• Agent Lux - Mission Europe

10.11.2012 08:21, autor artykułu: Sebastian Rosa
odsłon: 2333, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Agent Lux

Agent Lux Agent Lux Dwa lata temu pojawiła się gra "Ambermoon Arcade". Długo wahałem się czy napisać recenzję tego tytułu i doszedłem do wniosku, że nie ma to sensu. Pozycja jest tak słaba i mało grywalna, że chyba szkoda czasu i energii (choć jestem zdania, że nawet gnioty recenzować trzeba). Gdy całkiem niedawno autor tamtej produkcji - Patrick Nevian z grupy AMIworx - wydał swoją kolejną grę, tym razem już postanowiłem nie odpuszczać.

"Agent Lux" to gra będąca połączeniem strzelaniny i platformówki. Gracz wciela się w postać agenta, który ma przed sobą do wykonania pięć misji. Każda z nich składa się z trzech etapów: prostej strzelaniny (musimy dolecieć samolotem do miejsca naszej misji), akcji pieszej z pistoletem w dłoni (musimy dotrzeć do miejsca ukrycia celu) oraz rozgrywki na koniec misji (należy pokonać strażnika lub zniszczyć to, co jest celem misji). Wydawać by się mogło, że takie zróżnicowanie etapów może mieć pozytywny wpływ na przebieg zabawy, lecz niestety wystarczy krótka chwila, aby przekonać się, że chociażby nie wiem jak bardzo gra była bogata w pomysły, są one nic nie warte, o ile nie da się w nią grać. Na początek spójrzmy na to, w czym grę napisano - pakiet Backbone, a to oznacza... AMOS. W przypadku 95% gier to już wystarcza za recenzję gry. Tym razem nie jest inaczej. I nie chodzi tutaj o fabułę, nie chodzi tutaj o pomysły ani o wykonanie. Rzecz ma się o poziom oferowanej rozgrywki. Dlaczego gra się tak topornie? Dlaczego autor postanowił całość utrudnić do tego stopnia, aby gracz zmuszony był wykonywać skoki z dokładnością do dwóch pikseli i czemu u licha pierwszy etap wygląda na niedorobiony, a etap drugi niewspółmierny pod kątem trudności do tego, co było w pierwszym etapie i tego, że to dopiero początek gry? Dlaczego ciekawy pomysł połączenia gatunków zepsuto nieciekawym pomysłem, gdzie tytułowy agent, zamiast strzelać do terrorystów, strzela do robotów, ptaków i innych dziwnych maszkar (kompletny bezsens), których zresztą jest i tak jak na lekarstwo? Dlaczego gra nie ma powrotu do menu, nie ma wyjścia (jedynym "wyjściem" jest reset, o czym jesteśmy oficjalnie informowani)? Dlaczego nie ma żadnej możliwości zapisania stanu gry czy systemu kodów pozwalającego na rozpoczęcie rozgrywki od kolejnego etapu (chyba że autor uznał, że hasła do poziomów zastąpi nowatorskim systemem polegającym na zmianie numeru katalogu w skrypcie startowym)?

