[#1]
"Magazyn Amiga" - refleksje po latach
Hej, Dobrzy Ludzie, Amigowcy.
Powiedzcie mi, co - z pięknej czasowej perspektywy - sądzicie o "Magazynie Amiga" zarządzanym przez <szacun, czapka z głowy> Marka Pampucha. Co sądzicie o "Amigowcu"?
Które z tych pism było bardziej profesjonalne?
"Amigowiec" nie budził takich emocji, jak "Magazyn Amiga". Zatem chcialbym się na tym drugim skoncentrować.
Gadam czasami z takimi starymi ramolami, jak ja sam, którzy drżącymi ze szczęścia łapami, z nabożną czcią otwierali każdy kolejny numer "MA" i zaczynali lekturę od wstępniaka napisanego przez Pana Marka i newsów. A potem wgryzali się łapczywie w kolejne artykuły.
Gadam, no i spotykam się ze skrajnymi bardzo ocenami. Czasami chyba nawet dość histerycznymi i przeceniającymi rolę Pana Marka w tym, jak wyglądały koleje losu komputerów Amiga w Polsce.
No bo - na swój prywatny użytek wyodrębniłem trzy takie grupy, w tym dwie ekstremistyczne:
I - ludzie ufający tekstom w "MA" bezgranicznie, fanatycy wynoszący pod niebiosa Pana Marka i wszystko to, co raczył powiedzieć.
II -ludzie uważający, że Pan Marek jest zaślepionym fanatykiem i krzywdzi Amigę - poprzez swój hurraoptymizm, brak obiektywizmu i profesjonalnego podejścia.
III - neutralni luzacy, którzy używali Amig do pracy zawodowej, profesjonalnie. Trochę poirytowani nadmiernym optymizmem Pana Marka, wkurzający się na te pojawiające się w jego tekstach określenia typu "świrdołs95". "gwintows95" i tak dalej.
Generalnie, z socjologicznego punktu widzenia, najciekawsza jest ta grupa trzecia. Bo podzielona na dwie jeszcze podgrupy.
Na tych, którzy absolutnie nie zwracali uwagi na budowane przez Pana Marka klimaty i szukali na łamach "MA" tylko i wyłącznie informacji, opisów, kursów.
I na tych, którzy (jak ci pierwsi) szukali informacji, traktowali "MA" jako źródło wiedzy, ale przy okazji wściekali się na redaktora Pampucha i wytykali mu brak profesjonalizmu, niepotrzebne ataki na ludzi pracujacych na pc i makach. Ludzie z tej grupy często a gęsto sugerują, że Pan Marek (poniekąd niechcący) ośmieszał Amigę i ludzi używających jej profesjonalnie. Że niepoważnie się zachowywał, infantylnie nawet, że zamiast poważnie i solidnie określić rejony, w których Amiga istotnie była nie do pobicia, budował jakieś dziwne barykady i usiłował wmawiać, iż PC to żałosny złom, a każdy, kto pracuje na PC to frajer. I że jeszce przyjdzie czas, kiedy "piecykowcy" się rozpłaczą i przyjddą do nas, userów Amigi na kolanach. No i że taka właśnie postawa wystawiała Amigę na ostrzał drwin i kpin. I że Pan Marek, z całym szacunkiem, ale jednak zaszkodził Amidze. Bo nie potrafił wypośrodkować - powiedzieć po prostu i jasno, że w tym a tym Ami jest the best, a w tamtym i drugim, to lepiej jednak radzi sobie "komputer zgodny ze standardem IBM PC".
Dziś już dawno po krzyku, emocje opadły, temperatura waśni na linii Amiga - PC w okolicach zera. Zatem możemy spojrzeć z dystansem.
No i o to mi właśnie chodzi - jak Koledzy sądzicie - jaką rolę odegral Pan Marek i jego wizja Amigi? Wypromował Amigę, dał nam kopa, jesteśmy wszyscy "jego dziećmi"? Czy "zdołował Amigę, sprowadził ją do roli komputera niszowego, dla fanatyków bawiących tworzeniem kiczowatych demek i tandetnych muzycznych modułków"?
Z szacunkiem się kłaniam
Des