Gry z jakimi do tej pory spotykałem się były lepsze lub gorsze. Jedne powstawały w oparciu o filmy ("Dune", "Dune 2", "Lethal Weapon", "Blues Brothers" itp.) inne były w całości wymyślone przez twórców, bez jakichkolwiek gotowych już schematów, a jeszcze inne były powieleniem już istniejących. Ale nikt do czasu wydania "Final Odyssey" nie wpadł na pomysł napisania gry w oparciu o grecką mitologię, nikt do 1997 roku. Tym kimś była firma Vulcan znana dobrze z takich gier jak: "Strangers", "Uropa 2", "Genetic Species" - wydane w tzw. MegaSeries; "Time Keppers", "Valhalla", "BurnOut" - wydane w tzw. MiniSeries.
Jak już wcześniej wspomniałem "Final Odyssey" powstało na podstawie mitów greckich. Moim zdaniem było to bardzo dobre posunięcie ze strony firmy Vulcan ponieważ nikt wcześniej nie korzystał z greckiej mitologii. Poza tym jest ona niewyczerpywalną kopalnią scenariuszy, a pomimo swoich lat, historie i pomysły w niej zawarte do tej pory pozostają uniwersalne.
Tyle słowem wstępu. Opis gry zacznę od fabuły. Główny bohater "Final Odyssey" to Tezeusz, grecki wojownik. Wyrusza on na Kretę, na której znajduje się dom Minotaura - półczłowieka, półbyka. Mieszka on w potężnym labiryncie, z którego, jak głosi legenda, nikt jeszcze nie wyszedł żywy. Tezeuszowi nie spodobało się to, że Minotaurowi regularnie składano ofiary w postaci młodych dziewcząt. Postanowił on wyruszyć na Kretę, uratować panienki, zabić Minotaura i przy okazji spenetrować cały labirynt. To czy mu się uda, zależy już tylko od gracza.
Tak przedstawia się fabuła tej gry. Teraz zobaczmy co gra ma do zaoferowania graczowi. Na początku wybieramy wersję językową. Mamy do wyboru kilka języków, niestety brak jest polskiego, ale na szczęście do gry wystarczy podstawowa znajomość angielskiego lub niemieckiego. Tę zyskuje się mniej więcej na poziomie szkoły średniej. Po wybraniu języka można obejrzeć animowane intro. Jest ono całkiem niezłe i wprowadza w świat gry. Wszelkie zawarte w nim postaci i obiekty są trójwymiarowe, lecz daleko im do doskonałości. Osobiście uważam, że było ono wprawką twórców przed wręcz doskonałym intrem zawartym w "Genetic Species".
Teraz parę słów o grafice występującej podczas gry. Co tu dużo mówić, jest po prostu super. Gra wykorzystuje kości AGA i wyciska z nich wszystko co się da. Wszelkie postaci są przepięknie animowane, można obejrzeć je z każdej strony. Jeżeli chodzi o wykonanie poziomów to także jest ono doskonałe. Poszczególne etapy różnią się między sobą nie tylko kolorystyką, ale także wykonaniem. Przeciwnicy są różnorodni, na każdym poziomie spotykamy ich kilka rodzajów. Do poszczególnych etapów przyporządkowani są odpowiedni oponenci, co sprawia, że nie ma możliwości, np. na poziomie 3 spotkać przeciwnika z poziomu 1. Ciekawą sprawą jest morphing labiryntu i labirynty losowe. Pierwszy polega na zmianie układu ścian poprzez przełączenie odpowiedniej dźwigni. W tym czasie ekran rozjaśnia się do tego stopnia, że nic nie widać. Po sekundzie pojawia się obraz z nowym układem ścian i pomieszczeń. Należy zauważyć, że przemiana obejmuje tylko ten ekran, na którym się znajdujemy. Druga ciekawostka to tzw. labirynty losowe. Są to wydzielone części całego etapu, które zmieniają się ilekroć się do nich wejdzie.
Kolejną mocną stroną programu jest muzyka i efekty dźwiękowe. Zarówno moduł początkowy, jak i odgłosy występujące w grze są genialne. Składa się na nie spory zestaw wysokiej jakości sampli. Wszelkie wybuchy, odgłosy wydawane przez przeciwników, a także dźwięki obecne w samym labiryncie budują odpowiedni nastrój, a nawet atmosferę lekkiej grozy. Zastanawiają mnie tylko odgłosy ćwierkania ptaków występujące w pewnych sekcjach labiryntu.
Wyżej wymienione czynniki sprawiają, że "Final Odyssey" jest maksymalnie grywalna i miodna. Potrafi przykuć do monitora na długie godziny, oferując w zamian dużo rozrywki i przyjemności (tylko bez skojarzeń). Dodatkowym elementem uprzyjemniającym rozgrywkę jest poziom trudności i budowa etapów. Pierwszy jest tak dobrany, że umożliwia swobodne granie, bez obaw, że utkniemy przy pierwszej zagadce - gdyż takowe w grze występują. Nie są one ani za trudne, ani za łatwe - są w sam raz. Polegają głównie na znalezieniu jakiegoś przedmiotu i zaniesieniu go w odpowiednie miejsce lub odpowiedniej postaci. Czasami musimy także poustawiać klocki w odpowiednich miejscach. Możliwość zapisywania stanu gry w dowolnym momencie wpływa pozytywnie na dojście do sensownego rozwiązania. Wspomniałem wcześniej o budowie etapów. Ta przypomina mi "Alien Breeda 3D" ponieważ nie ma mowy o kręceniu się w kółko i szukaniu wyjścia. Od początku układamy sobie w głowę mapę labiryntu, zawsze wiemy gdzie iść i co zrobić.
Podsumowując stwierdzam, że po raz pierwszy jesteśmy świadkami czegoś doskonałego, "cudu programistycznego". Gra nie posiada żadnych wad, żadnej skazy. Jak dla mnie jest to najlepsza gra Vulcanu, najlepsza gra na AMIGĘ. Na koniec trochę o wymaganiach. Twórcy postanowili trafić do sporej grupy ludzi, więc obniżyli je do minimum. Aby penetrować labirynty wystarczy procesor 68000 (to nie pomyłka), 2 MB Ram, układy ECS i czytnik CD x2. Z własnego doświadczenia wiem, że na takim konfigu można już pograć, lecz wtedy gra będzie miała 32 kolory i mniej efektów, a w niektórych miejscach będzie zwalniać. Zalecana przez producenta konfiguracja to: procesor 68020, 2 MB Chip, 4 MB Fast, HD, CD x4. Gra uruchamia się bezpośrednio z płyty, a stan gry zapisywany jest na partycji systemowej w katalogu S:.
Uff.... Jakoś przebrnąłem przez opis gry. Teraz podam trochę wskazówek na temat samego sposobu grania. Zacznę od opisu broni. W grze jest ich pięć, każda ma swoje mocne i słabe strony, niektóre nadają się tylko do walki w zwarciu, inne do walki na dystans. Ale po kolei:
Było już o broniach, teraz trochę o sposobie samego grania:
Final Odyssey: Theseus Verses The Minotaur - Vulcan Software 1997 | ||||
95 | 1 CD | |||
85 | ECS, 2 MB, 68020, CDx2 | |||
95 | http://www.vulcan.co.uk/ | |||