie filmowym, ale na pewno coś się zawsze znajdzie. Tytuły na które bardzo długo czekali gracze to z pewnością "Street Figter" i "Mortal Kombat".
Zacznę od "Street Figtera". Film ten powstał w 1994 roku, czyli w czasach
największej świetności tej gry. Aby maksymalnie przyciągnąć publiczność
twórcy filmu oprócz mniej znanych aktorów zaangażowali dwójkę naprawdę
znanych: Jean Clude Van-Damme oraz Raul Julia (znany choćby z filmu "Rodzina
Addamsów"). Dla ogłady i uroku całości gościnnie wystąpiła również
piosenkarka Kylie Minogue. Film trochę rozwija skromną fabułe gry, ponieważ
nie ukazuje samych pojedynków, ale długą batalię pułkownika Williama F.
Guile'a (w tej roli Van-Damme) i jego przyjaciół - Ryu, Kena, Cammy, Chun-Li,
E. Honda, Barloga i innych przeciw rezimowi dyktatora - generała Bisona i jego
świty - Sagata, Vegi, Zangiefa, Dee-Jay'a. Jednak pomimo dobrych chęci
twórców, film nie okazał się tym na co czekała większość fanów tej bijatyki i
pomimo dobrej obsady, niezłych scen walk i efektów specjalnych film stał się
porażką. Może dlatego właśnie nie nakręcono części drugiej. Fan gry, film powinien jednak
obejrzeć.
Z kolei "Mortal Kombat" doczekał się dwóch (choć niektórzy mówią, że trzech) filmów i serialu telewizyjnego
oraz filmu animowanego. Pierwsza część filmu była jedną z najbardziej
wyczekiwanych produkcji roku 1995. I nie zawiodła. Film posiada szybką i
dynamiczną akcję, zgrabną fabułę, przyzwoite efekty oraz niesamowite sceny
walk (pojedynek Liu Kanga z Reptilem). A do tego wszystkiego Christopher
Lambert w roli lorda Raydena. Film nie zawiódł oczekiwań fanów, stał się
jednym z większych przebojów kinowych. W całości chodzi o to samo o co w
grze czyli pokonanie Shang Tsunga oraz powstrzymanie inwazji wojsk Imperatora
Shao Khana na Ziemię. Z kolei część druga, "Mortal Kombat Anihilation"
nie powtórzyła sukcesu poprzedniczki. Pomimo dobrych efektów i scen walk film nie
zdobył przychylności krytyków. Na dokładkę odtwórca roli lorda Raydena -
Christopher Lambert zrezygnował z udziału w filmie tuż przed rozpoczęciem
producji. W sumie film spodobał się tylko najwierniejszym fanom gry (w tym i
mnie). Całość opowiada o walce ziemskich wojowników z Imperatorem Zaświatów
Shao Khanem i jego nędznymi sługusami. O ile część pierwsza filmu bazowała
tylko na części pierwszej gry (z drobnymi wyjątkami) to część druga łączy w
sobie elementy "MK II" i "MK III".
I wreszcie "trzeci" film z serii - "Mortal Kombat Conquest", a w zasadzie pilotażowy odcinek serialu pod tym samym tytułem. To tak zwany prequel - rozwija i ukazuje on historię turnieju przed zdarzeniami ukazanymi w pierwszej części gry i filmu. Dlatego nie uświadczymy tu Liu Kanga czy Johnny Cage'a, ale poznamy życie Kung Lao - przodka Liu Kanga i legendarnego mistrza turnieju, który został pokonany dopiero przez Goro. Jeżeli ktoś naprawdę lubi i interesuje się Mortalem to polecam mu ten film oraz cały serial ponieważ wyjaśnia parę rzeczy, które w grze i w poprzednich filmach są tylko wspomniane.
Ostatnią znaną mi ekranizacją "MK" jest film animowany "Mortal Kombat - Początek Wyprawy". Opowiada on część historii zawartej w pierwszym filmie, a mianowicie zdarzenia do rozpoczęcia turnieju. Bajka ma kiepską animacją 2D, ale warto ją zobaczyć gdyż większość walk ukazana jest w 3D, a część z nich to prawdziwe perełki, np. walka Kung Lao z Goro albo pojedynek Scorpiona z Sub-Zero. Jak wcześniej wspomniałem animacja kończy się tuż przed rozpoczęciem turnieju i z tego co mi wiadomo nigdy nie zrobino części następnej.
Parę słów na zakończenie. Jak widać na podstawie powyższych przykładów, Amiga doczekała się adaptacji kilku dobrych tytułów filmowych, ale już z różnymi skutkami. Część z tych gier to pozycje dobre, np. "Dune", "Dune II", "Terminator 2 - Arcade Game", "Lethal Weapon". Znaczna większość adaptacji to totalne gnioty, które miały służyć wzbogaceniu portfeli firm je wydających. Potentatem w tej dziedzinie była firma z całą pewnością firma Ocean, która miała prawo, zazwyczaj jako pierwsza, przenosić tytuły filmowe na ekrany monitorów. Z drugiej strony cieszy fakt, że dosłownie parę gier amigowych (chociaż tutaj bardziej decydowała prawdopodobnie popularność tych gier na automatach) doczekało się przeniesienia na duży ekran, lecz także z różnym skutkiem.