Agent Lux Agent Lux Najlepiej z całej otoczki gry wypada udźwiękowienie i przyznaję, że mi się podoba. Graficznie jednak, pomimo tego, że gra nie przedstawia się źle, to do ideału jej wiele brakuje. Jakie AMOS ma możliwości wiedzą wszyscy, co jednak nie oznacza, że mimo wszystko nie można zrobić w nim czegoś ładnego. W tym przypadku całość jest ręcznie rysowana, w ograniczonej palecie kolorów. Czasami coś wykonane jest schludnie, czasami jest zlepkiem różnokolorowych pikseli, które przypominają żołnierza. Nie ma może dramatu, ale zachwytu też nie ma co okazywać. Z całą pewnością można było jeszcze trochę popracować nad obiektami, doszlifować tła, lecz ogólnie rzecz biorąc - może być. Niestety jednak największą bolączką gry jest animacja, która jest tak sztuczna i skokowa, że choćby nie wiem jak to dobrze wyglądało, że grać się odechciewa - zupełnie jak w poprzedniej propozycji autora. Dodajmy do tego dziwnie atakujących przeciwników (patrz misja druga) i otrzymujemy grę, która irytuje oraz męczy, a chęć wciśnięcia CTRL+A+A (do czego namawia sam autor) jest coraz większa. Ciężko jest mi ocenić czy autor tego nie dostrzega, czy też nie chce dostrzegać. A może zbytnie wychwalanie obecnie powstających tytułów przysłania ich autorom obiektywny osąd? Mamy XXI wiek, a gra od strony grywalności i nawet wykonania graficznego przypomina relikt z początku lat 90-tych poprzedniego stulecia (mnie się ona kojarzy z grami na platformę NES). Czy w takie gry chcą obecnie grać amigowcy? Czy o takich grach chcą obecnie czytać? Czy takimi grami chcą się chwalić? Odpowiedź na pierwsze dwa pytania jest co najmniej subiektywna i zależy od personalnych preferencji, lecz na trzecie pytanie odpowiadam chyba w imieniu ogółu - NIE. Mając nawet na względzie to, że gra stanowi propozycję dla bawiących się w Amigi klasyczne, to nie wydaje mi się, że nawet najbardziej zagorzały fan tej linii komputerów oceni tę grę jako pozycję dobrą. Rozumiem, że gra jest dziełem jednego człowieka, który poświęcił swój czas, włożył w to sporo pracy i być może należałoby rzecz docenić, a nie piętnować. Niemniej jednak, moim zdaniem, nie można takich gier traktować zgodnie z powiedzeniem "na bezrybiu i rak ryba". Ja również cieszę się, że ktoś coś robi, że komuś coś się chce, ale wszystko ma swoje granice. Ktoś na usprawiedliwienie może krzyknąć, że autor nie bierze za to pieniędzy. Odpowiem, że chwała mu za to, bo płacić za coś takiego byłoby już po prostu przegięciem.

Agent Lux Wiem, że wszystko, co tu napisałem, jest bardzo surowym osądem. Zwracam jednak uwagę na pierwszy akapit tego tekstu - do napisania go zostałem niejako zmuszony. Dwa lata temu, gdy autor wydał swoją pierwszą grę (dla przypomnienia - "Ambermoon Arcade"), przyznałbym rację każdemu, kto twierdziłby, że i z takich gier powinniśmy się cieszyć, zwłaszcza że dostajemy je za darmo. Sam też tak myślałem, lecz obecnie - widząc że człowiek jest "na fali" - warto chyba dać mu co nieco do zrozumienia i nim potrząsnąć, bo najwyraźniej nikt do tej pory nie miał jaj, aby to zrobić. Przyglądam się scenie Commodore 64 i temu, jakie gry tam wychodzą i muszę stwierdzić, że Amiga w tym porównaniu wypada bardzo blado, wręcz tragicznie. Amigowe gry XXI wieku to jest koszmar. Po stokroć wolę już porty gier SDL niż nowe, oryginalne pomysły przypominające tego typu potworki.

Tak, w tej recenzji niewiele o samej grze, bo sama gra niewiele ma do zaoferowania. Dużo szumu wokół czegoś, co nie jest tego warte. Huczne zapowiedzi (cytuję "The most advanced Backbone game ever."), filmy na YouTube, wkrótce pewnie będą wywiady. I po co? Aby powstał za dwa lata kolejny maszkaron przynoszący wstyd Amidze? Strach się bać (jak to śpiewa Lady Pank), a jest to możliwe, bo gra ma w końcu podtytuł "Mission Europe", co może dawać "nadzieję" ku temu, że powstanie data disk. Brrrr....

Gra do działania wymaga dowolnej Amigi z 2 MB pamięci Chip i dyskiem twardym. Po zainstalowaniu zajmuje 10 MB wolnego miejsca. Istnieje możliwość wypalenia na płytę i grania bezpośrednio z niej. Do pobrania stąd.

 Agent Lux - AMIworx 2012 
40    
80 OCS/ECS, 2 MB Chip, 10 MB HDD
30 http://www.amiworx.de/agentlux.html
 

komentarzy: 3ostatni: 14.11.2012 19:25
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem