• Colorado, czyli trapera tańce z wilkami

22.11.2020 22:10, autor artykułu: Piotr "Rodzyn" Masełbas
odsłon: 2160, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Colorado

"Colorado" jest kolejną, aczkolwiek nieco zapomnianą grą, stworzoną przez francuskie studio Silmarils - słynne chociażby z serii "Ishar", czy legendarnej "Transarctica". Wydane w 1990 roku należy do gatunku zręcznościowych przygodówek i koncepcyjnie nawiązuje do stworzonego rok wcześniej "Targhana". Twórcy odeszli tym razem od klimatów fantasy i postanowili przenieść graczy do Ameryki Północnej lat 80. XIX wieku (choć osobiście powiedziałbym, że jest to koniec XVIII w.).

Gracz wciela się w postać dzielnego trapera odkrywającego tajemnice nowego kontynentu i poszukującego legendarnej kopalni złota. Grę rozpoczynamy na brzegu rzeki Colorado, mając do dyspozycji przycumowane obok canoe oraz niezbędny ekwipunek w postaci długiego noża, dużego tomahawku, ładowanej przez lufę strzelby i rogu z prochem strzelniczym. Niestety twórcy nie pokusili się o stworzenie jakiegokolwiek intro - cała historia wprowadzająca zawarta została w instrukcji, toteż w polskich realiach radosnego (i legalnego w początkach lat 90.) piracenia oprogramowania, nikt nie wiedział kto, co i dlaczego...

Gra w sterowaniu i ogólnym feelingu bardzo przypomina stworzoną rok później "Metal Mutant" (opisaną na łamach PPA). Jest podobnie trudna, ma zbliżoną mechanikę i tak samo nie wybacza błędów. Nieostrożny ruch dżojstika często kończy się natychmiastową śmiercią bohatera i powrotem do ostatniego punktu zapisu. Tutaj trzeba mozolnie uczyć się na błędach i samodzielnie kombinować.

Od strony graficznej "Colorado" prezentuje się całkiem nieźle - w odróżnieniu od "Mutantów" kolorystyka jest realistyczna i stonowana. Dominują brązy i zielenie, przełamywane błękitem nieba czy szarością skał - choć na dłuższą metę można odnieść wrażenie, że robi się nieco monotonnie i nużąco. Dużo gorzej prezentuje się oprawa dźwiękowa - odgłosy są dość poprawne, jednak całkowicie brakuje jakiejkolwiek muzyki. Postacie bohatera oraz napotykanych wrogów (wśród których spotkamy przeróżne zwierzęta oraz dzikich Paunisów) są duże, jednak dość "sztywno" animowane, co na szczęście nie psuje zbytnio radości z gry.

"Colorado" pozostawia graczowi całkiem dużo wolności. Pomiędzy ekranami przemieszczamy się swobodnie, od czasu do czasu tocząc pojedynek z napotkanymi wrogami. O naszym zwycięstwie decyduje właściwy dobór broni do konkretnego przeciwnika, co nie zawsze jest sprawą oczywistą. Ciekawym aspektem jest obsługa strzelby - przed użyciem musimy ją załadować (przez lufę), co nieco trwa, a następnie oddać strzał. Jest to najpotężniejsza broń w grze, jednak korzystać z niej będziemy rzadko, ponieważ cały czas będziemy borykać się z niedoborem czarnego prochu, który możemy uzupełniać jedynie w specjalnych punktach wymiany towarów, słono płacąc za niego złotym piaskiem znalezionym po drodze.

Poza eksploracją na piechotę, możemy użyć naszego canoe, musimy jednak być przygotowani na czyhające na rzece niebezpieczeństwa: agresywnych tubylców, chcących nakarmić nami ryby, ostre skały czy wreszcie olbrzymi wodospad niosący nam natychmiastową śmierć.

Gra sprowadza się do umiejętnego zaplanowania naszej podróży, oszczędnego gospodarowania posiadanymi i znajdowanymi po drodze zapasami oraz właściwego rozgrywania sekwencji walki. Wątek przygodowy nie jest nadmiernie rozbudowany - ot, wódz Indian prosi o uratowanie syna ze szponów wielkiego orła, kiedy indziej musimy pokonać wielkiego wojownika wrogiego plemienia. Poziom trudności rozgrywki uważam za dość wysoki - łatwo coś przegapić, łatwo niewłaściwie zużyć lub zgubić przedmiot niezbędny do kontynuowania przygody. Gra nie ostrzega gracza, że oto stracił ekwipunek konieczny do przejścia gry - niejednokrotnie będziemy skazani na rozpoczęcie zabawy od nowa, bo zemści się na nas błąd sprzed 3 zapisów stanu gry.

Mimo topornego sterowania, poziomu trudności i okazjonalnego sfrustrowania gracza, "Colorado" ma w sobie jakiś nieodparty urok, który sprawia, że chce się próbować dalej. W szkolnych latach spędziliśmy z kolegą mnóstwo godzin, na odkrywaniu sekretów gry, katując ją zarówno na Amidze jak i na PC (nawiasem mówiąc wersja dla "blaszaka" jest 100% dokładnym portem wersji amigowej i, co było rzadkością w 1990 roku, jest identyczna).

"Colorado" zaliczam do grona ambitniejszych tytułów, zdecydowanie odstających od "głupkowatych" zręcznościówek. Powiedziałbym nawet, że jest to gra dość realistyczna i dość ambitna - oferuje w dodatku pewną namiastkę "otwartego świata", w którym nikt nie zmusza nas do jedynej właściwej kolejności podróżowania i pokonywania przeszkód - coś, co nie było oczywiste w grach przygodowo-zręcznościowych z 1990 roku.

Ech, znów czas załadować prochem poczciwą Betsy i ruszyć na szlak...

Z traperskim pozdrowieniem!

 Colorado - Silmarils 1990 
75 1 Colorado
30 OCS/ECS
70  
 Interesująca gra z unikalnym klimatem i tematyką, potrafi być jednak frustrująca ze względu na sterowanie.

komentarzy: 8ostatni: 02.12.2020 11:25
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem