[#11]
Re: Doom na Amidze - czyli "Krotki film o zabijaniu"
Lokalizacja: Wilka Brytfanka
@Azakiel,
post #9
A mnie do biegania z nieprawdziwą spluwą zachęcało oglądanie 4ech Pancernych, a nie pojawienie sie Dooma. I miało (to bieganie i chowanie sie i strzelanie) miejsce naście lat przed premierą tej gry. Spluwa zwykle była drewniana lub plastikowa i często sam generowałem jej odgłosy. A udział kolegów i wyobraźni generował sporą adrenalinę i satysfakcję. I zdarzało sie wszędzie, w domu, w ogrodzie, w lesie na polach, na budowach i rupieciarniach, wszędzie gdzie sie dawało dojść.
I chciałbym podkreślić że wyszumiałem sie w tego typu misjach w tamtych czasach na tyle że potem gdy już miałem komputery i konsole, NIGDY ŻADNA gra chodząco-strzelająca nie generowała we mnie nawet 5% takich emocji jak te przygody z dzieciństwa, bo są ich zbyt marnym odbiciem. I może sie mylę, ale wydaje mi się że jedynie dzieciaki których ominęły takie przygody potrafią sie jarać czymś tak nudnym jak patrzenie na chodzącą spluwę na ekranie.
Podejrzewam że podobnie jest z nawalankami i tymi co trenowali sztuki walki w realu i paroma innymi rodzajami przygód. Choć może sie tu mylę, ale wydaje mi sie że gry są interesujące tylko dla tych co nie mają dostępu to bardziej namacalnych wersji podobnych "akcji". np samochodówki mnie jarały tylko do czasu gdy zrobiłem prawko, a potem wolałem byle furę w realu niż super fury na ekranie. Ciekaw jestem jak wielu forumowiczów ma podobne zdanie lub doświadczenie do mojego. :)
Ostatnia aktualizacja: 19.05.2024 21:57:15 przez ZorrO